Kraj: Karp – co sprawiło, że zdominował wigilijne menu?
Karp to zdecydowanie najpopularniejsza ryba na wigilijnym stole, a jego obecność w świątecznych daniach to tradycja, która od lat gości w polskich domach. Jako jeden z symboli Bożego Narodzenia, cieszy się ogromnym uznaniem, nie tylko ze względu na swoje walory smakowe, ale także zdrowotne. Dodatkowo, wybierając krajowego karpia, wspieramy lokalnych przedsiębiorców, a to wszystko w zgodzie z tradycją i troską o środowisko.
Polska jest największym producentem karpia w Unii Europejskiej, a w tym roku na rynek trafi ponad 17,5 tys. ton karpia z krajowych hodowli. W każdym rejonie Polski bez trudu znajdziemy rybę pochodzącą z lokalnych gospodarstw, co zapewnia jej świeżość. Warto pamiętać, że polski karp trafia do sklepów w krótkim łańcuchu dostaw, co oznacza, że jest świeży i zachowuje wszystkie swoje cenne składniki. Kupując go, nie tylko mamy pewność smaku, ale także dbamy o środowisko, unikając karpi importowanych z odległych miejsc, jak na przykład Chiny.
Oprócz kwestii świeżości, warto zwrócić uwagę na oznaczenia na opakowaniu. Dobrej jakości karp pochodzi z zrównoważonych akwakultur słodkowodnych, które nie wpływają negatywnie na środowisko naturalne. Dlatego warto poszukiwać na opakowaniach oznaczenia „Produkt Polski” lub informacji, że ryba została wyhodowana w Polsce.
Choć karp królewski, który zyskał ogromną popularność w XIX wieku, jest dzisiaj królem wigilijnych stołów, jego obecność w polskich domach nie była tak oczywista. Przed II wojną światową karp był znany przede wszystkim w kuchni żydowskiej, a wśród polskich katolików pojawiał się na stole wigilijnym jako jedna z wielu ryb. Dopiero po wojnie tradycja jedzenia karpia na Wigilię została na stałe zakorzeniona. W 1947 roku, w odpowiedzi na trudności gospodarcze, wprowadzono hasło: „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”, które miało na celu popularyzację tej ryby.
Dziś, po ponad 70 latach, tradycja jedzenia karpia na Wigilię wciąż trwa. I chociaż historia tej zwyczajowej potrawy sięga znacznie dalej, karp na wigilijnym stole stał się symbolem świąt, obok pierogów i uszek. W tym roku na pewno nie zabraknie go na polskich stołach. Oznacza ona chrzest, ponieważ żywiołem ryby jest woda oraz eucharystię – święty pokarm chrześcijan. W Polsce ten gatunek ryby znany jest już od XII wieku. Na nasze ziemie sprowadził go najprawdopodobniej katolicki zakon Cystersów. Natomiast już pod koniec XIII wieku jego hodowlą zajęto się również w Zatorze, na pograniczu Księstwa Opolskiego i dzielnicy krakowskiej. Co ważne – Rzeczpospolita słynęła wtedy z dużej liczby stawów, a także gospodarki rybnej wysokiej jakości. Warto dodać, że ze względu na to, że stawy zakładano na nieużytkach na śląskich i małopolskich wsiach hodowla karpia była niemal tak popularna jak uprawa zboża.
Karp był popularną rybą w kuchni polskiej, jednak nie oznaczało to wcale jego popularności na stole wigilijnym. Jadano go chętnie, w wielu różnych formach, ale na zajęcie godnego miejsca w wigilijnym menu musiał długo poczekać. Warto bowiem podkreślić, że na początku XX wieku karp był powszechny przede wszystkim w kuchni żydowskiej. Przed II wojną światową pojawiał się co prawda na wigilijnym stole polskich katolików, jednak wyłącznie jako jedna z wielu innych, słodkowodnych ryb – a nie jako główna, rybna atrakcja wieczerzy. Przed wojną chętniej niż karpia jadano np. leszcze, sandacze czy szczupaki.
Tradycja jedzenia karpia na Wigilię pojawiła się dopiero po II wojnie światowej. Została ona zapoczątkowana przez Hilarego Minca, który po wojnie był m.in. ministrem przemysłu, ministrem przemysłu i handlu oraz wicepremierem ds. gospodarczych.
Powojenna gospodarka była mocno przetrzebiona przez straty wojenne. Lubiane i chętnie jadane przed wojną produkty spożywcze były niemal niedostępne. Natomiast karp należał do ryb, którą jako jedyną można było kupić (i wyprodukować) stosunkowo łatwo. Stąd hasło, które w 1947 roku słychać i widać było w całym kraju: „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”.
Od tamtego czasu minęło ponad 70 lat. Jednak tradycja – wprowadzona sztucznie i trochę na siłę – ma się świetnie. Możemy być przecież pewnie, że i w tym roku na większości polskich stołów – obok pierogów i uszek – pojawi się karp.