Ciekawostki z ...Knurów

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Śmieciarz, to potoczna nazwa zawodu, która na stałe weszła do naszego języka. Pamiętacie jak nasi rodzice ostrzegali nas, że jak nie będziemy się uczyć to zostaniemy śmieciarzami? Był to mit, który pracowników służb komunalnych stawiał na samym dole drabiny szacunku społecznego. Dziś należy przedefiniować pojęcie „śmieciarza”, bo nie dotyczy on osoby, która pracuje przy odbiorze odpadów, a bardziej pasuje do nas samych. Niestety moi Drodzy, ale to my jesteśmy śmieciarzami.

Zazwyczaj gdy śnieg topnieje, a natura dopiero co zaczyna się odradzać wtedy nasze oczy stają świadkami naszej gorszej strony cywilizacji. Pierwszy kwiatami, które pojawiają się jeszcze przed nadejściem wiosny nie są wcale przebiśniegi, a PIWOnie i PETunie. Trawniki i krzewy są wręcz zasypane plastikowymi butelkami, puszkami, reklamówkami czy opakowaniami po czipsach. Ponadto, możemy wielokrotnie wdepnąć w przykrą niespodziankę pozostawioną przez psa sąsiada. Do tego doszła nowa plaga, którą śmiało można zauważyć na knurowskich osiedlach. To resztki jedzenia, które są rozrzucone gdziekolwiek się da.

Nie uważam, że nasze miasto jest brudne, zasyfiałe i nie dba o czystość. Są jednak miejsca, gdzie śmieci są bardzo widoczne. Wielokrotnie jednak zderzam się z opinią, że brakuje koszy na śmieci i to jest główny powód wolnożyjących odpadów w naszym otoczeniu. Nie do końca się z tym zgodzę. Owszem, zdarzyło mi się nie raz, że podczas spaceru po Knurowie napotkanie pojemnika było nie lada wyzwaniem. Nie oznaczało to jednak, że dostałem zielone światło na wyrzucenie jakiegokolwiek śmiecia, tam gdzie mi się podoba. Tak niestety często uważamy i wydaje się nam, że brak kosza w odległości kilku metrów od nas daje nam usprawiedliwienie i przyzwolenie na taki czyn. Butelkę, puszkę czy inny odpad po prostu wyrzucić na bok i naiwnie udawać, że zniknął.

Mieszkam na osiedlu 1000-lecia, gdzie koszy na śmieci usytuowanych przy wejściach do klatek schodowych nie brakuje. Myślicie, że to sprawia, że problemu nie ma? Okazuje się, że nie. Pod śmietnikami co jakiś czas pojawia się nadliczbowa ilość odpadów, w krzakach znajdziemy butelki i puszki, a pod balkonami gdybyśmy się dobrze rozejrzeli i poszukali, to moglibyśmy przygotować sobie posiłek. Pieczywo, wędliny, owoce, warzywa i resztki z obiadu to standard. Wyjście z psem na spacer w ciągu dnia staje się sportem ekstremalnym. Właściciele czworonogów niczym najlepsi narciarze alpejscy są zmuszeni omijać pozostałości produktów spożywczych jak slalomowe tyczki na trasie zjazdu. Za dnia jest to zadanie w miarę proste, ale wieczorową porą wręcz niemożliwe do wykonania. Mój psiak zdążył już nie raz wszamać coś ponadprogramowego i o mały włos nie zakończyło się to interwencją chirurgiczną. Okazało się, że mój pupil zjadł kości, które zostały rozrzucone na trawniku, a te mogły doprowadzić do niedrożności jelit i w konsekwencji do śmierci. Na szczęście szybka interwencja weterynarza sprawiła, że skończyło się na strachu, a mój pies zdołał sam z siebie wydalić niepożądane pożywienie.

Nie ukrywam, że z chęcią dorwałbym takiego „delikwenta”, który w taki sposób pozbywa się nadmiaru jedzenia. Chciałbym zrozumieć dlaczego tak robi i co nim kieruje? Takie zachowanie to wręcz zaproszenie między innymi dla szczurów. Nie jest tajemnicą, że akurat ten rodzaj gryzoni jest dość powszechny na naszym osiedlu. Sami jednak zachęcamy je by się u nas osiedliły, a jak już się tak stanie, to należy systematycznie przeprowadzać deratyzację. To generuje dodatkowe koszty, które my mieszkańcy ponosimy w czynszu, a można byłoby te pieniądze spożytkować lepiej.

Człowieku nie bądź śmieciem! Wbrew pozorom puste opakowanie naprawdę nie jest cięższe od pełnego. Ujmą nie będzie fakt, że musisz pokonać kilkadziesiąt metrów więcej aby wyrzucić odpad do odpowiedniego kosza. Niestety koszty za wywóz odpadów i utrzymanie czystości rosną, a takie działania powodują, że taniej nie będzie. Poniekąd przykładamy dłoń do tych podwyżek, bo ktoś musi za nas posprzątać, a usługa kosztuje. Częste akcje pod szyldem „Sprzątania Świata” tylko udowadniają smutną prawdę o nas. Jesteśmy ogromnymi śmieciarzami, każdy z nas, także ja i jest mi z tego powodu wstyd.

Musimy zacząć walczyć ze swoimi złymi nawykami, bo wkrótce zostaniemy zasypani odpadami. Nie dbamy o środowisko, a przede wszystkim o to, co nasze. Inicjatywy społeczne polegające na oczyszczaniu naszego otoczenia tylko potwierdzają beztroskie i bezrefleksyjne zachowanie człowieka w naturze. Zeszłoroczna edycja „Sprzątania Świata” w Polsce zakończyła się zebraniem ponad 440 ton śmieci. Wyobraźmy sobie tę górę śmieci zgromadzoną w jednym miejscu…

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva