GierałtowiceNewsy

Nie samą modlitwą żyje człowiek

Nie samą modlitwą żyje człowiek.

Gmina Gierałtowice w czwartkowe popołudnie stała się miejscem festynów i rodzinnych spotkań z pielgrzymami. W Parku Joanny w Paniówkach bawili się Włosi. Ostro pogrywał zespół na scenie. Jadła śląskiego nie brakowało. Panie z koła Gospodyń, podawały gościom śląskie smakołyki, kiedy już goście zaspokoili żołądkowe potrzeby, wolontariusze zadbali by sadełko się nie poodkładało tu i ówdzie. Były biegi przełajowe na krótkim wprawdzie ale dość wyczerpującym dystansie. Konkursy polegające na wbijaniu gwoździ wygrywali Włosi ale walka było ostra.
Były nawet linowe przeprawy nad ,,przepaścią” w których bardzo dobrze się spisywali księża z Włoch, lecz tu najlepsze były nasze dziewczyny. Dzieciaki miały swoje dmuchane zamki, od tego już się chyba nie wyzwolimy. Starsze nieco towarzystwo biesiadowało z włoskimi gośćmi, bariery językowe nie były aż tak bardzo dokuczliwe na miejscu bowiem czuwali tłumacze.
Antonietta i Antonio zgodnie twierdzą, że tak na prawdę nic ich w Polsce nie zaskoczyło. Znają wielu Polaków mieszkających we Włoszech. Łączy nas wiara, jest jednak coś czego nam trochę zazdroszczą, coś o czym jak twierdzą we Włoszech już zapomniano, jest to więź rodzinna. Tego nam brak podkreślała Antonietta. Wspominała także, że ma wrażenie jakbyśmy w swoich mieszkaniach mieli tylko i wyłącznie to co jest nam rzeczywiście potrzebne, nic ponadto. Przyjechaliśmy z parafii Apulio z Diecezji Oria. Dla nas Włochów pielgrzymowanie to czas wielkiej radości i umacniania się w wierze, ale także jest to poznawanie wielu ludzi którzy właśnie przy okazji pielgrzymek stają się częstokroć naszymi przyjaciółmi. Te przyjaźnie są trwałe dzięki modlitwie. Wiemy, że Polacy myślą podobnie.
Raduja se i jo, jak widza uradowane twarze, niech się ludzie cieszą, bawią. Do tańca i do różańca mówi Sołtys Paniówek, tak tu zawsze było.
Przyszowice przygarnęło na czas Światowych Dni Młodzieży 34 młodych Filipińczyków. Dla nich w Polsce wszystko jest nowe i zupełnie inne, zadziwia ich dosłownie wszystko nawet to, że woda jest gazowana jest dla nich dziwne. Wręcz zaszokowani są naszą gościnnością. Domy, mieszkania, standard życia, wszystko to jest wspaniałe i takie zupełnie inne – jedno nas łączy radość życia, kościół i wiara powiadają. Filipińczycy sami prosili aby umożliwić im zwiedzenie obozu Auschwitz, wspominała pani Karolina Brożek mieszkanka Przyszowic, na czas pobytu pielgrzymów tłumaczka i opiekunka. Pobyt w tym szczególnym muzeum, przeżywali wewnętrznie bardzo głęboko, przyznawali, że jeszcze nie do końca rozumieją na czym polegało okrucieństwo ludzi którzy dopuścili się tych strasznych zbrodni, będą od tej pory doszukiwali się źródeł i jak zapewniali będą wracać pamięcią do tego co zobaczyli.
W czwartkowy wieczór grupa wolontariuszy oraz parafia w Przyszowicach przygotowali dla gości z Filipin wiele atrakcji, był spacer z mapą historyczną, wkopanie drzewka przyjaźni nieopodal pomnika czynu powstańczego, które jak informował ks. wikary stanie się symbolem naszej wiecznej przyjaźni i dowodem pamięci waszego pobytu w Przyszowicach. Na koniec na placu w sąsiedztwie zabytkowego spichlerza rozpoczął się rodzinny festyn, wspólne śpiewy i grillowanie. Modlić można się także tańcząc i śpiewając. A twarze pielgrzymów mówią same za siebie. Modlitwa to radość a chrześcijanie to jedna wielka rodzina.

Relacja : Tadeusz Puchałka
Zdjęcia : https://www.facebook.com/wiesci.gieraltowice/