Ciekawostki z ...Knurów

Okiem zwykłego mieszkańca/ felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Wstyd, żenada, kompromitacja, kto to wymyślił? – co ostatnio zaglądam w sekcję komentarzy na Platformie Informacyjnej „iKnurów”, to właśnie z takimi określeniami się zderzam. Obojętnie czy chodzi o organizację urodzin miasta czy o ulewny deszcz, który nawiedził niedawno Knurów. Znawcy wszystkiego, specjaliści wszelkiej maści dziedzin życia – to My. Pewnie się powtórzę, ale we krwi mamy marudzenie czy narzekanie nawet wtedy, kiedy coś się jeszcze nie odbyło, jest dopiero co zaplanowane, ale z góry już wiemy, że będzie katastrofa i można byłoby to zrobić lepiej. Czasami się zastanawiam w jakim ja świecie żyję?

Jesteśmy ekspertami w dziedzinie polityki, gospodarki, geodezji, muzyki, sportu, meteorologii, medycyny… można byłoby tak wymieniać chyba w nieskończoność. Brakuje w tym wszystkim abyśmy używali zwrotu „Gdybym Ja mógł…”. No właśnie, tutaj kończy się nasze zaangażowanie. Nie jesteśmy społeczeństwem, które chciałoby aktywnie zmieniać otaczający nas świat. Nasza aktywność kończy się na wylewaniu „żółci” w komentarzach, wydawaniu osądu, opinii i krytyki. Gdyby ustawić dwie kolejki do punktu krytykowania i aktywnego działania, to odnoszę wrażenie, że jedno stanowisko byłoby zbędne. Gdybyśmy choć część naszej energii, którą przeznaczamy na ciągłe marudzenie, przeznaczyli na czyny, to nasz mały lokalny świat byłby lepszy.

Choć często nie jesteśmy zbyt dobrze zorientowani w tym, co się dzieje dookoła, to jesteśmy pierwsi, jeśli chodzi o krytykowanie zastanej rzeczywistości. Co więcej, swoją miażdżącą krytykę wszystkiego i wszystkich często wygłaszamy będąc święcie i absolutnie przekonanymi o własnej nieomylności. Gorącym tematem ostatnich tygodni jest teraz kwestia organizacji Dni Knurowa w parku przy Ogana, a nie na Placu 700-lecia jak było zazwyczaj. Zastanawiam się ile osób ostatnio było na tym placu i sprawdziło jego stan? Powiem Wam, że rzadko odwiedzam to miejsce, jest mi tam trochę nie po drodze, ale z racji ostatniej wystawy psów rasowych pojawiłem się w tym miejscu. Teren 700-lecia jest mocno wyeksploatowany, pełny dziur i nierówności. Prędzej człowiek tam skręci obie kostki, kolana czy wybije zęby niż spędzi tam miło czas. Jasne, można zarzucić włodarzom, że od wielu lat nic nie zrobiono z tym miejscem, ale jeden dzień, a w zasadzie kilka godzin spędzonych na tym placu uświadomił mi, że decyzja o organizacji Dni Knurowa w innym miejscu jest dobrym pomysłem.

Odbiegłem trochę od tematu, ponieważ chciałem się skupić w dzisiejszym felietonie na aktywnym działaniu mieszkańców. Jestem ciekaw, ile osób dowiedziało się o kolejnej edycji Budżetu Obywatelskiego? W miniony piątek poinformowano opinię publiczną o ilości projektów zgłoszonych do demokratycznego procesu, w ramach którego każdy mieszkaniec miasta może współdecydować o wydatkach publicznych i inwestycjach. W tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego zgłoszono 23 projekty, w tym 15 „twardych” i 8 „miękkich”. Zastanawiam się, czy to dużo czy mało? Mogę się przyznać, że wraz z przyjaciółmi wzięliśmy sprawę w swoje ręce i wspólnie opracowaliśmy z osiem takich projektów. Więc odejmując je, pozostali mieszkańcy złożyli 15 pomysłów na rzecz naszego miasta. Teraz zostały one poddane weryfikacji przez komisję, która zdecyduje jakie projekty zostaną przekazane do głosowania.

Patrząc na inne miasta, proporcjonalnie podobne do Knurowa jeśli chodzi powierzchnię czy liczbę mieszkańców, to liczba złożonych projektów jest bardzo mała. Nie wiem z czego to wynika… Może nam brakuje polotu? Pomysłów? Inwencji twórczej? Odpowiada nam taki stan rzeczy jaki jest obecnie? Raczej nie, patrząc na treść komentarzy pod różnymi postami na „iKnurów”. Kolejny raz mamy wiele do powiedzenia jeśli trzeba kogoś zmiażdżyć, a gdy jest szansa się wykazać, to z takiej możliwości korzysta promil mieszkańców. Popularyzacja internetu sprawiła, że okno na świat uchyliło się jeszcze szerzej, więc i tematów do komentowania każdy ma teraz znacznie więcej. Nagle stężenie fachowców i ekspertów na metr kwadratowy rośnie w ekspresowym tempie. Gdyby chociaż ułamek tych osób przelało swoje „pomysły” na papier i poświęciło chociaż godzinkę czasu na projekt do Budżetu Obywatelskiego byłoby pięknie. Niestety, jak to zazwyczaj bywa, stało się inaczej i nie jestem zdziwiony. Ja mawia klasyk „Niby człowiek wiedzioł, a jednak się łudził”.

Niektóre osoby zdążyły się pochwalić swoimi tegorocznymi pomysłami. Cieszy, że są jeszcze mieszkańcy, którym po prostu się chce i próbują urozmaicić życie naszego miasta. Ubolewam jednak nad dość niską kwotą przeznaczoną na projekty obywatelskie. Szalejąca inflacja i rosnące ceny powodują, że wiele pomysłów umarło w zarodku ze względu na koszty, jakie trzeba byłoby ponieść przy realizacji takowego projektu. Cały czas po głowie chodził mi pomysł z wodnym placem zabaw na jednym z knurowskich osiedli. Niestety, nie jest to tania inwestycja, a szkoda, bo z pewnością spodobałby się mieszkańcom.

Dobrze, że mamy tyle do powiedzenia w każdym temacie. Szkoda tylko, że na słowach się kończy, a o czynach nawet nie myślimy. Jesteśmy „mądralińscy” na każdym kroku, a co druga osoba nie potrafi zupy pomidorowej ugotować (zupka chińska się nie liczy). Pozostaje wierzyć, że są wśród nas osoby, które zamiast pisać komentarze, gdzie krytykuje się wszystko i wszystkich, potrafią zrobić coś dobrego dla drugiej osoby. Dbajmy o dobro wspólne, działajmy i kibicujmy dobrym pomysłom. Ciągła krytyka nie mobilizuje, tylko tłamsi tych, którzy jeszcze chcą działać i mają głowę pełną pomysłów. Odnoszę wrażenie, że młodych, ambitnych osób jest coraz mniej…

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski

Fot. Canva