KnurówSport i rekreacja

Klasa B: Concordia II Knurów – KS Sośnica Gliwice 2:4

Klasa B – przegrana drugiej drużyny Concordii

Concordia II Knurów – KS Sośnica Gliwice 2:4.
Porażka spowodowała wiele zmian na szczycie ligowej tabeli i rywalizacja stała się jeszcze ciekawsza. Nasza drużyna nadal prowadzi w rozgrywkach z szansami na Mistrza Jesieni.
Największy do tej pory rywal Concordii LKS Orzeł Stanica uległ zespołowi KS Burza Borowa Wieś 1:5.

 

 

CONCORDIA II KNURÓW – SOŚNICA GLIWICE 2:4 (1:3)
0:1 -4min. Marcin Kiełpiński
0:2 -8min. Marek Wiśniewski
0:3 -13min. Marek Wiśniewski
1:3 -45+2min. Piotr Buchalik
1:4 -69min. Marek Wiśniewski
2:4 -73min. Kacper Idziaszek

Kartki żółte: Patryk Lipka (45+2’) – Concordia oraz Rafał Kamiński (42’) i Michał Kuźnik (59’) – Sośnica.
Kartki czerwone: Bartosz Lewandowski (75’)

KS Concordia II Knurów: Sebastian Pawlik – Marcin Bociek, Paweł Gałach, Patryk Hałas (72’ Rafał Wyskiel), Kacper Idziaszek, Dariusz Knot (30’ Piotr Buchalik), Bartosz Lewandowski, Patryk Lipka (65’ Paweł Goncerzewicz), Mateusz Mikulski, Michał Nowosielski, Przemysław Stebel.
Trener: Mirosław Dreszer
Kierownik: Jarosław Idziaszek

KPN Sośnica Gliwice: Tomasz Cielesta – Rafał Kamiński, Marcin Kiełpiński, Maciej Kuc, Adam Kureczko, Michał Kuźnik, Remigiusz Sobek, Kamil Sowula (82’ Michał Barszcz), Mateusz Szaruga, Daniel Warchałowski, Marek Wiśniewski.
Trener: Piotr Wieczorek
Kierownik: Kamil Pawlak

Ostrzegamy potencjalnych czytelników – bo chyba znów poniosło… Dla ułatwienia -na końcu tekstu wszystkie wyniki 10 kolejki B-Klasy, a w komentarzu aktualna tabela.

Powiadają, że każda seria ma swój koniec. Tak też się stało w minioną niedzielę. Niepokonane od 8 kolejek rezerwy Concordii Knurów musiały uznać wyższość Sośnicy Gliwice. To zasłużony dla regionu klub, który reaktywowany został w 2015r. Jego wychowankami byli między innymi tacy piłkarze jak Joachim Marx czy Włodzimierz Lubański. Ten pierwszy święcił później triumfy z Ruchem Chorzów, a Lubański z Górnikiem Zabrze – obaj byli złotymi medalistami olimpijskimi z Monachium w 1972 roku. Tyle o dawnych czasach, nową historię klubu piszą właśnie zawodnicy, których mogliśmy zobaczyć w niedzielę na knurowskim „Orliku”. Było to 28 spotkanie ligowe „nowej” Sośnicy, 4 z nich zakończyli porażką, 2 razy grali na remis, a mecz w Knurowie zakończył się ich 22 zwycięstwem. To zespół z dużo większym od naszego doświadczeniem, ich średnia wieku to nieco ponad 25 lat. Podopieczni Mirosława Dreszera, którzy wybiegli na boisko legitymują się średnią wieku równą 20 lat, z czego tylko 3 zawodników przekroczyło tą średnią (tj. 22, 26 i 27 lat). Dla porównania tylko dwóch graczy Sośnicy miało mniej niż 23 lata (dokładnie jeden 19, a drugi 21).

