Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Od ponad tygodnia nie ma innego tematu wśród naszej społeczności jak sprawa inwazji zbrojnej wojsk rosyjskich na Ukrainę. Czy to w pracy, czy podczas spożywania obiadu z rodziną, czy w trakcie luźnych wieczornych spotkań ze znajomymi przy piwie chcąc nie chcąc poruszamy kwestię tego, co się dzieje za wschodnią granicą. Jednocześnie staliśmy się ekspertami wojennymi, wybitnymi strategami czy znawcami w dziedzinie polityki międzynarodowej. Jesteśmy bardzo elastyczni. Cokolwiek wydarzy się na świecie, wtedy my znamy się na wszystkim najlepiej. To nasza zabawna cecha, której się nie pozbędziemy.
Bardziej przeraża mnie fakt, że zaczyna rodzić się w nas ogromna rusofobia. Zaczynamy cierpieć na pewnego rodzaju psychozę. Zaczęliśmy pomagać Ukraińcom przez liczne zbiórki i akcje humanitarne. Dać jeść, ogrzać czy zapewnić czasowe schronienie – to piękny gest. Wraz z rozpoczęciem udzielania pomocy dla uchodźców zaczęło narastać inne zjawisko – wspomniana wcześniej rusofobia. Mam wrażenie, że tracimy kontakt z rzeczywistością i jesteśmy w kompletnym amoku. Nie chodzi tu o nasze reakcje na sankcje, a o wyrugowanie wszystkiego co rosyjskie.
Obawiam się, że wszystko co będzie miało biało-niebiesko-czerwone barwy będzie nam się kojarzyło z Putinem. Błędnie określamy, że Putin to cała Rosja. Nie należy wszystkich i wszystkiego wrzucać do jednego worka. Warto przebudzić zdrową świadomość. Wszelkie sankcje, zamykanie fabryk i sklepów, czy wycofywanie produktów, których zakup powoduje napływ gotówki dla rządu rosyjskiego mają na celu uderzyć w gospodarkę kraju kierowanego przez szaleńca. Ten cios uderzy zwłaszcza w zwykłych Rosjan, którzy żyją w kompletnej nieświadomości, ukierunkowani jedyną słuszną myślą i racją, która przez lata była im wmawiana. Takie działania mają na celu pośrednie otrzeźwienie narodu rosyjskiego. Zobaczcie jaką retorykę prowadzi Putin: „Na Ukrainie są naziści, a my dzielni Rosjanie idziemy wyzwolić naród ukraiński, a sankcje, które są nakładane na nasz kraj to zmowa nazistów”. Czy czegoś Wam to nie przypomina? Jeśli mój felieton czytają młode osoby, to popytajcie proszę swoich rodziców i dziadków przez ile lat wprowadzano ich w błąd np. w sprawie zbrodni katyńskiej.
Spójrzcie jak skutecznie dezinformacją, fałszywą narracją czyli po prostu zwyczajną propagandą można sterować ludźmi. Jakie jest zaskoczenie matek pojmanych rosyjskich żołnierzy, kiedy oni mówią jak faktycznie wygląda rzeczywistość względem tego co im się przekazuje za pośrednictwem środków masowego przekazu. Szok, niedowierzanie, płacz, wściekłość… ciężko się patrzy na takie obrazki i jednocześnie trudno zrozumieć, że zwykli Rosjanie mogli zostać tak omamieni i ogłupieni przez jednego człowieka.
Obecnie powielamy tezę, że każdy obywatel Rosji jest taki sam jak Putin. To chyba nasza reakcja obronna na to, co oglądamy codziennie w mediach. Klasyfikujemy i z automatu naklejamy każdemu Rosjaninowi etykietę. Hitem dla mnie był manifest i protest dotyczący pierogów ruskich. Serio jesteśmy aż tak odklejeni? Dokąd nas poprowadzi ta toksyczna nienawiść? Przecież tajemnicą nie jest, że ruskie pierogi nie pochodzą z Rosji. Czy jednak sam zwrot „ruskie” działa na nas aż tak alergicznie?
Jestem zdania, że nie można przesadzać. My także nie chcielibyśmy być szufladkowani jako naród przez pryzmat jednego człowieka. Przyklaskuję natomiast różnym instytucjom, które zabraniają sportowcom, artystom, muzykom i komu tam jeszcze występów w różnych zakątkach świata. Taki ruch ma na celu wywrzeć presję na osobach znanych, które mają jakiś posłuch w narodzie, zmusić ich do reakcji i przeciwstawić się szaleńcowi, który stracił rozum dla swoich chorych ambicji. Szansa na to może jest niewielka, ale to właśnie osoby ze świata sportu i kultury mogą przemówić do rozsądku ogłupionego narodu by zareagował. Sami często utożsamiamy się z ludźmi większego formatu, którzy są dla nas wzorem do naśladowania. I nie są to politycy, a właśnie sportowcy czy piosenkarze.
Teraz będziecie mogli także moją osobę nazwać „ekspertem” do spraw wojennych. Dlaczego? Przedstawię Wam jakie ja widzę możliwości „rozwiązania” sprawy ukraińsko-rosyjskiej, które odkrywcze zapewne nie będą. Opcje są dwie: pierwsza przewiduje „likwidację” Ukrainy jako kraju, który znaliśmy do niedawna, zaś druga to powstrzymanie szaleńca. Putina i jego zapędy mogą zatrzymać tylko dwie rzeczy: naród rosyjski lub śmierć samego dyktatora. Tylko jeśli nawet się to stanie, to nasza „nienawiść” do Rosjan może szybko nie zniknąć…
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva