Knurów

#KnurowskieCiekawostki: Szymon Chudy znany jako „Hudini” na scenie ART Fest…

#KnurowskieCiekawostki

Już dzisiaj od godziny 15:00 w Parku przy ul. dr Floriana Ogana w Knurowie w ramach Festiwalu Sztuki „ArtFest” zaprezentują swój dorobek artystyczny muzycy rockowi oraz hip-hopowi z naszego miasta. To będzie znakomita okazja aby poznać bliżej ludzi, dla których muzyka coś więcej niż pasja.

Wśród artystów, którzy wystąpią dzisiejszego popołudnia na knurowskiej scenie pojawi się Szymon Chudy znany bardziej jako „Hudini”. Raper z Knurowa od kilku lat rozwija się swoje umiejętności muzyczne i zdobywa coraz większą popularność wśród słuchaczy.

Zapraszamy na rozmowę z Szymonem Chudym, który opowie między innymi o swoich początkach z rapem, autoterapii, którą sobie zaserwował oraz o nadziejach związanych z dzisiejszym festiwalem.

➡️IKNW: Na początek już tradycyjnie, proszę przedstaw się naszym Czytelnikom.
Szymon „Hudini” Chudy – Siemka, jestem Hudini, pracuję zawodowo na etacie w transporcie, mam 24 lata, mieszkam w Knurowie a moją „zajawką” życiową jest muzyka. Mam naturę introwertyka, ale jeśli czuję dobrze i odpowiada mi klimat potrafię zamienić się w ekstrawertyka. Jestem dziwnym człowiekiem, bo nie lubię tłumów, ale chętnie wypełnię salę koncertową.

➡️IKNW: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z rapem?
– Można powiedzieć, że rap w moim życiu jest od 15 lat. Dosyć niedawno uświadomiłem sobie, że zaczęło się to wszystko od dość ciekawej historii. To były czasy kiedy ja nie miałem nic wspólnego z muzyką, mój świętej pamięci kolega Andrzej, który zaczął pisać swoje pierwsze teksty i szukał miejsca, gdzie mógłby tekst pisany przełożyć bezpośrednio na nagranie. Wówczas sporą część wolnego czasu spędzaliśmy ze znajomymi na skateparku gdzie jeździliśmy na „desce”. W naszym gronie były osoby, które znały kogo trzeba aby rozpocząć swoją przygodę z rapem. Tą osobą był Wojtas, który miał swoje studio. To była moja pierwsza styczność z nagrywaniem i realizacją wokali. Bardziej jako kibic, słuchacz i widz. Od tamtego momentu, gdy zobaczyłem z jaką pasją Andrzej zaczął się realizować w tej muzyce dostałem takiej inspiracji i chęci, aby samemu zacząć próbować się w tym odnaleźć. Pierwsze teksty, pierwsze podkłady… tak to się zaczęło. Można rzecz, że pomogliśmy koledze, a sam wciągnąłem się w ten klimat na dobre. Wcześniej tylko słuchałem rapu, w szkole podstawowej tańczyło się breakdance czy jeździło się na deskorolce. Więc kultura hip-hopu w moim życiu była od zawsze.

➡️IKNW: Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na ten rodzaj muzyki? Były próby z innymi gatunkami?
– Nie próbowałem swoich sił w innej muzyce. Od zawsze był rap, może dlatego, że bardziej dostępny i przystępny, dlatego, że to prostsza muzyka dla osób, które nie potrafią śpiewać (śmiech). Wybrałem rap, bo była to najbliższa mojemu sercu ekspresja.

