Okiem zwykłego mieszkańca/ felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
W ostatnich tygodniach ujawniono kilka bulwersujących spraw dotyczących znęcania się, uporczywego nękania czy naruszenia nietykalności cielesnej osób małoletnich. Zamość, Bełchatów, Jaworzno czy Pruszków to tylko pierwsze z brzegu przykłady miast, gdzie nastolatkowie pastwili się nad rówieśnikami. W sieci pojawiły się nagrania z większości tych zdarzeń, ponieważ rejestrowali je sami oprawcy. Siła internetu sprawiła, że dość szybko zareagowały odpowiednie służby i winni wkrótce zostaną ukarani.
„Dzieci biją dzieci” czyli zachowania patologiczne wśród młodzieży szkolnej nie są jakimś nowym zjawiskiem. Przemocy rówieśniczej doświadczył chyba każdy z nas. Zawsze na danym osiedlu czy w szkole ktoś się ze sobą pobił, nawet mnie zdarzyło się oberwać, bo „coś” się „komuś” nie podobało. Przemoc wśród młodzieży przybierała rozmaite formy i objawiała się różnymi zachowaniami. Mam jednak wrażenie, że obecne nagłośnione przez media sytuacje przekroczyły pewne granice. Kiedyś takie konfrontacje kończyły się do pierwszego upadku lub w najgorszym przypadku do pierwszej krwi z nosa. Dzisiaj nie ma żadnych „zasad”. Wulgaryzmy, bicie po głowie, skakanie po ofierze, przypalanie papierosem, zmuszanie do wykonywania dziwnych czynności czyli im bardziej druga osoba cierpi tym lepsza zabawa.
Żebym był dobrze zrozumiany – nie głoszę tutaj opinii, że jakiekolwiek bójki i znęcanie się nad drugą osobą powinny być akceptowane. Wręcz przeciwnie! Zwracam uwagę tylko na to, że takie patologiczne zachowania były również w przeszłości i często oznaczały walkę o pozycję oraz dominację. Swoisty pokaz siły i rywalizacja o to, kto będzie tym liderem wśród młodzieży. Wówczas takie zachowania tłumaczono fatalnym wpływem gier komputerowych na młodych ludzi oraz na fakt, że agresja budzi agresję.
Proceder ewoluował, wszedł na wyższy poziom. Dzisiaj nawet dziewczyny potrafią być tak samo agresywne jak chłopcy. Ponadto takie sytuacje są dodatkowo nagrywane i trafiają do sieci. Wiadomo przecież, że to, co znalazło się w internecie, pozostanie tam prawdopodobnie przez długi czas, można to łatwo znaleźć i skopiować. Co gorsza, rejestrowanie tego typu zdarzeń nie hamuje zapędu napastników, a wręcz nakręca ich do dalszych działań. Potem taki film może mieć fatalne konsekwencje dla ofiary nawet wiele lat później od zdarzenia. Depresja, problemy z komunikacją międzyludzką, niska samoocena, poczucie beznadziei, myśli samobójcze, a w skrajnych przypadkach nawet zamiary czynów samobójczych.
Możemy szukać różnych przyczyn tego zjawiska. Możliwe, że brakuje odpowiedniego zainteresowania młodzieżą ze strony rodziców czy pedagogów. Do tego młodzi ludzie nie mają miejsc, gdzie wyładować swojej energii. A może brakuje zajęć dodatkowych by dzieciaki mogły się zagospodarować nadmiar wolnego czasu? Możemy gdybać, ale jedną z przyczyn może być także rozpowszechnianie przemocy w środkach masowego przekazu. Moimi idolami byli piłkarze, bo uwielbiałem tę dyscyplinę sportu. Nie interesował mnie boks, bo też nie za często pokazywano go w telewizji. Dzisiaj wśród młodych górują freakowe walki, a najlepiej jak do klatki wchodzą znani patostreamerzy czy znani twórcy z YouTube. To są obecne autorytety, a im bardziej jest on wulgarny i potrafi solidnie obić drugiemu mordę tym lepiej. Do tego w sieci znajdziemy wiele agresywnych zachowań, za które nie ponosi się odpowiedzialności, co oznacza, że tak można i jest to normalne. Im więcej przyzwolenia, tym mniejsza siła konsekwencji. Niestety, jeśli nadal dostęp do takich treści będzie tak prosty jak obecnie, to sytuacja nie ulegnie poprawie.
To już nie są zdarzenia incydentalne, zwłaszcza, że część z nich kończą się śmiercią lub trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. To nawet nie jest rywalizacja w grupie czy nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Brakuje odpowiednich wzorców i mentorów, którzy w prawidłowy sposób pomogą młodym ludziom odkryć oblicze swojej tożsamości. Dzisiaj to łobuz kocha najbardziej, a bandyta jest szanowaną personą.
Jak karać młodych agresorów? Umieszczanie ich w zakładach poprawczych lub sądzenie jako dorosłych według mnie jest kiepskim pomysłem. Potrzebna jest prawdziwa resocjalizacja i prace społeczne, a nie tymczasowy hotel o gorszym standardzie, za który nie muszą w dodatku płacić. Nie mam tutaj na myśli zamiatania ulic czy sprzątania parków, a obowiązkowy wolontariat w hospicjach czy schroniskach dla bezdomnych zwierząt. Dzięki pracy na rzecz innych prędzej ukształtujemy u młodej osoby pewne normy wymagane do życia w danej zbiorowości niż za pomocą odizolowania go od społeczeństwa.
Statystki są druzgocące. Według przeróżnych raportów blisko 48% młodzieży w wieku szkolnym w Polsce co najmniej raz w ciągu ostatnich kilku miesięcy doświadczyło agresji ze strony rówieśników. Dlatego młodzi ludzie mający doświadczenia z przemocą rówieśniczą nie mogą pozostać bez pomocy i wsparcia ze strony dorosłych. Młodzi ludzie potrzebują uwagi i akceptacji, potrzebują rozmowy o emocjach, umiejętnego ich nazywania i wyrażania. Pragną wsparcia dorosłych, autorytetów. Nie zawsze muszą być to rodzice, mogą to być inni dorośli, ale tacy, którzy przekażą odpowiednie wartości…
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva