GierałtowiceRegion

Poznajemy historię naszego regionu

W tym celu Koło Związku Górnośląskiego, oraz Gminny Ośrodek Kultury w Gierałtowicach zaprosili członków, sympatyków oraz pasjonatów historii na wycieczkę po ziemi opolskiej. W gronie osób uczestniczących w tej niezwykle pouczającej wycieczce znalazł się zawsze chętnie uczestniczący w tego rodzaju edukacyjnych wypadach Wójt Gminy Gierałtowice, dr. Joachim Bargiel. Tym razem państwo Bargielowie wybrali się razem, aczkolwiek czas napięty bo gierałtowickie Żniwne już za kilka dni, pewnie z trudem, ale jeden dzień udało się wygospodarować…

Grupa wycieczkowiczów odwiedziła Opole, Brzeg i niewielką miejscowość Małujowice. Pogoda wymarzona na tego rodzaju wypady, a przewodnik pan Krzysztof Adamski który stał się dobrym duchem wycieczki, dzięki swojej wiedzy i pogodnemu nastrojowi mógłby pewnie zastąpić najbardziej deszczową i burzową pogodę i przemienić w słoneczny pogodny dzień. Wśród członków wycieczki znalazła się grupa bardzo młodych ludzi, wiedza którą posiadały dzieciaki z Gierałtowic zadziwiła samego przewodnika. Jedną z atrakcji programu wycieczki był konkurs trwający od początku do samego pożegnania. Egzaminatorem i osobą która wymyśliła ten rodzaj spędzenia wycieczkowego czasu był oczywiście nasz przewodnik pan Krzysztof, on też ufundował nagrody w postaci niespodzianek związanych ściśle z programem.

Z trzech miejscowości które znalazły się w programie zwiedzania, Opole zwiedziliśmy na samym początku. Do tradycji należy aby na początku odwiedzić jedną z wizytówek architektonicznych tego miasta, a więc XIII wieczną ,,Wieżę Piastowską”, z którą wiąże się wiele ciekawostek, głębokość fundamentów sięga 6 metrów szerokość murów w ich najszerszym miejscu sięga około 3 metrów. Samo wejście do wieży nie było łatwe, aby się dostać do środka trzeba było się wspiąć na wysokość 9 metrów, budowla co jest kolejną niespodzianką nie stoi w pionie a jej przechył wynosi ok. 1,5 stopnia.

Niestety po zamku książęcym pozostała już tylko ta namiastka wielkiej historii. Kiedy tak spoglądamy na tą budowlę i jakby przyklejony do niej budynek biurowca, przychodzi nam na myśl staropolskie przysłowie, że pasuje ta para do siebie jak wół do karety. Niestety nie jest to jedyne miejsce które niesie za sobą podobne skojarzenia i pewien niesmak, szkoda, że już na początku trochę przykro, na szczęście bogactwo zabytków i ciekawostek którymi nas obdarzał przewodnik, szybko dało zapomnieć o tym trochę niefortunnym planie zagospodarowania przestrzennego niegdyś.

Wiele niezapomnianych wrażeń pozostawi z pewnością spacer wzdłuż brzegów Odry, które to miejsce nazywane jest nie bez przyczyny ,,Opolską Wenecją”, kierując się dalej w stronę starego miasta, przewodnik poprowadził grupę w stronę parku, po drodze opowiadał ciekawe historie z tym miejscem związane których próżno by było pewnie szukać w jakiejkolwiek publikacji czy folderze. Miejsce to niegdyś stanowiło część fosy, kiedy zamek został rozebrany, z pozostałości po fosie utworzono staw. W okresie zimowym wykorzystywano owo rozlewisko do celów sportowych i stawało się lodowym stadionem na którym odbywały się zawody sportowe. W 1934 roku odbyły się tam mistrzostwa Niemiec w jeździe figurowej na lodzie. Wygrała Maxie Huber. W 1936 roku została mistrzynią olimpijską.

