Ciekawostki z ...Newsy

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Dużo się ostatnio dzieje w świecie sportu. Przeciętny kibic przez ostatnie tygodnie nie miał prawa narzekać jeśli chodzi występy naszych reprezentantów w różnych dyscyplinach sportu. Piłka nożna, siatkówka, tenis, koszykówka… do wyboru, do koloru. Znów o Polsce i Polakach jest głośno, są wyniki i my jako kibice możemy być dumni z naszych sportowców. Można by teraz sparafrazować słynne „Januszowe” powiedzenie i rzec: „Teraz to są czasy, kiedyś czasów nie było”.

Lubimy wracać do przeszłości i wspominać zwycięski remis na Wembley z roku 1973 czy mecz na wodzie z reprezentacją Niemiec na Mistrzostwach Świata. Zasiedzieliśmy się w tych wspomnieniach, ponieważ przez wiele lat nic dobrego nie spotykało naszych piłkarzy. Udawało się awansować na duże turnieje, ale tylko w 2016 roku nasza kadra wyszła z grupy i zagrała w ćwierćfinale Mistrzostw Europy. Nijak się ma ten sukces, do tych ze złotego okresu, który pamiętają moi rodzice. Młodsza generacja kibiców ma jednak coś, czego ta starsza nie miała. Nasz Polak-rodak jest uznawany przez największych znawców futbolu za najlepszego piłkarza na świecie. Mowa oczywiście o Robercie Lewandowskim, który latem zamienił Bayern Monachium na FC Barcelonę. Nie wiem jak Wy, ale cała ta saga była na swój sposób męcząca. Nie było dnia aby serwisy informacyjne (internetowe, telewizyjne czy radiowe) nie rozpoczynały swojego nadawania od wiadomości o „Lewym” i bombardowali pytaniami i domysłami. Niemcy zgodzą się na odejście Polaka czy nie? Robert podpisał czy nie podpisał? Czy żonie Lewandowskiego podoba się nowe mieszkanie czy nie? Z jakim numerem zagra Robercik? Czy Katalończycy są gotowi na kuleczki mocy? Z glutenem czy bez? Tych pytań było mnóstwo, byleby zająć czas antenowy. Lewandowski to wielki gość, wybitny sportowiec – tutaj nie ma o czym dyskutować. Media w Polsce potrafiły jednak w sposób skuteczny obrzydzić mi cały ten temat. Myślę, że nie tylko mnie…

Następnie nastał czas tenisa i siatkówki. Dyscypliny sportu podobne do siebie, ponieważ piłkę trzeba przebić przez siatkę. Jedna jest zawieszona niżej, druga wyżej. Do rzecz, Iga Świątek pokazała, że jest najlepszą rakietą świata. Od jakiegoś czasu nazywają ją „ministrem spraw zagranicznych”, bo wie, że pozycja kraju, z którego się pochodzi, jest niezwykle istotna. Iga w swojej karierze wygrała już trzy wielkie turnieje wielkoszlemowe. Niegdyś w tej dyscyplinie sportu mieliśmy Martę Domachowską, Łukasza Kubota, Jerzego Janowicza czy Agnieszkę Radwańską, ale to właśnie teraz i w dużej mierze dzięki Świątek każdy w tym kraju wie czym jest tenis i kiedy odbywa się dany turniej. Oczywiście jest jeszcze Hubert Hurkacz, który co jakiś czas wybija się ponad przeciętność. Teraz przeciętny kibic wie, że tenisiści grają na twardej nawierzchni, na trawie i tzw. „mączce”. Kiedyś nie było to takie oczywiste.

Gdy Iga Świątek walczyła o triumf w US Open siatkarze starali się obronić tytuł Mistrzów Świata. Niestety bez powodzenia. Tytuł wicemistrzowski także jest sporym sukcesem choć każdemu marzył się złoty medal. Nie będę ukrywał, że fanem siatkówki nie jestem i średnio byłem zainteresowany tym całym międzynarodowym turniejem. Ignorantem jednak nie jestem i dobrze wiem, że jesteśmy światową potęgą w tej dyscyplinie sportu. Polscy siatkarze są gwarantem emocji i wielu wrażeń. Nie było inaczej i tym razem. Moi znajomi, którzy pasjonują się wręcz tym sportem przeżywali pojedynki z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, Brazylią czy Włochami. Paznokcie obgryzione, zdarte gardła, stłuczone nadgarstki od uderzeń o stół – teraz wiem jak wyglądam gdy zatracam się ekstazie kibicowania w innych, ulubionych przeze mnie dyscyplinach sportu. Tak było w zeszłym tygodniu gdy trzymałem kciuki za naszych koszykarzy na Mistrzostwach Europy. Wiecie co? Kocham piłkę nożną, ale mecz Polska – Słowenia, podczas którego nie brakowało emocji i zwrotów akcji pokazał, że to właśnie koszykówka jest najbardziej widowiskowym sportem drużynowym. Wiem, że moglibyście szybko mi udowodnić, że na meczach siatkówki jest podobnie, ale jednak piłka koszykowa to sport kontaktowy i gdzieś wyżej jest w mojej prywatnej hierarchii. Może dlatego, że kiedyś grałem w kosza, a w siatkówce jedyna pozycja na boisku jaka mi odpowiadała, to libero.

