Wilcza: Noc w Muzeum „KLAMORY U ERWINA” – garść wspomnień okiem Tadeusza Puchałki
Tak zwane „otwarte noce” w muzeach stały się od pewnego czasu stałym elementem naszego życia. W trudny do wytłumaczenia sposób pomysł ten trafił do społeczeństwa, wielu z nas potrafi poświęcić czas przeznaczony zwykle na wypoczynek, na nocny spacer by skorzystać z okazji odwiedzenia galerii czy wspomnianych przybytków historii. Ma swoje muzeum także Gmina Pilchowice, które mieści się w Wilczy, a sobotni wieczór i noc dzięki państwu Sapikom, miejscowemu Gminnemu Ośrodkowi Kultury, Gminie Pilchowice, Sołtysowi, Radzie Sołeckiej oraz współpracy wielu organizacji takich jak chociażby Stowarzyszenie SILESIA SUPERIOR , które posiada swoje ośrodki w wielu miejscowościach na Górnym Śląsku w tym także w Knurowie, stała się kolejną powtórką z historii, a dzięki ludziom rozkochanym wręcz do szaleństwa w swoim regionie, wielką podróżą w czasie.
Pomysł ten zrodził się w głowie Erwina Sapika i został natychmiast włączony w program działalności Rady Sołeckiej i Sołtysa Jana Gamonia, który jest także jednym z organizatorów tej cyklicznie już powtarzanej co roku imprezy. Ze zrozumieniem podszedł do tego tematu Urząd Gminy a GOK stał się nierozerwalnym partnerem dla kustosza tego małego muzeum.
Impreza ta nabiera tempa i rozmachu. Z każdym rokiem przybywa prelegentów a także sympatyków historii. Sala przeznaczona na wykłady i przyjmowanie gości, a posiadająca jak wszystko u Erwina, także swoją historię, w tym roku wypełniona została po brzegi entuzjastami wspomnień. Atrakcji a także niespodzianek nie brakowało. Zabytkowe motocykle, które na czas imprezy wystawili członkowie Stowarzyszenia Silesia Superior, oblegane były przez dzieci, zaś króla szos, eleganckiego Mercedesa, którego właścicielem jest pan Jorg Paletta upodobały sobie panie. Tradycyjnie poszczególne grupy gości miały okazję zwiedzoć małe muzeum a przewodnikiem był sam właściciel. O żołądki gości na czas trwającej imprezy zadbali państwo Dudek a także pani Gabriela Sapik oraz członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z Wilczy. Prowadzeniem całości zajął się dyrektor miejscowego GOK-u pan Waldemar Pietrzak. Należy podkreślić, że imprezę swoją obecnością zaszczycił wielki entuzjasta śląskiej historii i tradycji – Starosta Powiatu Gliwickiego pan Waldemar Dombek . Był to dla nas wielki zaszczyt podkreślał wielokrotnie organizator Erwin Sapik. Warto dodać, że na wystawę przyjechali także nasi południowi sąsiedzi ze śląskiej Ostravy, a reprezentowali Muzeum Keltićkova Kovarna. Jak podkreślał członek zarządu wspomnianego muzeum słowo śląska Ostrava jest dla nich bardzo ważne i nie należy o tym zapominać wspominając o mieście z którego przybyli. Goście przywieźli ze sobą sporo map i dokumentów świadczących o przynależności ich ziem do ziemi śląskiej. Wyrażali się bardzo ciepło o nas i naszej gościnności, wspominali także, że życzyli by sobie szerszej współpracy z naszymi ośrodkami kultury etc… – Na koniec zostaliśmy zaproszeni do Ostravy, widać, że wiele nas łączy ale z różnych powodów niewiele o sobie wiemy, więc kolejna lekcja tym razem po tamtej stronie powinna pomóc w zrozumieniu i pogłębieniu współpracy. Wizyta gości z Czeskiej Republiki stała się dowodem na to, że warto tego rodzaju imprezy organizować, tylko tą drogą można dążyć do pełnego zrozumienia naszej jakże skomplikowanej historii, o której wspominał dodając przy tym wiele wątków legend i nieznanych faktów, historyk pan Henryk Postawka z Uniwersytetu Opolskiego. Tym razem w swoim wykładzie przybliżył słuchaczom fakty związane z „Granicami klasztoru cystersów w Rudach na Górnym Śląsku. Pani Ewa Granieczny (Pracownia genealogiczna) przybliżyła w swoim wykładzie wiele faktów związanych z poszukiwaniem naszych korzeni.