To chyba właśnie boiskowe doświadczenie zaważyło na tym, że nasza passa zwycięstw została przerwana, a 3 punkty pojechały do Gliwic. Można jedynie przypuszczać jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby nie czas pomiędzy 4, a 13 minutą gry pierwszej połowy. W tych feralnych 9 minutach straciliśmy, aż 3 bramki, a takiej zaliczki już zespoły pokroju Sośnicy nie marnują. Pierwszą bramkę tracimy po rzucie wolnym, nasz młodziutki bramkarz (17 lat) obronił wprawdzie strzał łapiąc piłkę, ta jednak po chwili znalazłą się w naszej bramce. Jak to się stało? Ponoć sędzia przyznał po spotkaniu, że powinien podyktować faul na naszym bramkarzu, gdyż piłka wykopnięta została mu z ręki na naszej „5” – szkoda, że tego nie uczynił. Stało się jednak inaczej i po kwadransie gry, licznie zgromadzona publiczności zastanawiała się ile jeszcze bramek najskuteczniejszy zespół w lidze zaaplikuje gospodarzom. Nasi „Łowcy burz” mieli bowiem prawo czuć jak rażeni trzema potężnymi piorunami. Stało się jednak inaczej. Z minuty na minutę nasz zespół odzyskiwał równowagę i coraz częściej konstruował akcje na połowie rywala. Brakowało chyba jednak kogoś, kto wziąłby ciężar gry na siebie, ryzykując jakieś nieszablonowe zagranie, które rozerwałoby szeregi mądrze broniącej się całym zespołem Sośnicy. W 30 minucie gry na boisku pojawia się Piotr Buchalik, który zmienia Dariusza Knota. Obaj to zawodnicy pierwszego zespołu, ale trzeba przyznać, ze Piotrek pokazał w niedzielę jak należy walczyć do końca, nawet w zdawałoby się beznadziejnych sytuacjach, a swą postawą poderwać młodszych kolegów do walki. Nie będziemy się już tu rozpisywać o tym, że Piotrek tak potrafił sobie rozplanować cały weekend – pogodził obowiązki związane z pracą, studiami i grą dla Concordii zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Nie będziemy też już wracać do poprzedniego sezonu, w którym niewiele poświęcano uwagi na to, by młodzi chłopcy w rezerwach czuli się zmotywowani i potrzebni. Był jednak taki jeden mecz 2 kwietnia rozegrany na wyjeździe ze Startem Sierakowice w którym jednorazowo rolę „trenera-prowadzącego” piastował właśnie Piotrek Buchalik. Nie będziemy tu zdradzać co przekazał im w szatni Piotrek, ale powtórzymy jeszcze raz co większość chłopaków mówiła po meczu „przynajmniej raz ktoś w nas wierzył”. Mecz wprawdzie przegrali 1:0, ale walka i ambicja jaką wtedy zaprezentowali napawała dumą. Było widać już wtedy, że warto stawiać na tego „konia” o czym niejednokrotnie pisałem – a dziś ten koń przewodzi stawce!!
A co Piotrek Buchalik zrobił w tą niedzielę? Ano brylował z piłką między „czarnymi panterami” z Gliwic biorąc właśnie na siebie ciężar gry. Wystarczyły dwie akcje z jego udziałem, by w zespole odżyła wiara w odrobienie strat. Już po kilku minutach od pojawienia się na boisku oddaje strzał w światło bramki i tylko przepiękna parada bramkarza Tomasza Cielesty uchroniła gości od utraty bramki. To nasz zespół do końca pierwszej połowy miał więcej z gry, było sporo szybkich akcji, jedynie czego brakowało to ich wykończenia. W doliczonym czasie, Buchalik ogrywa w polu karnym dwóch obrońców i strzałem w długi róg daje nam upragnioną bramkę. Na przerwę schodzimy przegrywając 1:3.