Iga Świątek, siatkarze, koszykarze – co ich łączy? Wszyscy osiągnęli bardzo dobre wyniki na swoich turniejach, z tą różnicą, że nikt nie spodziewał się po reprezentantach Polski w baskecie miejsca w czołówce Europy. Dokonali rzeczy wielkiej, zajęli czwarte miejsce podczas EuroBasketu ocierając się o medal. Koszykówka jest dość popularnym sportem w naszym kraju, ale jesteśmy zapatrzeni bardziej w NBA. Basket w krajowym wydaniu traktowany jest po macoszemu. Nie przesadzę jeśli powiem, że jest zapomniany, ignorowany. Dlatego uważam, że ze wszystkich sportowców i drużyn, to właśnie koszykarska reprezentacja Polski osiągnęła największy sukces. Dlaczego? Bo kibice lubią romantyczne historie, a taką była przygoda naszych koszykarzy na EuroBaskecie. To drugi z rzędu duży turniej, gdzie reprezentacja Polski w tej dyscyplinie sportu sprawia niespodziankę i nazwano ją „czarnym koniem” rozgrywek. Chciałbym aby kiedyś nasi piłkarze osiągnęli tyle co koszykarze ostatnimi czasy. Ile można słuchać o tym, że mamy wielu zawodników w dobrych zachodnich klubach, a potem w najważniejszym momencie zawodzą? Czy to Euro, czy to Mistrzostwa Świata, to gramy mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Najpopularniejszy sport, spore nakłady finansowe a wyniki mizerne. Panowie, może czas wziąć przykład z siatkarzy czy koszykarzy?

W lokalnym sporcie też się sporo działo, dzieje nadal i dziać się będzie. Reprezentanci klubu Eugen Knurów przywieźli worek medali z Mistrzostw Europy w wyciskaniu sztangi leżąc a jeszcze niedawno martwili się o to czy w ogóle pojadą na zawody do Budapesztu. Sponsorzy, którzy zdecydowali się sypnąć groszem mogą być z siebie dumni. Inwestycja w tych sportowców była pewniejsza niż w nieruchomość. Co słychać u innych? Przedstawiciele piłki nożnej w Knurowie czyli Concordia i MTS rywalizują z różnym skutkiem w swoich ligach. Wkrótce także knurowscy koszykarze zainaugurują swoje rozgrywki ligowe. Warto też wspomnieć, że juniorska liga NBA ponownie zawita do naszego miasta. W listopadzie czeka nas I memoriał im. Eugeniusza Mehlicha, a później Damian Durkacz powalczy o kolejny tytuł indywidualnego Mistrza Polski w boksie. Co ciekawe, tegoroczne walki finałowe Mistrzostw Polski seniorów odbędą się… pod ziemią! A dokładniej mówiąc w kopalni w Zabrzu na poziomie 300 metrów.

Polski kibic w krótkim czasie mógł przeżyć sporo sportowych emocji. Nie przypominam sobie, żeby coś takiego mało miejsce w przeszłości. Nie chodzi o same występy, ale o wyniki i osiągnięcia. A kreatywność kibiców podczas tworzenia tzw. „memów”, gdzie Lewandowski jest wręcz „zmuszony” do sięgnięcia po coś „mocniejszego”, ponieważ jego występy przebija jakaś „gówniara z paletką” czy „baskeciarze” to mistrzostwo świata i zawsze powodują u mnie uśmiech. On i jego koledzy mogą się już za niedługo zrewanżować. Wkrótce rozpocznie się piłkarski mundial w Katarze, gdzie zagra reprezentacja Polski. Obyśmy tylko nie musieli z nostalgią wracać do sierpniowo-wrześniowych wydarzeń i wspominać zwycięskiego remisu na Wembley…

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski

Fot. Canva