Pan Krystian Tieschbierek z Bargłówki – kustosz Muzeum Szpargoły Omy Gertrud opowiadał a swoich pasjach związanych z kolekcjonerstwem. Tematem prelekcji tym razem były pocztówki i miejscowość Rudy na nich zamieszczona. Warto dodać, że pan Krystian posiada jedną z największych kolekcji kart pocztowych na Śląsku, a jego muzeum obfituje w wiele innych równie ciekawych eksponatów warto więc wybrać się do „ bargłówskich szpargołów”. Waldemar Ociepski przyjechał z członkami Stowarzyszenia Blechhammer 1944 z Kędzierzyna Koźla. W swoim wykładzie przeniósł nas w czasy drugiej wojny światowej. Opowiadał o fabryce, która zajmowała się produkcją paliwa syntetycznego z węgla kamiennego, ( temat jakby dziwnie nam znajomy i bliski, szczególnie ostatnimi czasy). Ociepski wspominał także o grozie wojny i uporczywych bombardowaniach fabryki w Kędzierzynie, Zdzieszowicach i Blachowni. Nalotów dokonywała w tym czasie 15 Armia Amerykańska, której samoloty startowały z lotnisk we Włoszech. Wykład gościa z Kędzierzyna przeniósł nas w czasy kiedy to Kędzierzyn stał się jednym wielkim obozem pracy przymusowej dla ludzi o narodowościach wielu krajów także Żydów. Prelegent podkreślał wielokrotnie, że bogate zbiory, które posiadają są wynikiem wieloletnich poszukiwań, a także w wielu przypadkach szczęścia i ludzkiego przysłowiowego dobrego serca, bowiem w kilku przypadkach cenne eksponaty chociażby munduru pilota, który zginął nad Kędzierzynem w ostatnim nalocie, jest darowizną rodziny ze Stanów Zjednoczonych. Ociepski wspominał także o współpracy z wieloma ośrodkami na terenie wielu krajów, współpraca trwa podobnie jak poszukiwania śladów kilkunastu amerykańskich pilotów, których los ciągle jest nieznany. Goście z Kędzierzyna przyjechali z bagażem wiedzy wielu niezwykle ciekawych wspomnień, z którymi podzielili się w czasie trwania imprezy. Warto odwiedzić kędzierzyńskie muzeum, którego opiekunowie zajmują się zarówno lokalną historią związana z II Wojną Światową a także czasem sprzed i po „wyzwoleniu”. Ciągle szukają nowych kontaktów z uczestnikami tamtych wydarzeń. Proszą także o pomoc każdego kto zechciałby pomóc ocalić od zapomnienia historię tamtego czasu…
Członkowie zarządu Stowarzyszenia Silesia Superior panowie Marek Balon, którego nazywa się dobrym duchem organizacji, oraz prezes stowarzyszenia Ryszard Brzezicki opowiadali o idei stowarzyszenia. Okazuje się, że posiada ono kilka sekcji, między innymi prężnie działa sekcja kolekcjonerska zajmująca się zbieraniem historycznych pamiątek oraz dokumentów, sekcja motorowa to pole do popisu dla pasjonatów motoryzacji, zaś sekcja strzelecka działa na mocy wszystkich z tym faktem związanych uprawnień. Członkowie stowarzyszenia uczestniczą w zawodach strzeleckich na terenie kraju i za granicą, są częstymi gośćmi w Niemczech, Czechach i Austrii i przywożą stamtąd wiele cennych nagród i wyróżnień, a część swoich „łupów” pokazali na wystawie podczas odbywającej się imprezy. Jak podkreślali wielokrotnie członkowie stowarzyszenia, otwarci są na współpracę z każdym o podobnych zainteresowaniach, zapraszają także do siebie, a kontakt jest prosty bo jedną z siedzib stowarzyszenia jest miasto Knurów. Przypomnijmy, że często ich mundury można zobaczyć w okolicach skoczni Bergisel, bowiem w sąsiedztwie tego obiektu mieści się strzelnica. Prezes podczas prelekcji podkreślał, że głównym celem stowarzyszenia jest możliwość realizacji swoich marzeń a przy tym dzielenie się ze swoją wiedzą o historii a także ciągłym poszukiwaniem nowych śladów nieznanych epizodów z czasów wojny. Zamiłowanie do broni, posługiwanie się nią, to wszystko jest możliwe dzięki ciągłemu szkoleniu, zdobywaniu kolejnych uprawnień. Jest to także kontynuacja chłopięcej przygody, bo przecież mężczyzna nigdy z niej nie wyrasta, zgodnie przyznawali członkowie stowarzyszenia.
Stałą oprawę do imprezy w Małym Muzeum stanowi młody pasjonata historii mieszkaniec Stanicy piętnastoletni Paweł Żyła, od niedawna członek Stowarzyszenia GRH – Landser. Tym razem zaprezentował się w mundurze niemieckiego żołnierza z czasów II Wojny Światowej, super się „komponował” z zabytkową B-emką.
Świetny pomysł jak wiele w tej gminie… – W Wilczy dzieje się wiele jak wspomina Sołtys Jan Gamoń, i to nie tylko za sprawą członków Rady Sołeckiej jest tak, jak jest, ale także, a może przede wszystkim za sprawą mieszkańców, a także co niezwykle ważne dodał na koniec, dzięki współpracy wszystkich lokalnych organizacji. Niezwykle pomocne w realizacji naszych pomysłów jest zrozumienie i życzliwość władz Starostwa Powiatowego w Gliwicach… – Jak na razie wszystko się „zazębia” i nie ma zgrzytów, a efekt tej działalności widzimy. – Tak, bez wątpienia bez naszych mieszkańców ich zaangażowania, tej zwyczajnej ludzkiej chęci zrobienia czegoś dobrego, niczego nie udałoby się zrealizować dodaje Jan Gamoń. Już niedługo czeka nas kolejna wielka impreza, o szczegółach poinformujemy wkrótce, wypada mi tylko w imieniu swoim a także członków Rady Sołeckiej oraz mieszkańców serdecznie na to wydarzenia wszystkich państwa zaprosić.
materiał Tadeusza Puchałki