➡️IKNW: Kiedy piszesz swoje teksty? Zawsze czekasz na natchnienie, czy może natchnienie przychodzi podczas pisania?
– Zazwyczaj tworzę utwory sam, rzadko kogoś zapraszam do swoich kawałków. Teraz mam swoje własne studio w swoim mieszkaniu i jest o wiele łatwiej. Teksty tworzę w głowie przez dzień podczas codziennych czynności, np. podczas prania (śmiech). Słucham sobie bitów i zaczynam układać do tego tekst. To mnie nakręca i przychodzi uwolnienie myśli. Wena tak sama z siebie nie przychodzi. Są takie dni kiedy siedzę przed komputerem, słucham muzyki i staram się wyciągnąć coś z siebie, bo mam z tyłu głowy, że dawno nic nie nagrałem i warto byłoby coś stworzyć. Generalnie moje teksty powstają przy pomocy bodźca zewnętrznego. W moich utworach pojawiają się rzeczy z życia, obraz relacji między ludzkich i moje własne doświadczenia życiowe. Te składowe skłaniają mnie do pisania i tworzenia. Ktoś może mi zarzucić, że jestem monotematyczny, nostalgiczny w swoich utworach i wracam do przeszłości. Dla mnie jest to po prostu autoterapia. Jako ciekawostkę dodam, że zdarzyło się nagrać kawałek o przyszłości i praktycznie wszystko o czym zaśpiewałem wydarzyło się. Może potrafię przepowiadać przyszłość?

➡️IKNW: Wspomniałeś o autoterapii. Z czego ona wynika?
– W moim życiu nie wydarzyło się nic traumatycznego, spokojnie. Każdy z nas jednak przeżył zdarzenia, które zostały mu w głowie, ale nie do końca je „przepracował” i rozliczył się z nimi. Wielu ludzi korzysta z usług terapeuty by uświadomić sobie co go męczy, z czym musi sobie poradzić w życiu. Moim terapeutą jest muzyka. Jak tworzę teksty, to nie kalkuluje, nie zakładam, że teraz pojawi się taki a nie inny wers. Część tekstu mam zaplanowany, wcześniej spisany, ale reszta powstaje pod wpływem chwili. Dopiero potem, gdy już mam całość czytam to, co stworzyłem. Wtedy dostaję tzw. „feedback” od siebie samego, co ze mnie wypłynęło i dokonuję analizy.

➡️IKNW: Jest jakiś raper, na którym się wzorujesz i Cię inspiruje?
– Najwięcej słucham polskich wykonawców. Szybciej zainspiruje się klimatem niż konkretnym raperem, jego stylem „nawijania” czy składaniem tekstu. Bardziej skupiam się na wydźwięku danego utworu, tutaj szukam inspiracji. Zwracam uwagę np. na melancholijny wręcz nostalgiczny klimatem i ja go czuję. Wtedy chcę zrobić w podobnym stylu, ale po swojemu. Raperem, który jest trochę moją inspiracją jest Guzior. To wykonawca, który jest zdystansowany do świata, przedstawia swoje refleksje, ale nie ma ładunku emocjonalnego w jego głosie. W taki właśnie sposób ja buduję swoją narrację we własnych utworach ale jednocześnie nie chcę się z nimi mocno utożsamiać. Bardziej stawiam znam zapytania na końcu danego wątku.

➡️IKNW: Oprócz rapowania zajmujesz się także masteringiem…
– Jestem z tym związany od początku mojego nagrywania. Gdy miałem swój pierwszy mikrofon schowany w szafie trzeba było utwór jako „zlepić” czyli stworzyć podkład i zmontować w całość by miało odpowiedni dźwięk w fazie finalnej. Wszystko starałem się robić sam, między innymi ze względu na finanse. Nawet w czasach gdy rapowałem z Repe, to ja mixowałem nasze utwory. Na początku nagrywałem w domu, zapraszałem ludzi do siebie, ale z biegiem czasu wszystko na tylko progresowało, że razem z kolegami założyliśmy pierwsze studio w białych budkach przy placu 700-lecia. To było miejsce, gdzie mogliśmy się spotkać i nagrywać. To właśnie tam nagraliśmy płytę rapera z Zabrza „Borka” a ja odpowiadałem za mixmastering. Podczas Dni Knurowa bodajże w 2019 roku cała nasza ekipa zrobiła sobie imprezę właśnie przed naszym pierwszym studiem nagraniowym. Później jednak zaczęto wyburzać te budki, a ja nagrywałem swoją pierwszą płytę. Więc mój debiutancki album powstawał w kilku miejscach: począwszy po białe budki, przez Hard Rock aż po wynajętą salkę od znajomego. Potem otworzyłem studio w biurowcu na Dworcowej i tam nagrywałem swoje utwory. Podczas swojej kariery otwierałem trzy studia nagraniowe w różnych miejscach, a finalnie wróciłem do „nagrywek” we własnym mieszkaniu.