Od pierwszego gwizdka rozpoczynającego drugą połowę Concordia rusza do odrabiania strat. Bardzo aktywny na lewej flance jest Przemysław Stebel, który jest autorem większości groźnych akcji ze skrzydła. Minuty jednak mijają, a nasi napastnicy nie potrafią znaleźć drogi do szczęścia. Jedyne co udaje się wywalczyć to kolejne rzuty rożne, które jednak niewiele wnoszą. Coraz większe siły rzucane do sforsowania szczelnej obrony rywala powodują, że sami narażamy się na kontry Sośnicy. W naszej obronie zagrali dziś doświadczeni Mikulski Mateusz i Paweł Gałach, towarzyszyli im na lewej stronie Marcin Bociek, który od małego upodobał sobie tą pozycję oraz na prawej Patryk Hałas, który gry na pozycji obrońcy uczy się dopiero od kilku kolejek. To właśnie po naszej prawej stronie w 69 minucie goście wyprowadzili akcję po której tracimy 4 bramkę. Patryk Hałas od połowy boiska walczył o odebranie piłki lewoskrzydłowemu zawodnikowi gości, dwukrotnie piłkę wyłuskał jednak, ta wracała po walce w parterze każdorazowo pod nogi rywala, nie bez znaczenia były tu też warunkami fizyczne działające na korzyść zawodnika z Sośnicy. Ostatecznie rywal zdołał się mimo asysty Patryka przedrzeć do linii końcowej boiska i dośrodkować w nasze pole karne. Adresat piłki niemiał problemów w umieszczeniu jej w naszej bramce. Można mieć pretensje do Hałasa, że dopuścił do dośrodkowania, ale z drugiej strony kontratak opóźnił na tyle, że można było doskoczyć z „odsieczą”, a na pewno bardziej zabezpieczyć nasze pole karne. Niestety czwarta bramka stała się faktem, podobnie jak to, że nasz zespół nadal parł do przodu z wiarą i na przekór wszystkiemu. W 73 minucie na strzał z ostrego konta decyduje się Kacper Idziaszek, a piłka ląduje w bramce rywala. Mamy wynik 2:4 i jesteśmy ciągle w natarciu. Przy bramce Idziaszka spory udział miał Piotr Karwowski, który pokrzykując z trybun podsunął Kacprowi takie rozwiązanie. Brawo za mentalną asystę panie Piotrze! Dla Kacpra Idziaszka było to 12 trafienie w sezonie na boiskach B-Klasy i jest on obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem w naszym zespole. Drugi w rankingu jest Michał Nowosielski z 10 trafieniami. Upłynęły ledwie dwie minuty od strzelenia bramki, a na naszej drodze do odrabiania strat pojawiła się przeszkoda.
W 75 minucie tracimy zawodnika, bowiem Bartosz Lewandowski otrzymuje czerwony kartonik, po tym jak w akcji ratunkowej fauluje wychodzącego na czystą, stuprocentową pozycję rywala. Niespodziewana kontra zrodziła się po tym jak Kacper, w środkowej części boiska miast zagrać piłkę do lepiej ustawionego zawodnika, sam wdał się w drybling z kilkoma rywalami i ją stracił. Ostatnie 15, a w zasadzie 20 minut spotkania (sędzia doliczył 5) graliśmy więc w osłabieniu. Strata zawodnika skomplikowała wprawdzie sytuację, ale nie zahamowała kolejnych prób na zmniejszenie różnicy bramkowej. Niestety na próbach jednak pozostało, a pierwsza porażka od ośmiu kolejek stała się faktem. Mówią, że „co nas nie zabije to nas wzmocni” – wieżę, że ta przegrana tak właśnie podziała na nasz zespół. Nim goście trzymając się za ramiona zademonstrowali po spotkaniu swą radość śpiewem, długo większość z nich siedziała, bądź leżała na murawie – to dowód, że to spotkanie naprawdę sporo ich kosztowało, a nasi piłkarze tanio skóry nie oddali.