Nad brzegiem stawu w 1909 roku zbudowany został drewniany domek, nazwano go „Domkiem lodowym”. Jak wspomniał pan Krzysztof, podczas powodzi w 1997 roku budynek został całkowicie zalany. Został odbudowany i dziś budynek spełnia inne zadanie, i stał się restauracją. Staw przestał być już teraz rozlewiskiem a przeobraził się w największą w mieście fontannę.
Opolska starówka ze swoimi kamieniczkami i zacisznymi uliczkami do złudzenia przypomina włoska Florencję, tam kolejny dłuższy postój i kolejna lekcja historii, nieopodal napotykamy kolejną atrakcję miasta, jest nią kamienica czynszowa dawnymi czasy była własnością piekarza Nowaka z którą wiąże się kolejna ciekawa legenda. Niewątpliwie dużą atrakcją dla zwiedzających jest aleja gwiazd piosenki, spacer tym deptakiem zaproponował nam przewodnik, ciekawe są wtopione w płyty chodnika gwiazdy z nazwiskami piosenkarzy i kompozytorów. Niezapomniane wrażenia pozostawi po sobie pełne klimatu miejsce w którym można było przywitać się z wieloma zasłużonymi dla sztuki i kultury, spoglądał na nas Czesław Niemen, Jerzy Grotowski i wielu innych.
Miejscem które warto i trzeba koniecznie odwiedzić jest studnia św. Wojciecha. To tam jak głosi legenda, wspominał przewodnik, stał biskup praski Wojciech i nauczał pogan. Stał pewnie długo, bo na kamieniu odcisnęły się jego stopy, kiedy to chrzcząc mieszkańców grodu, nagle skończyła mu się woda święcona, zdenerwowany nieco tą sytuacją uderzył laską w ziemię, skąd już po chwili trysnął życiodajny strumień.

Aby upamiętnić to miejsce studnia została zabudowana kutym w żelazie ozdobnym ogrodzeniem, a na koronie studni umieszczono pięć postaci szczególnie zasłużonych dla miasta. Znajdziemy tam postać księcia Kazimierza, księcia Władysława Opolczyka, Bolka Marzyciela, Jana Kropidły i samego Świętego Wojciecha.
Na dłużej grupa zwiedzających zatrzymała się przy pomniku „Śląskiego Kopciuszka”, którego przygarną magnat śląski Karol Godula, i niczym w bajce dziewczyna dzięki dobremu sercu z kopciuszka stała się zamożną panią. Nieopodal spogląda na przechodnia Gracja, w sąsiedztwie tej bogini stoją ,,Cztery Pory roku”. Na uwagę zasługuje także budynek kolegium jezuickiego, Ratusz oraz budynek dworca w którym jak powiadają, żadna plotka się nie ukryje, ponieważ owa budowla słynie z niespotykanej akustyki, kolejnym obiektem przy którym warto się zatrzymać jest Zespół Klasztorny franciszkanów.
Obiekty sakralne były jednymi z ostatnich punktów wizyty w Opolu a na pożegnanie z miastem wycieczka z Gierałtowic udała się do amfiteatru, zostało tam niedawno otwarte Muzeum Polskiej Piosenki które można już zwiedzać.
Po kilkugodzinnej wędrówce ulicami Opola i odwiedzeniu kościołów, wycieczka udała się w stronę Brzegu, a tam czekały kolejne atrakcje. W Brzegu zwiedzaliśmy Zamek Piastów Śląskich którego dziedziniec do złudzenia podobny jest do tego na Wawelu, podobnie jak w Krakowie i ten otoczony jest krużgankami. W piwnicach zamku urządzono wystawę kopii książęcych sarkofagów. Tam dowiedzieliśmy się wielu ciekawych historii z życia władców zarządzających tymi ziemiami Staraniem przewodnika mieliśmy okazję zwiedzić Salę Rajców, oraz iluzjonistyczną dekorację Jana Kubena w kościele Podwyższenia Krzyża Św.
Odwiedziny sanktuarium św. Jakuba w Małujowicach, w którym podziwiać można około sto malowideł zakrywających prawie całkowicie ściany kościoła było ostatnim punktem programu gierałtowickiej wycieczki. Kościół ten jest zaliczany do najważniejszych obiektów sakralnych na szlaku Polichromii Brzeskich. Świątynia nosi przydomek „ śląskiej Sykstyny”, stało się to za sprawą jednego z malowideł które przedstawia Sąd Ostateczny, scenę która zdobi watykańską kaplicę Sykstyńską. Był to ostatni punkt programu gierałtowickiej wycieczki w której nawet czas przejazdu został w pełni wykorzystany. W Opolu pożegnaliśmy przewodnika a pozostała część podróży upłynęła na opowiadaniu historii z życia śląskich zapomnianych już nieco, lub nie znanych nam władców, głos zabrała pani Krystyna Grodoń Augustyniak, która w pięknych słowach opowiadała o bohaterze jej ostatniego artykułu Paulu von Werner zamieszczonego w jednym z numerów Wiadomości Naszego Powiatu.

Relacja : Tadeusz Puchałka