akcje charytatywneKnurówNewsy

Knurów: Czas do 20 maja – potrzebny lek ratujący życie Michała!

15 godzin intensywnej pracy WASZYCH serc, klawiatury i dobroci, pozwoliło na zebranie zawrotnej kwoty ponad 30 tysięcy. Informacja z 13:17.
 
JESTEŚMY WIELCY !!! GRATULUJEMY i DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM, którzy włączyli się w MOC POMAGANIA !!!

 

 

 

Zbiórka na cel: 5 podań leku Rytuksymabu (Mabthera)

Michał Mielczarek, 12 lat    – chłoniak nieziarniczy z limfocytów B (DLBCL)

Knurów, śląskie

Rozpoczęcie: 17 Maja 2018
Zakończenie: 20 Maja 2018

Nowotwór, a dokładnie chłoniaka u Michała próbowano leczyć antybiotykiem. W jego organizmie szalał rak, a lekarze myśleli, że to grypa żołądkowa. Oddałabym wszystko, żeby tak właśnie było, żeby mój synek cierpiał na infekcję, żeby wyzdrowiał sam. Niestety, nasze życie zmieniło się nie do poznania w kilka minut, zaraz po diagnozie. Moje dziecko miało za kilka dni rozpocząć walkę o życie z nowotworem układu chłonnego.

Jednego dnia miałam go w domu, a drugiego, jechaliśmy na oddział onkologiczny.
Michał jest już dużym chłopcem, dlatego zadał mi wiele pytań – czy straci włosy, dlaczego los zemścił się właśnie na nim…

Na końcu było pytanie, które każdej matce odbierze dech i sprawi największe możliwe cierpienie – “Mamo, czy ja umrę?”. To pytanie zostawiłam bez odpowiedzi, bo z rakiem nie ma żartów. Musiałam przełknąć to, że każdy scenariusz tej walki będzie możliwy…
Teraz martwię się, że chorobę wykryto za późno, że przez to Michał nie da rady wygrać.

Dopiero gorączki dały sygnał, że dzieje się coś złego. Lekarz przypisał antybiotyk, ale po tygodniu gorączka wróciła. To nie było podobne do mojego dziecka, bo Michał zawsze był okazem zdrowia. Gdy pojawiły się, dodatkowo bóle brzucha, pojechaliśmy do szpitala do Zabrza. To tam okazało się, że walka na śmierć i życie trwa już od pewnego czasu. Niemal nie zemdlałam, kiedy lekarz po badaniach USG i rezonansie wyszedł do mnie i powiedział o nowotworze. Kolana się ugięły, a z ust wydarł się niemy krzyk bólu matki, która nie może ochronić własnego dziecka.

Pierwszą chemię Michał dostał kilka dni później, bo lekarze musieli uspokoić stan zapalny nerek. Ona nie zabrała jeszcze włosów, o które Michał tak się bał, nie wyniszczyła jeszcze tak, żeby płakał z bólu, ale okazało się coś jeszcze…
Poza bezpłatną immunochemioterapią, Michał musi już 20 maja otrzymać lek, który niestety nie jest refundowany. Tylko specjalna chemia, wymierzona w ten typ nowotworu da mu szansę na trwałe wyleczenie bez nawrotu choroby.

 

Teraz Michał walczy o życie, a ja walczę o czas, którego mamy coraz mniej. Pieniądze za życie. Dla jednych to mało, ale dla nas ta kwota jest ogromna. Czy zdążymy? Nie wiem, bo leczenie musi się zacząć już za chwilę, by to wszystko miało sens.

Błagam Was o pomoc dla mojego dziecka, błagam o jego życie i ostatnią szansę, bez której sobie nie poradzi. Wciąż patrzę w kalendarz i widz, jak mało dni zostało, by uratować mojego Michałka. Uratowaliście już tak wiele dzieci. Pomóżcie mojemu synkowi.

 

Wciśnij LOGO, przejdź do WPŁATY