➡️IKNW: Co potencjalny słuchacz znajdzie w Twoich utworach?
– Powiem jedno słowo: emocje. Emocje, które nie są przekalkulowane i skierowane w jedną stronę. Dodałbym nostalgię zdystansowaną, melancholię czy chillout. U mnie słuchacz raczej nie znajdzie klimatów imprezowych.

➡️IKNW: Hip-hop wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim głównie z wulgaryzmami i klimatem ulicznym. Odnoszę wrażenie, że Twoja twórczość jest inna, bardziej spokojna, melancholijna ale zarazem pozytywniejsza w odbiorze.
– Jeśli tak jest to fajnie, cieszę się. Moje kawałki nie są smutne, jest w nich dystans do wielu rzeczy. Można podejść do moich utworów na spokojnie, z przymrużeniem oka i z lekkim uśmiechem na kąciku ust. Ja lubię ten klimat, łatwiej mi pisać w tym tonie niż o rzeczach, które mnie weselą.

➡️IKNW: W utworze „Kanion” śpiewasz „Wszędzie cisza, ale w końcu chcę usłyszeć hałas”. Udało się ten hałas usłyszeć?
– Na koncertach się udało (śmiech). Ostatnio zrobiłem sobie przerwę w nagrywaniu i wydawaniu utworów. Zacząłem tworzyć do „szuflady”, taki materiał na przyszłość. Pisząc „Kanion” miałem poczucie, że bawimy się w ten rap tyle lat, a nadal jesteśmy gdzieś w cieniu i nie potrafimy się przebić. Chcemy spełniać swoje marzenia, mam nadzieję, że wkrótce się to uda. Niech ta cisza zostanie zastąpiona w końcu hałasem, o którym marzymy od początku. Moim celem w karierze muzycznej jest odnalezienie swojej niszy słuchaczy by się do nich przebić, którzy kupią moją płytę.

➡️IKNW: Sądzisz, że Twoja muzyka wpływa jakoś na innych? Gdy wypuszczasz nowy kawałek, to z jakimi komentarzami, opiniami się spotykasz?
– Jeśli ktoś się zaciekawi moimi utworami, nawet jak wejdzie przez przypadek na mój kanał, ale przesłucha kawałek i zostawi komentarz pod nim, to jest już totalny sukces. Po wydaniu swojej pierwszej płyty pt. „Fragmenty” w 2020 roku dostałem sporo opinii. Materiał tworzył się podczas rozstania z partnerką i właśnie ten album jest dla mnie autoterapią. „Leczyłem się” przez okres pięciu miesięcy i tyle trwały prace nad płytą. Spotykałem się wtedy z wiadomościami od słuchaczy, że otworzyłem oczy tej osobie na pewien temat, że spojrzała z zupełnie innej perspektywy na problem rozstania. Zdarzają się też wiadomości od odbiorców, że dany kawałek go podbudował i zebrał siły w sobie w życiowym problemie. Czuję się trochę jak muzyczny terapeuta (śmiech). Cieszy, że moja muzyka otwiera głowę, uwalnia myśli.

➡️IKNW: Jak Twoi bliscy reagują na Twoją twórczość?
– Ojciec zawsze chce abym mu zgrywał nowe kawałki na pendrive, bo chce słuchać w samochodzie (śmiech). Rodzina słucha, ocenia… ale komentarze są pozytywne. Mój brat parę lat młodszy też idzie w kierunku rapu. Podarowałem mu stary mikrofon, pokazałem mu parę tricków i chłopak tworzy, rozwija się. Mogę powiedzieć, że jest o wiele lepszy ode mnie niż jak ja byłem w jego wieku. Jest bardziej świadomy tego co robi, mocno mu kibicuję.

➡️IKNW: Z którego utworu jesteś najbardziej dumny i dlaczego?
– Najbardziej jestem dumny z kawałka, który jeszcze nie ujrzał światła dziennego (śmiech).

