Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Towarzyszy nam bardzo kiepska i mało chwalebna przypadłość. W komunikacji interpersonalnej lubimy sobie dopowiedzieć coś od siebie, co niekoniecznie jest prawdą oraz wszędobylska wścibskość. Ostatnie przykre wydarzenie dobitnie mi o tym przypomniało…
W zeszłym tygodniu młody mężczyzna targnął się na swoje życie. Niestety, jak się okazało skutecznie. Wieść szybko się rozniosła po mieście. Knurów jest na tyle mały, że nawet bez pomocy szerokorozumianych mediów wszyscy wszystko wiedzą w mgnieniu oka. Jeszcze nie zdążyłem wrócić ze swojej etatowej pracy do domu, a już miałem wiele wiadomości z zapytaniem o wersję zdarzenia.
Pod postem informującym o całej sytuacji komentujący dociekali co się wydarzyło, jak to się wydarzyło i kto to był. Rozumiem gdzieś obawy, że mógłby to być ktoś bliski, ponieważ sam miałem najgorsze przeczucia, ale większość kierowała się chyba jedynie negatywną ciekawością. Najchętniej obdarliby rodzinę zmarłego całkowicie z prywatności byleby mieli o czym gadać.
Co gorsza, w sklepie czy na osiedlu sporo osób o tym rozmawiało. Niestety lub stety, gdzieś tam kątem ucha usłyszałem to i owo. Wersja podawana przez „dyskutantów” niewiele miała wspólnego z prawdą, ale wcale im to nie przeszkadzało by przekazywać nieprawdziwe informacje z pełnym przekonaniem, co do ich autentyczności. Nie wytrzymałem i musiałem do jednej dyskusji się włączyć i „stanowczo” poprosić o zaprzestanie rozsiewania plotek. Prędzej czy później takie rzeczy dotrą do rodziny czy bliskich, a wiele z tych opinii mogą być krzywdzące dla adresatów. Łatwo nam przychodzi plotkowanie, ale gdy będzie trzeba przeprosić, to schowamy głowę w piasek lub będziemy zaprzeczać, że dane słowa wyszły z naszych ust.
Ludzie zawsze będą gadać i nic z tym nie zrobimy, ale warto się zastanowić nim damy głos publicznie. Postawmy się po stronie rodziny zmarłego jakbyśmy się czuli, gdyby sprawa dotyczyła nas bezpośrednio? Przeraża mnie ta krótkowzroczność, mania plotkowania, tworzenia insynuacji, szukanie sensacji… w imię czego? Nie ważne, że możemy komuś sprawić ból i cierpienie, po prostu musimy sobie pogadać, bo inaczej się udusimy. Daje to jakąś satysfakcję? Nagrody rozdają za to? Życie cudzą tragedią powoduje, że czujemy się lepiej?
Jeszcze tego samego dnia po mediach społecznościowych „wędrowało” nagranie z tego zdarzenia, a dokładniej mówiąc z działań służb ratowniczych. Niech ktoś mi odpowie: w jakim celu? Autorowi filmu brakuje wrażeń w życiu? Dla jednych taki widok może spowodować traumę, a innych wręcz „jara”. Do tego publikowanie tego typu rzeczy w internecie to przekroczenie pewnych społecznych norm, a przynajmniej tak się mnie wydaje…
Przykre jest to, że cała ta sytuacja niewielu zmobilizowała do refleksji o życiu, o jego trudach. Skupiliśmy się zupełnie nie na tych aspektach co trzeba, odpychając na boczny tor, to co jest ważne. Niestety, takie sytuacje dzieją się codziennie na całym świecie. Jedni powiedzą, że odebranie sobie życia jest odwagą, drudzy, że głupotą i słabością. Nie znamy bezpośredniej przyczyny, choć niektórzy zdążyli wydać już wyrok i osądzić winnych.
Jedno jest pewne – młody człowiek postanowił odejść z tego świata. Nie znamy bezpośredniej przyczyny dlaczego zdecydował się na tak radykalny krok, a jeśli nawet ktoś zna, niech zostawi ją dla siebie i zastanowi się czy ktoś z jego bliskiego otoczenia nie potrzebuję pomocy. Możliwe, że właśnie w tym przypadku ta pomoc nie dotarła na czas…
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva