Czerwionki-Leszczyny: Zabójstwo Małgorzaty Ż. – „Zbrodnie z Archiwum X” cz.I
Zabójstwo Małgorzaty Ż. w Czerwionce-Leszczynach (1999) – cz. I
W dzisiejszej oraz kolejnych publikacjach opowiemy o niezwykle brutalnym zabójstwie 25-letniej mieszkanki Czerwionki-Leszczyn na Górnym Śląsku, a także o dziwnym (naszym zdaniem) śledztwie, które pomimo licznych śladów zabezpieczonych na miejscu zbrodni oraz pomimo obecności kilku świadków w miejscu dramatu, nie doprowadziło (jak dotąd) do identyfikacji sprawcy mordu.
Małgorzata Ż. (ur. 8 IV 1974 w Czerwionce-Leszczynach), szczęśliwa mężatka i matka 15-miesięcznego synka, pracowała jako dróżniczka na nastawniach kolejowych położonych na terenie lub w pobliżu kopalni „Dębieńsko”. Do jej zadań należało czuwanie nad bezpieczeństwem ruchu kolejowego w tym miejscu oraz prowadzenie rejestru przejazdów pociągów. Zazwyczaj pracowała w nastawni przy hałdach, jednak na ok. tydzień przed tragicznymi wydarzeniami skierowano ją do pracy w nastawni KD-1 na terenie kopalni – w zastępstwie innej pracownicy, która wzięła urlop zdrowotny. Małgorzata pracowała na różnych zmianach, ale w tygodniu 25-29 października przypadła jej praca w godzinach nocnych…
Tragiczne wydarzenia miały miejsce w nocy z wtorku na środę, 26/27 października 1999 roku. Wieczorem 26 października Małgorzata nakarmiła i położyła spać synka, pożegnała się z mężem (było to ich ostatnie pożegnanie) – i wyszła do pracy. Nic nie wskazywało, że wieczór ten będzie się czymś różnić od innych. W nastawni KD-1 Małgorzata pojawiła się ok. godz. 21.40. Miała pracować do 6.00 rano. Wymieniła ze schodzącą ze zmiany koleżanką kilka uwag, odebrała klucze, księgę wpisów – i po chwili pozostawała w budynku nastawni zupełnie sama. Zgodnie z obowiązującymi w pracy zasadami – zamknęła drzwi na klucz od środka. Przystąpiła, jak co dzień, do uzupełniania książki nastawni – pierwszego wpisu o przejeżdżającym pociągu dokonała o godz. 21.46, ostatniego – o 2.29 w nocy. Pomiędzy nimi znajdowało się jeszcze 7 innych zapisków. Większość czasu upływało Małgorzacie spokojnie – na tyle spokojnie, że mogła pozwolić sobie na wygaszenie głównych świateł i, być może, uciąć sobie lekką drzemkę przy rozpalonym piecyku.
Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie na kilkadziesiąt minut przed ostatnim wpisem, tj. ok. godz. 1.45-2.00 w nocy. O tej porze ktoś – nie wiadomo kto (prawdopodobnie zabójca) – zastukał w okno nastawni. Być może było to stukanie uporczywe, gdyż – jak zeznał jeden ze świadków, Tomasz B. – Małgorzata w pewnym momencie miała stać na zewnątrz nastawni (co było wbrew regulaminowi) i wpatrywać się w coś lub kogoś na tyłach budynku. Świadek spytał Małgorzatę, czy coś się stało – na co odparła: „Ktoś mi klupie w okno”. Ten sam świadek zauważył za budynkiem ciemną, odwróconą plecami postać mężczyzny. Nie zainteresował się jednak bliżej tym widokiem, tylko poszedł w swoją stronę, tj. do pobliskiego laboratorium. W późniejszych zeznaniach nie był w stanie dokładniej opisać owego mężczyzny. Było zbyt ciemno. Uznał, że był to ktoś z pracowników kopalni lub ochrony.
Ostatnią osobą, z którą rozmawiała Małgorzata (nie licząc zabójcy) był kierownik zmiany – Józef P. Było to dokładnie w momencie przejazdu pociągu o godz. 2.29. Rozmawiali przez otwarte okno. Kierownik wykonywał rutynowy obchód, spytał czy wszystko w porządku. Małgorzata na nic się nie uskarżała. Wtedy też dokonała swojego ostatniego w życiu zapisku: „2:29” (zdjęcie w komentarzach).
Gdy 45 minut później obsługa pociągu wracającego z hałd usiłowała nawiązać kontakt radiowy z Małgorzatą, nie było już żadnego odzewu z jej strony. Nie wiedzieli, co mogło być tego przyczyną. Nie wiedzieli, że w tym momencie szala życia i śmierci Małgorzaty spoczywała w rękach bezwzględnego zwyrodnialca. A zatem, możemy nakreślić szacunkowy odcinek czasu, w którym Małgorzata wydała swoje ostatnie tchnienie: było to gdzieś pomiędzy godz. 2.29 a 3.15 nad ranem 27 października 1999 roku. Jaki przebieg miał atak zabójcy – opowiemy w kolejnej części. CDN.
Na zdjęciu poniżej – fotografia Małgorzaty z roku 1995 oraz budynek nastawni KD-1, w którym zaatakowano dróżniczkę.
Fragment księgi wpisów nastawni kolejowej KD-1 kopalni „Dębieńsko” w Czerwionce-Leszczynach. Pod datą 27 października 1999 roku figuruje ostatni zapisek Małgorzaty Ż.: „2:29”.
materiał: Dzięki uprzejmości „Zbrodnie z Archiwum X” fb
Materiał z programu Magazyn Kryminalny z 17.08.2000 r
To nie jest w porzadku. Zostawcie kariere. Myslcie o rodzinie. Krwiopijcy….
Jak dla mnie zeznania pracownika Tomasza B. i kierownika zmiany Józefa P. są ze sobą sprzeczne i należy to sprawdzić. Pierwszemu około 2:00 pani Małgorzata zwierza się na zewnątrz nastawni, że ktoś uporczywie stuka jej w okno. Pierwszy świadek widzi też tajemniczą ciemną postać, której nie mógł zidentyfikować z wyglądu, mimo to nie pomaga pani Małgorzacie, ani nie zwraca jej uwagi na tajemniczą postać. Nic jej nie mówi i nic nie sugeruje, za to zostawia ją samą ze swymi obawami i idzie dalej swoją drogą jak gdyby nigdy nic. Pół godziny później (o 2:29) kierownik zmiany nie dostrzega nic podejrzanego. Pani Małgorzata mówi mu przez okno z wnętrza nastawni, że wszystko jest w porządku, na nic się nie uskarża i nie zwierza mu się z zaistniałej niecodziennej sytuacji. Czy tylko mi wydaje się to absurdalne? Proponuję jeszcze raz zacząć od przesłuchania świadków Tomasza B. i Józefa P. i przeprowadzenia dokładnego wywiadu odnośnie ich rodzin, znajomych i powiązań z ofiarą.