➡️IKNW: Czym zajmuje się Hudini, gdy nie jest raperem?
– Ciągle poszukuje „swojego” hobby. Lwią część mojego wolnego czasu poświęcam muzyce. W styczniu z moją dziewczyną byliśmy na snowboardzie i mega się nam spodobało, ale zima nie trwa wiecznie (śmiech). Jestem teraz na etapie „małej stabilizacji”, wzięliśmy małego pieska i w tym próbujemy się odnaleźć czyli w domowym ognisku. W wolnym czasie od muzyki robię pranie (śmiech).

➡️IKNW: Knurów był kiedyś miastem mocno rockowym, dziś to raperzy opanowali knurowską scenę muzyczną. Twoim zdaniem, w czym tkwi ta zmiana?
– Jest to zmiana pokoleniowa. Nie chcę się narazić muzykom rockowym, bo bardzo ich szanuję ale trochę ta twórczość zostaje w tyle. Nie będę obiektywny w moim osądzie, bo mogę się wypowiedzieć tylko z jednej, hip-hopowej perspektywy. Mimo, że rapuję to uwielbiam polską klasykę jak O.N.A., Lady Pank, Myslovitz… uważam jednak, że muzyka rockowa zeszła na tło, może dlatego, że obecny rap przemienia się w pop, jest łatwy w odbiorze. Nie chcę demonizować i nie chcę żeby to źle zabrzmiało, ale rap staje się powoli tym, czym było disco-polo w latach 90-tych. Jest łatwo przystępny, można się do niego „pobujać”. Spójrz, kiedyś z daleka można było rozpoznać wyznawcę rocka a zwłaszcza rapu na ulicy. Dzisiaj typowy słuchacz hip-hopu to nie jest gość w zbyt szerokich spodniach czy w bluzie z kapturem. Często po ubiorze, nie jesteś w stanie rozpoznać jakiej muzyki danej człowiek słucha. Ci, co słuchają rocka nadal jednak mocno utożsamiają się ze swoją subkulturą, wystarczy spojrzeć np. jaką koszulkę ma na sobie. Porównują rap do rocka… rapowanie jest łatwiejsze, możesz to robić sam. Rock to muzyka instrumentalna, musisz znaleźć kilka osób, gdzie jedna gra na perkusji, inny ma świetny wokal, a trzeci gra na gitarze. Tutaj potrzebne są już większe umiejętności i zasoby finansowe. Kawałka rockowego nie stworzysz w szafie w mieszkaniu, a utwór hip-hopowy już tak.

➡️IKNW: Wystąpisz dzisiaj przed knurowską publicznością w ramach Festiwalu Sztuki „ArtFest”, który towarzyszy obchodom Dni Knurowa. Uważasz, że taki lokalny festiwal powinien być już stałym elementem urodzin miasta aby młodzi wykonawcy mogli się zaprezentować mieszkańcom?
– Jak najbardziej. To szansa dla młodych ludzi, młodych muzyków z naszego miasta. Mamy sporo takich osób, jest wiele kapel rockowych, które szlifują swoje umiejętności w Hard Rocku, do tego jest sporo raperów z naszego podwórka. Mnie cieszy ogromnie, że w końcu na Dniach Knurowa znalazło się miejsce dla rapu. Jestem przekonany, że bardzo łatwo zbudujemy publikę na koncerty hip-hopowe w naszym mieście. Pokazał to już Łebski, który w zeszłym roku zorganizował event w restauracji Gwarek. Jest na popyt, a ludzie z chęcią wezmą w tym udział. Z mojej strony zapraszam serdecznie na dzisiejszy festiwal hip-hopowo – rockowy, będzie się działo! Zagram kilka starszych numerów, ale będą też takie, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego.

➡️IKNW: Jakie plany na przyszłość?
– Nie dopuszczam do siebie myśli, że nie wyjdzie mi w muzyce. Idę na upartego, tworzę, piszę… i widzę się przede wszystkim w niej.

Rozmawiał Ariel Wojdowski
Fot. Archiwum prywatne Szymona Chudego