Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Plac 700-lecia został oficjalnie sprzedany. W związku z tym zakończyła się dyskusja nad przyszłością tego miejsca. I bardzo dobrze, bo nie ukrywam, że ten temat był już bardzo „męczący” i trochę irytujący. W niedalekiej przyszłości powstanie tam osiedle mieszkaniowie z zieloną architekturą.
Dobrych kilka miesięcy trwała zagorzała dyskusja wśród knurowian na temat sprzedaży tego terenu pod zabudowę mieszkaniową. Mieszkańcy wyrazili sprzeciw – uważają, że powinien tam powstać park, ja natomiast twierdzę, że stworzenie w tym miejscu osiedla takiego jak na zaprezentowanej przez magistrat wizualizacji jest całkiem niezłym pomysłem.
Przez jakiś czas okazywało się, że jestem jednym z nielicznych, który popiera koncepcję stworzenia na tym terenie budynków mieszkalnych. Rozumiem rozgoryczenie mieszkańców, ale ludzie naprawdę szukają mieszkań w Knurowie, a tych jest niewiele. Widzę, to po wielu ogłoszeniach, ulotkach, gdzie potencjalny kupcy szukają własnego „m”. Na rynku wtórnym nie ma za bardzo z czego wybierać więc dla wielu jedyną szansą na „cztery kąty” jest deweloperka. Wiadomo, łączy się to z większym wydatkiem w postaci wzięcia sporego kredytu hipotecznego, ale w dzisiejszych czasach nie ma innej opcji – niestety.
Obecny Plac 700-lecia od wielu lat służył głównie jako wychodek dla czworonogów. Niegdyś odbywały się tam Dni Knurowa i tylko wtedy ten teren tętnił życiem, co przeszkadzało okolicznym mieszkańcom. Przez pozostały okres miejsce to było zapomniane, sporadycznie można było spotkać właścicieli psów, którzy wyprowadzali swoich milusińskich wiedząc, że akurat tam nie będą musieli po nich sprzątać. Tak było przez około 30 lat i nie oszukujmy się, że jest inaczej.
Niegdyś padł pomysł stworzenia tam parku, ale warto wytłumaczyć jedną rzecz. Owszem, na pewnej stronie internetowej poświęconej naszemu miastu pojawiła się wizualizacja zagospodarowania tego terenu pod miejsce do wypoczynku, ale została ona stworzona przez osobę niezwiązaną z knurowskim magistratem. Była „luźną” propozycją, którą wykorzystano do dyskusji i dotyczyła wstępnie tzw. „błoni” przy ulicy Szpitalnej. Żeby było śmieszniej ponad rok później ten sam „projekt” został zaprezentowany na bliźniaczym portalu, ale już wtedy dotyczył on innego miejsca, a mianowicie terenu przy Alei Lipowej. Celowo wręcz wprowadzono mieszkańców w błąd, że była to niby jakaś obietnica władz miasta, co nigdy nie miało miejsca. Taka fajna manipulacja, aby tylko podburzyć mieszkańców w temacie sprzedaży Placu 700-lecia.
Rzecz jasna była spora grupa osób, która nie zgadzała się z planami sprzedaży tego terenu. Przygotowano petycję, zbierano podpisy, zorganizowano nawet pikietę pod Urzędem Miasta. Ową petycję podpisało nieco ponad 1000 osób, co daje około 3% mieszkańców Knurowa. Część podpisów jeśli dobrze kojarzę były od ludzi, którzy nie mieszkają w naszym mieście. Na samym „proteście” było mniej niż 30 osób z czego 1/3 niezwiązana z Knurowem i bardziej przypominało to agitację polityczną niż pikietę, ponieważ wśród nich były osoby, które kandydowały do parlamentu. W dodatku została ona zorganizowana poza godzinami pracy magistratu, co po prostu mijało się z celem i podważało kompetentność czy wiarygodność tego „zgromadzenia”.
Byłem osobiście na tym proteście i wdałem się w dyskusję z kilkoma uczestnikami. Okazało się, że spora część protestujących nawet nie widziała wizualizacji tego terenu jak ma wyglądać w przyszłości. Widziałem w ich oczach pewnego rodzaju zakłopotanie. Nie miałem zamiaru nikogo przekonywać do słuszności budowy osiedla, ale chciałem merytorycznie porozmawiać. Padały hasła o „betonozie” i inne podobne, ale jak zobaczyli koncepcję zagospodarowania tego miejsca, to byli bardzo zaskoczeni tym co ujrzeli. I tu nasuwa się pytanie: czy ktoś mało należycie przedstawił mieszkańcom pomysł na Plac 700-lecia? Jak widać zdawkowe i wyrwane z kontekstu informacje dają pole do popisu by ludźmi manipulować, ale powodują, że odbiorca jest najzwyczajniej w świecie okłamywany.
Oczywiście, w całym tym ambarasie nie zabrakło także „żelaznego” argumentu, a mianowicie takiego, że władza nie słucha mieszkańców. Niech sobie każdy odpowie sobie szczerze na pytanie, ile zrobił przez te lata, by ten teren zagospodarować inaczej? Komentowanie postów w internecie nie jest aktywnym działaniem. Pomysł z petycją na pewno jest już lepszy, ale nie oszukujmy się – liczba podpisów nie była powalająca. Przykre, że zawsze ten argument o słuchaniu (bądź nie) mieszkańców przez władze działa tylko w jedną stronę, a gdy to Ci mieszkańcy dostają narzędzie, gdzie mogą się wykazać (mowa np. o Budżecie Obywatelskim), to nagle zapadają się pod ziemię i udają, że ich to nie interesuje.
Jeśli wizualizacja przedstawiona przez magistrat przerodzi się w rzeczywistość i Plac 700-lecia będzie wyglądał tak jak na zdjęciach i filmie promocyjnym, to będę zadowolony. Zwłaszcza podoba mi się koncepcja z oczkiem wodnym i nowymi zasadzeniami. Czas pokaże czy tak się stanie czy też zostaniemy „oszukani”, ale w umowie przetargu jest bardzo ważny zapis, który obliguje nowego właściciela terenu do wykonania inwestycji zgodnie z wytycznymi dotyczących zielonej architektury. Możliwe, że jestem w mniejszości co do tego pomysłu, ale wolę budynki mieszkaniowe ze skwerkiem niż jedną wielką toaletę publiczną dla zwierząt na środku osiedla Wojska Polskiego.
Na koniec mojego felietonu dość kontrowersyjna teza: Z Placem 700-lecia jest jak z karpiem w wigilię. Normalnie to przez cały rok wszyscy mają go „głęboko w poważaniu”, aż nagle w ten jeden jedyny dzień przypominamy sobie o jego istnieniu i dalibyśmy się za niego zabić.
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Krzysztof Jojko (StudioKJ)