Jest ogromna walka o pierwszy skład, a gra w rezerwach przestała być już dla większości zawodników „karą”, a stała się szansą pokazania się i zaistnienia. Cała kadra seniorów Concordii Knurów liczy na tą chwilę 37 zawodników. W rozegranych do tej pory 10 kolejkach B-Klasy wystąpiło, już 31 zawodników z tej kadry. Pierwsza drużyna zaczęła wygrywać, a rezerwy choć w niedzielę przegrały to nadal przewodzą w tabeli całej stawce. Prawdą jest nie od dziś fakt, że silne rezerwy wpływają na moc pierwszej drużyny. Tak zaczyna się dziać w naszej Concordii Knurów. Ilość spędzonych minut na boisku podczas w sportowej rywalizacji zaczyna procentować. Mówi się, że wielu zawodników będących wychowankami naszej Concordii ucieka z Knurowa, by grać w okolicznych klubach. Jest to na pewno problem i smutna prawda. Przyczyn tego faktu jest zapewne wiele, a jedną z nich chyba zbyt wygórowane jak na możliwości Klubu obietnice, których następnie nie zrealizowano. Mówi się, że wychowankowie uciekają nadal z Knurowa – jak to się ma do składów, które grały w sobotę i niedzielę pod szyldem Concordia Knurów? Chyba nie najgorzej, bo w sobotę na boisku IV ligi wybiegło walcząc w barwach knurowskiej drużyny 15 zawodników z czego 10 zaczynało przygodę z piłka właśnie w Concordii (na ławce pozostało jeszcze 3 innych wychowanków – nie weszli tym razem na boisko). W niedzielę w B-Klasowym pojedynku wzięło udział 14 zawodników z których 10 to również wychowankowie Concordii Knurów (na ławce pozostał kolejny 11). To zawodnicy, którzy dołączyli z innych klubów stali się więc częścią jednej wielkiej Rodziny, która swe korzenie ma właśnie w Knurowie.
Spora widownia oglądała pojedynek z Sośnicą Gliwice, a zawodnicy poziomem gry i emocjami chyba nie zawiedli. Bardziej zadowoleni byli pewnie fani przybyli z Gliwic, cóż taki jest sport – w niedzielę wygrała drużyna tego dnia po prostu lepsza. Liczymy, że wiosną nasi kibice również mogą liczyć na miłe przyjęcie w Gliwicach, może tym razem oni będą mieli więcej powodów do radości i zadowolenia. Co warte podkreślenia, na widowni nie zabrakło naprawdę wielu kolegów z zespołu, którzy w sobotę ograł Orła Mokre w IV lidze. To kolejny dowód, że chłopaki szanują się wzajemnie i z dnia na dzień, z każdą kroplą potu wylaną na treningu stają się jednym, wspólnym organizmem, którego serce bije w tym samym rytmie.
William „Bill” Shankly (były szkocki piłkarz i trener piłkarski) powiedział kiedyś takie słowa: „Niektórzy ludzie uważają, że piłka nożna jest sprawą życia i śmierci. Jestem rozczarowany takim podejściem. Mogę zapewnić, że to coś o wiele ważniejszego” – tak chyba zaczyna się dziać z naszymi zawodnikami.

Przegrana z Sośnicą była zimny prysznicem i cenną lekcją pokory. Strata trzech punktów nie przełożyła się na zajmowaną pozycję w tabeli i nadal jesteśmy pierwsi. Wygrana 5:1 na wyjeździe Burzy Borowa-Wieś z Orłem Stanica spowodowała, że na czele tabeli są, aż trzy zespoły z równym dorobkiem punktowym. Bilans spotkań bezpośrednich stawia nas obecnie w uprzywilejowanej pozycji. Na czwartym miejscu z jednopunktową stratą znajdują się nasi ostatni pogromcy z Sośnicy. Drużyny z 5 i 6 miejsca zgodnie potraciły punkty. Spora niespodzianka w Kleszczowie, gdzie niżej notowany Naprzód Świbie wygrał 3:1. Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosły rezerwy Kozłowa, które 7:1 rozbiły Leśnika Łącza. Leśnik nadal bez punktu w tym sezonie, a bramka zdobyta w ostatniej kolejce, jest dopiero ich trzecim celnym trafieniem do bramki rywala.

Wszystkie wyniki 10 kolejki B-Klasy:
1:5 Orzeł Stanica – Burza Borowa Wieś
1:0 Start Sierakowice – LKS 45 Bujaków
1:0 Naprzód Łubie – Wilki II Wilcza
7:1 Ruch II Kozłów – Leśnik Łącza
1:3 Start Kleszczów – Naprzód Świbie
0:1 Pogoń Ziemięcice – Quo Vadis Makoszowy
2:4 Concordia II Knurów – Sośnica Gliwice

info: fb Concordia Knurów

14615594_524328111099566_5208629159088493899_o