Ciekawostki z ...

Okiem zwykłego mieszkańca /felieton Ariela/

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Knurów koszykówką stoi – taki wniosek wysnułem po tym, co można zaobserwować w ostatnich tygodniach w naszym mieście. Blisko miesiąc temu pierwszy raz w historii Knurowa do regularnych rozgrywek ligowych przystąpiło Knurowskie Towarzystwo Koszykówki, a wczoraj odbył się pierwszy turniej w ramach projektu juniorskiego NBA, gdzie drużyny dziecięce mogły wcielić się w znane na całym świecie kluby takie jak: Los Angeles Lakers, Golden State Warriors czy Phoenix Suns.

Zawsze lubiłem sport. Talentu wielkiego nigdy nie miałem, więc piłkarzem ani koszykarzem zawodowym nie zostałem. Chociaż w baskecie szło mi lepiej, co zauważył mój nauczyciel wychowania fizycznego Pan Konrad Wąsowicz. Z racji, że uczęszczałem do Miejskiej Szkoły Podstawowej nr 2 byłem skazany na koszykówkę. Od pierwszych zajęć poczułem, że jest to „mój” sport. Zawsze lepiej operowałem rękoma niż nogami, więc wybór był prosty. Miałem na tyle umiejętności, że byłem wybierany do reprezentacji szkoły. Dzisiaj, gdy ktoś spojrzy na moje warunki fizyczne może pomyśleć, że opowiadam jakiś nieśmieszny żart, ale faktycznie w czasach szkolny regularnie trenowałem koszykówkę.

Za moich czasów przygody z koszykówką „świętą wojną” nazywane były pojedynki z „siódemką” prowadzoną przez Janusza Klofa. Czekaliśmy tygodniami na możliwość rywalizacji z zawodnikami z MSP 7. Gdy już dochodziło do bezpośrednich pojedynków, to zazwyczaj przegrywaliśmy je. Trochę lat minęło od tamtych czasów, ale zwycięstw nad podopiecznymi Klofa za dużo nie było. Moja przygoda z basketem szybko się zakończyła ze względu na kontuzję, którą odniosłem podczas zajęć. Była na tyle poważna, że musiałem porzucić marzenia o grze w kosza. Trener także nie chciał ryzykować mojego zdrowia i choć nie mogłem się pogodzić z tą wizją, to innego wyjścia nie było, ponieważ do dzisiaj odczuwam skutki połamania ręki i nadgarstka w kilku miejscach.

Zostało mi kibicowanie. Głównie wybierałem piłkę nożną, ze względu, że inne dyscypliny sportu w między czasie w naszym mieście umarły. W Knurowie nie było już rozgrywek ligowych w pięściarstwie, piłka ręczna zarówno w wersji damskiej i męskiej odeszło w zapomnienie, zaś pozostałe sporty drużynowe jeśli już występowały to rozgrywkach stricte amatorskich. Teraz na koszykarskiej mapie Polski pojawiła się drużyna Andrzeja Wesołowskiego – KTK JS Invest Knurów. Od października rywalizuje w 3 lidze i to z bardzo dobrym skutkiem. Obecnie knurowscy koszykarze zajmują trzecie miejsce w tabeli i jeśli nie wydarzy się katastrofa, to knurowianie powalczą w Play-Off’ach o awans do 2 ligi.

To, że w naszym mieście jest zapotrzebowanie na sport pokazują domowe mecze Knurowskiego Towarzystwa Koszykówki, gdzie trybuny zapełniają się do ostatniego miejsca. Nawet kilku moich znajomych wybrało się na mecz naszej drużyny na Halę Sportową przy Alei Lipowej choć nie interesują się na co dzień koszykówką. Wychodzą z tych spotkań podekscytowani – na samym meczu dużo się dzieje, a publiczność żywiołowo reaguje na każdą sytuację meczową. To daje pewną przewagę np. nad piłką nożną, gdzie czasami na boisku wieje nudą, a gol pada po kuriozalnym błędzie zawodnika. Nie zamierzam jednak tutaj stawiać jedną dyscyplinę sportu wyżej czy niżej względem drugiej, ponieważ nie da się tego porównać.

Niedzielny juniorski turniej NBA, w którym wzięła udział drużyna Los Angeles Lakers ze szkółki AJM Sport prowadzonej przez Janusza Klofa także cieszył się sporym zainteresowaniem. Miałem okazję być na tym całym wydarzeniu sportowym i spędziłem bardzo fajnie kilka godzin obserwując poczynania młodych koszykarzy. Atmosfera była niesamowita, wszyscy kibicowali wszystkim – obojętnie kto w danej chwili był na parkiecie. Dzieci bardzo przeżywały swoje mecze, każde zagranie i zdobyty lub stracony punkt. Gdybyście zobaczyli z jaką dumą prezentowali swoje stroje i jaki klub reprezentują, Mnie osobiście zapadł w pamięć moment, gdy jeden z zawodników z Knurowa trafił rzut za „3” i choć jego drużyna wyraźnie już przegrywała swój mecz, to on i jego koledzy cieszyli się z tego rzutu jakby decydował on o losach spotkania. Widok dumnych rodziców, bo ich dziecko dało z siebie wszystko na parkiecie – bezcenny. Wynik nie był ważny – ważne było uczestnictwo w całym turnieju.

To miasto zasługuje na fajny sport na wyższym poziomie. Piłka nożna będzie miała ciężko wygrzebać się z nizin (choć trzymam mocno kciuki za powodzenie) i chyba koszykówka w Knurowie zmieni trend w sferze zainteresowania mieszkańców sportem. Po dłuższym okresie jakieś wydarzenie sportowe powoduje, że knurowianie zamiast siedzieć w domu przed telewizorem wolą przyjść na trybuny kibicować. To dobre i pozytywne zjawisko. Czy koszykówka pociągnie za sobą inne dyscypliny sportu? Trudno powiedzieć, ale krok do przodu został wykonany.

Fajnie byłoby mieć wybór i móc pójść na mecz koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej czy piłki nożnej na wyższym poziomie rozgrywkowym niż jest obecnie. Kiedyś taki wybór był, ale spora część sportów drużynowych upadła z różnych przyczyn, a jak widać po pełnych trybunach na meczach KTK mieszkańcy Knurowa są głodni takich rozrywek…

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski

Fot. Canva