Ciekawostki z ...InformacjeKraj

Kraj: Historia wyborów w Polsce – sposób głosowania i ciekawostki

Kolejne wybory parlamentarne zbliżają się nieubłaganie. Czy wiecie, że będą to 11 wybory po roku 1989? Jednak historia głosowania na kandydatów do Sejmu i Senatu sięga aż 1493 roku, kiedy to po raz pierwszy wybrano przedstawicieli szlachty zasiadających w Sejmiku Ziemskim. Jednak w okresie istnienia I Rzeczypospolitej, najważniejszym wydarzeniem było wybieranie monarchy za pomocą wolnej elekcji, co miało miejsce po raz pierwszy w roku 1573. Pierwszym królem wybranym w ten sposób był Henryk Walezy, a ostatnim Stanisław August Poniatowski wybrany w roku 1764.

W czasach II Rzeczpospolitej miały miejsce pierwsze demokratyczne wybory do Sejmu Ustawodawczego dnia 26 stycznia 1919 roku, czyli krótko po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku. Były to wybory powszechne, tajne, równe i bezpośrednie, oparte na proporcjonalnym podziale mandatów (nazywane wyborami pięcioprzymiotnikowymi). Co ciekawe, prawa wyborcze były dostępne również dla kobiet, a więc obywatelom i obywatelkom w wieku 21 lat w dniu ogłoszenia wyborów, bez względu na płeć, zgodnie z dekretem Naczelnika Państwa.

W okresie powojennym, po raz pierwszy zorganizowano wybory w 1947 roku, mające na celu wybór członków Sejmu Ustawodawczego. W czasie kampanii przedwyborczej doszło do zamachów na życie 140 działaczy PSL, aresztowano także 10 tysięcy osób, w tym 149 kandydatów na posłów. Wyniki samego głosowania zostały zmanipulowane, co doprowadziło do przekazania władzy w ręce komunistów. W okresie PRL-u, system wyborczy, choć formalnie istniał, był regularnie fałszowany, umożliwiając wybór jedynie kandydatów z PZPR. Wybory odbywały się regularnie, jednak również regularnie dochodziło do manipulacji wynikami. Trwało to aż do 1989 roku, kiedy to 4 czerwca odbyły się częściowo wolne wybory. Zgodnie z porozumieniami Okrągłego Stołu, w tych wolnych wyborach wybrano wszystkich senatorów oraz 35% posłów (określanych jako Sejm kontraktowy), natomiast pozostałe miejsca były zarezerwowane dla przedstawicieli PZPR i jej satelickich partii. Te wybory często uważane są za początek okresu III Rzeczypospolitej, w którym przeprowadzane są całkowicie wolne wybory oparte na zasadach pięcioprzymiotnikowych.

Czym więc są wybory pięcioprzymiotnikowe? Cechują się pięcioma następującymi zasadami: zasada tajności głosowania, bezpośredniości, równości, powszechności i proporcjonalności. W tym roku głosy do parlamentu będziemy oddawać 15 października. Prawo ma do tego każdy obywatel Polski, który najpóźniej w dniu wyborów osiągnie pełnoletność, czyli ukończy 18 rok życia. Wybierać będziemy 460 posłów i 100 senatorów na czteroletnią kadencję. W wyborach do Sejmu startować mogą kandydaci, który w dniu wyborów ukończą 21 lat, a do Senatu 30 lat. Głosować będziemy mogli na 6 komitetów wyborczych. W tych wyborach udział kobiet na listach wyborczych do Sejmu osiągnął najwyższy poziom w historii. Choć wciąż brakuje nieco do pełnego parytetu, kobiety stanowią aż 43,8 procent spośród wszystkich kandydatów. To bardzo duży historyczny krok w polskiej demokracji. Największym wyzwaniem dla komisji wyborczych będzie w tym roku fakt, iż dodatkowo przeprowadzane będzie w tym samym czasie referendum ogólnokrajowe.

Jak liczone są głosy i kto wchodzi dzięki temu do parlamentu? Wybory do Sejmu są przeprowadzane w systemie proporcjonalnym, co oznacza, że mandaty są przydzielane w sposób zgodny z proporcjami poparcia uzyskanego przez różne komitety wyborcze. Ogólnie mówiąc, nasz głos w pierwszej kolejności jest zaliczany na konto konkretnej partii politycznej. Dopiero po przekroczeniu progu wyborczego staje się istotne, na rzecz którego kandydata oddaliśmy głos. Mimo że może się zdarzyć sytuacja, w której kandydat z listy A zdobył więcej głosów niż kandydat z listy B, to niekoniecznie oznacza, że uzyska mandat w Sejmie. Dlaczego tak się dzieje? Gdy cała grupa kandydatów z listy B zdobyła więcej głosów i co za tym idzie, więcej mandatów niż partia A, to kandydat B ma większe szanse na zdobycie mandatu. To właśnie działanie tak zwanej „lokomotywy wyborczej” – najbardziej rozpoznawalni kandydaci nie tylko pracują na własny mandat, ale również przyczyniają się do zdobycia większej liczby mandatów przez swoje ugrupowanie, przyciągając za sobą innych kandydatów.

