Kultura i rozrywkaNewsyPilchowice

Powitanie pielgrzymów w leboszowskiej „Młynówce”

W sobotę 23 lipca mieszkańcy Gminy Pilchowice oraz mieszkańcy Leboszowic jako gospodarze plenerowej imprezy powitali niemieckich pielgrzymów w ośrodku rekreacyjnym ,,Młynówka”.

Spotkanie rozpoczęto krótkim nabożeństwem polowym podczas którego modlono się w dwóch językach.
Gości z Drezna (Saksonia), Osteroden (Dolna Saksonia) oraz Schotten (Hesja) przywitały, zastępca Wójta Gminy Pilchowice pani Aleksandra Skwara, Sekretarz Gminy Dagmara Dzida. Obecni byli także Przewodnicząca Rady Gminy pani Agata Mosiądz Kramorz, oraz dyrektor GOK Pilchowice pan Waldemar Pietrzak.
Minutą ciszy uczczono śmierć sołtysa Nieborowic pana Gerarda Garczorza, który odszedł niedawno. Do wspólnego świętowania w duchu przyjaźni, jak przystało na chrześcijan zapraszał Sołtys Leboszowic pan Alfred Wilczek. Jak informował prezenter, to panu Alfredowi zawdzięczamy powstanie ośrodka rekreacyjnego w którym dziś mogliśmy przyjąć w godny sposób pielgrzymów, modlić się i wspólnie bawić. ,,To prawda trochę się już zrobiło w tych Leboszowicach wspomina sołtys, 25 lat mija odkąd sołtysuję w tej miejscowości. Leboszowianie to dobrzy gospodarze, wioska zmienia swoje oblicze to cieszy, a dziś cieszę się i ja, że mogę witać młodych ludzi uśmiechniętych, radosnych, ,,CZYM CHATA BOGATA” , po naszemu GOŚĆ W DOM BÓG W DOM”.

Goście z Niemiec w trzech grupach prezentowali swoje programy, były to modlitwy i pieśni religijne. Każda z grup po wykonaniu swojego programu otrzymała z rąk urzędników gminy podstawowe wyposażenie pielgrzyma którym była poduszka z której jednym ruchem można było wyczarować sporych rozmiarów koc. Bardzo to pomocny rekwizyt w plecaku każdego wędrowca.
Do tradycji Światowych Dni Młodzieży należy sadzenie drzewek przyjaźni, takie też będzie rosło w Młynówce które dosłownie wspólnymi siłami sadzili polscy i niemieccy pielgrzymi. Był czas na modlitwę, wspaniałą zabawę i pouczające rozmowy, kto miał dziś jeszcze wątpliwości co do przyjaźni Polsko niemieckiej ten opuścił Młynówkę z przekonaniem ,że takowa nie tylko jest możliwa ale stała się faktem.

Niezwykle pouczające były wypowiedzi młodych pielgrzymów;
Mam na imię Miriam Magdalena Czarnecka, mieszkam w Schotten, mam 16 lat i jestem z pochodzenia Polką. Znam język polski, nigdy o nim nie zapomnę, jestem przekonana. Poproszono mnie bym powiedziała co mi się w Polsce podoba najbardziej, pewnie nie skłamałabym gdybym powiedziała wszystko, ale tak najbardziej to uwielbiam polskie jedzenie, słodycze i polskie krajobrazy.
Franziska i Josef dodają, że w Polsce urzekło ich podejście do wiary, ilość księży podczas sprawowania mszy świętych i sama ilość nabożeństw czasami podkreślają u was są dwie a nawet trzy msze podczas jednego dnia to coś wspaniałego. Miriam potwierdza słowa swoich przyjaciół, dodaje, że w Polsce wspaniałe jest to, że macie tyle pielgrzymek i miejsc kultu takich jak sanktuaria, tak potwierdza, Polacy są lepiej przygotowani w kwestii wiary samego przeżywania tego szczególnego stanu. Cała trójka wypowiadając się w kwestii problemu imigrantów zgodnie wyraziła zrozumienie dla obcych przybyszów a Miriam wspomniała o czasach kiedy to w Polsce nie było demokracji, i Polacy zmuszeni byli uchodzić ze swojego kraju, jakże ja teraz miałabym źle spoglądać na tych biednych ludzi, Franziska uważa, że ludzie ci kiedy już wszystko dojdzie do normy nastanie koniec wojny wrócą do siebie a tymczasem czegoś się od nas nauczą. Trudno jakoś pogodzić się z takim rozumowaniem, lecz dziewczyna upierała się przy swoim, że tak uważa i ma do tego prawo.

Dla Josefa pielgrzymka to ucieczka od codziennej pogoni za pieniądzem, ucieczka od ciężkiej pracy, ale przede wszystkim podkreśla jest to czas wielkiej zadumy nad sobą, w Polsce znalazł szczególne miejsce do tego by naładować swoje akumulatory prądem czyli jak dodaje tym prądem w tym przypadku jest kolejny zastrzyk wiary.
Wszyscy podkreślali niezwykłą gościnność Polaków, niespotykaną życzliwość. Franziska podkreślała szczególny stosunek gospodarzy do nich jako pielgrzymów. Gdzie na świecie gospodarz domu i członkowie rodziny odstąpią przybyszom cały dom, a spora część rodziny na tą okazję bierze urlop. Po to tylko by należycie nas przyjąć pokazać ciekawe miejsca, to jest możliwe tylko u was, to dla nas wielka lekcja.
Oczywiście czujemy się w waszym kraju wspaniale, trudno o lepszą organizację, wolontariusze dwoją się i troją, znają biegle kilka języków, organizacja wspaniała. Czujemy się bezpiecznie i jest nam tu dobrze – tak to wspaniały czas i będzie co opowiadać po powrocie do domu.
Każdy dzień, to wizyta w innym miejscu, inna miejscowość inny naród, odmienna kultura, tylko język jest ten sam, bo chrześcijanie rozumieją się bez słów. To język otwartego serca, gdzie modlitwa ,,Ojcze Nasz” odmawiana równocześnie w dwóch językach brzmi tak samo, bo słowa mówią o wierze, nadziei, i miłości – o tym wszystkim czego tak bardzo jest nam brak. Podczas wywiadu wspomagała mnie swoją wiedzą i znajomością języka wolontariuszka, opiekunka grup z Drezna, Schotten oraz Osteroden – Aleksandra Kłonica.

Relacja : Tadeusz Puchałka