/ Tłusty Czwartek – geneza słodkiej tradycji /
Niektórzy twierdzą, że to jedyny dzień, w którym nie patrzymy na kalorie, a Panie życzą sobie, aby każdy pączek, krepel czy faworek trafił w inne miejsce niż zazwyczaj
Skąd się wzięła ta słodka tradycja? Geneza tego zwyczaju sięga pogaństwa. Dzień ten oznaczał odejście zimy a nadejście wiosny. Kiedyś nie jadało się tylko pączków jak dzisiaj, a konsumowało się tłuste potrawy, szczególnie różnego rodzaju mięsa, popijając je winem lub innym alkoholem. Pączki stanowiły tzw. „zagrychę”. Były przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane… słoniną i kiełbasą. Dzisiaj raczej świętujemy na „słodko” więc swój dzień mają pączki z marmoladą, pieczone, smażone, różane, z bitą śmietaną, z polewą, z cukrem pudrem lub lukrem.
Na Górnym Śląsku w przeszłości w Tłusty Czwartek po wioskach chodziły pochody przebierańców. Jeden z uczestników przebrany był za niedźwiedzia i to nim właśnie straszono mieszkańców. Do tego zmuszano do częstowania uczestników zabawy słodkimi przekąskami. Ludowe porzekadło głosi, że kto nie zje w Tłusty Czwartek ani jednego pączka, temu nie będzie się wiodło w życiu.
Tłusty Czwartek jasno wyznacza ostatni dzień hucznych zabaw, ostrzegając, że nadchodzi Wielki Post. Jeśli ktoś jednak zamierza świętować ten dzień jakąś mięsną, tłustą potrawą lub czymkolwiek podobnym, to można powiedzieć, że podtrzymuje prawdziwą tradycję
Życzymy smacznego!
AW
Fot. Canva