Kto otrzymuje więc mandat? Od lat obliczane jest to za pomocą metody Dhonda. Opisany system jest uregulowany w artykule 232 Kodeksu Wyborczego. Proces ten polega na podzieleniu liczby głosów uzyskanych przez poszczególne komitety w danym okręgu wyborczym przez kolejne liczby naturalne (1, 2, 3, 4 itd.). Następnie wyniki tych dzielenia, czyli ilorazy, są ułożone w kolejności malejącej. Ostateczny etap to wybór najwyższych ilorazów, których ilość jest równa liczbie mandatów przypisanych do danego okręgu wyborczego. Oczywiście brane pod uwagę są tylko te komitety wyborcze, które przekroczyły próg wyborczy. Przyjmijmy, że w danym okręgu wyborczym dostępnych jest 7 mandatów, a w wyborach startuje 5 różnych komitetów o równej liczbie głosów. W celu podziału mandatów, głosy oddane na każdy z komitetów zostają podzielone przez liczby naturalne, zaczynając od 1, 2, 3 itd. Otrzymane wyniki są następnie ułożone w kolejności malejącej, wybierając 15 najwyższych ilorazów. Następnie sprawdzamy, ile z tych ilorazów przypada na każdy z komitetów wyborczych. W ten sposób dokonuje się podziału zdobytych mandatów pomiędzy uczestniczące partie.

A na kogo głosować? Na to pytanie powinien każdy z nas odpowiedzieć sobie indywidualnie. Ja jestem raczej za frazesem, iż w ogóle WARTO GŁOSOWĆ! Dlaczego? Dzięki temu mamy realny wpływ na losy nasze i naszego kraju. Mamy możliwość decydowania o przyszłości swojej i kolejnych pokoleń, możemy decydować, jak zostaną wydane publiczne pieniądze. Jest to przede wszystkim szansa na zmianę oraz nasze prawo i przywilej, z którego niestety mało obywateli korzysta. Choć widać lekki wzrost liczby głosujących w ostatnich latach. Przez długi czas frekwencja nie przekraczała 50% uprawnionych do głosowania. W wyborach parlamentarnych 4 lata temu zagłosowało aż 61,74%, a w prezydenckich w 2020 roku było to 64, 51%. Dlatego nie warto mówić, że „mój głos nic nie zmieni”. Jeśli my nie dokonamy wyboru, zrobi to ktoś innymi. Czy jesteście pewni, że pozwolicie o swoim losie decydować innym?

Na koniec kilka ciekawostek z historii wyborów parlamentarnych w Polsce:

  1. W 1989 roku mieliśmy do wyboru aż 111 komitetów wyborczych, gdzie próg wyborczy nie obowiązywał, a do najciekawsze ugrupowanie, które dostało się to Sejmu to Polska Partia Przyjaciół Piwa.
  2. Krzysztof Ibisz (tak, ten Ibisz) był posłem! W Sejmie I kadencji w latach 1991 – 1993 został wybrany z listy Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Był członkiem tzw. grupy Małe Piwo, która później przekształciła się w Koło Poselskie o nazwie „Spolegliwość”. Następnie przeszedł do Kola Poselskiego Partii Emerytów i Rencistów „Nadzieja”. Nie wystartował ponownie w wyborach.
  3. Najdłuższy okres obrad w historii polskiego Sejmu miał miejsce podczas IV kadencji, natomiast najwięcej posiedzeń odbyło się podczas III kadencji.
  4. W okresie PRL-u, Senat został zniesiony na podstawie wyników referendum przeprowadzonego w 1946 roku.
  5. Największa liczba przemówień na mównicy sejmowej została odnotowana podczas IV kadencji Sejmu, która trwała w latach 2001-2005. W tym okresie zarejestrowano łącznie 46 556 wystąpień.
  6. Najkrótsze zebranie Sejmu trwało tylko 22 minuty i miało miejsce 23 grudnia 2000 roku, podczas gdy najdłuższe, które trwało od 25 do 26 sierpnia 2007 roku, przeciągnęło się aż do godziny 4:51.
  7. W kampanii wyborczej do Sejmu w 1993 roku pojawił się kontrowersyjny moment związany z publikacją znaną jako „Erotyczne immunitety Anastazji P.”, która ukazała się mniej niż rok wcześniej. Autorką książki, sygnowanej nazwiskiem byłej dziennikarki Marzeny Domaros, która przedstawiała siebie jako hrabinę Anastazję Potocką, rzekomą korespondentkę „Le Figaro” i opisywała swoje domniemane pikantne spotkania z czołowymi politykami polskimi zarówno z lewa, jak i z prawa, szczegółowo opisując ich intymne relacje.

Katarzyna Olszowy-Wojdowska
Fot. Canva