Gliwice: Jak grzyby po deszczu
Najpierw zamarzanie, potem odmarzanie a efekt jeden – dziury w nawierzchni jezdni. Wyjątkowo zmienna, tegoroczna zimowa aura nie jest łaskawa dla dróg.
Oczywistym jest to, że warunki atmosferyczne zimą plus ruch drogowy nieubłaganie powodują degradację nawierzchni jezdni. Jednak „kapryśna pogoda”, która najpierw atakuje mroźną zimą, a potem przynosi iście wiosenną pogodę spowodowała to, że mamy prawdziwy „wysyp” ubytków w jezdniach.
Woda z opadów deszczu lub topniejącego śniegu nie jest sprzymierzeńcem nawierzchni dróg. Wnika w szczeliny i pęknięcia w asfalcie, a kiedy temperatura spadnie poniżej zera woda zamarza i zwiększa swoją objętość. Efekt? Nacisk na otaczający asfalt.
Szczególnie dają się we znaki – „przejściach przez zero”, a to nic innego jak wahania temperatury w ciągu doby. Temperatura na plusie w ciągu dnia i jej spadek nocą poniżej zera.
Powtarzające się cykle zamarzania i odmarzania powodują, że asfalt stopniowo zostaje osłabiony i pęka. Małe pęknięcia z biegiem czasu powiększają się tworząc większe ubytki w jezdni. Pracownicy Zarządu Dróg Miejskich prowadzący stałe kontrole stanu nawierzchni dróg starają się, aby na bieżąco zabezpieczać takie miejsca. Możemy liczyć także na współpracę i zgłoszenia funkcjonariuszy Straży Miejskiej, którzy z racji prowadzonych codziennych patroli w mieście, przekazują nam lokalizacje miejsc, gdzie pojawiają się ubytki w jezdni. Nie ukrywamy, że liczymy także na zgłoszenia mieszkańców.
Zgodnie z zapisem umowy z naszym wykonawcą „dziury” w jezdniach muszą zostać zabezpieczone w ciągu jednej godziny od chwili zgłoszenia. Na jej naprawę drogowcy mają dobę. Punktowe naprawy jezdni, które mają zapewnić bezpieczeństwo kierowcom prowadzone są przez cały rok, nawet jeżeli temperatura powietrza „schodzi” poniżej zera. To nie tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim bezpieczeństwa.
Info: ZDM Gliwice