#KnurowskieCiekawostki: Na tapecie: Rapum – rap, sport, życie… Karol opowiada…
#KnurowskieCiekawostki
Największą popularnością w naszym kraju cieszy się rodzimy hip-hop i jego różne odmiany. Według badań stanowi on aż 23% muzyki słuchanej przez polskich użytkowników serwisów strumieniowych. Ten gatunek muzyczny stale ewoluuje – kiedyś kojarzył się wyłącznie z klimatem szarych blokowisk, dzisiaj bliżej mu do świata wielkich pieniędzy i wypasionych samochodów.
Rapum – Daj mi spać (+18)
Na knurowskiej scenie hip-hopowej znajdziemy kilku artystów, którzy nie podążyli za trendami i cenią sobie oldschoolowy klimat. W ich utworach można odnaleźć tzw. powrót do korzeni i niebywałą szczerość, bo nie wstydzą się być sobą i mówić co myślą. Hip-hop przeszedł długą drogę od marginalnego statusu do muzyki ważnej, zmuszającej do myślenia. Rap to nadal muzyka ludzi zbuntowanych, którzy dają upust swoim emocjom w słowach.
Zapraszamy na rozmowę z Karolem Rzepą, znanym bliżej jak Rapum, który opowie między innymi o tym gdzie rozpoczęła się jego przygoda z rapem, jaki sport ukształtował go jako człowieka oraz swojej debiutanckiej płycie, która wkrótce ujrzy światło dzienne.
➡️IKNW: Na początek już tradycyjnie, proszę przedstaw się naszym Czytelnikom.
Karol „Rapum” Rzepa – Jestem Karol, bliżej znany pod pseudonimem artystycznym jako Rapum. Na co dzień mieszkam w Knurowie, już w sumie 21 lat z krótką przerwą. Jestem z pochodzenia „Redyniokiem” choć dzisiaj mieszkam na Koloniji.
➡️IKNW: Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z rapem?
– Moja przygoda z rapem zaczęła się od… rekolekcji szkolnych. To było w trzeciej klasie gimnazjum. Ksiądz Piotr Larysz przynależał wtedy do parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Knurowie przyprowadził na zajęcia „Bęsia”, który tworzył skład „Rymcerze”. Wówczas rekolekcje odbywały się w Miejskiej Szkole Podstawowej nr 7. Podczas tych zajęć padło pytanie czy nie chciałby ktoś „pofreestylować”. Wraz z kolegą postanowiliśmy spróbować swoich sił. Nie zapomnę tego momentu. Od tamtej pory zacząłem tworzyć swoje teksty i z każdym dniem co raz bardziej mnie to kręciło. Na początku stałem się obiektem szydery, nawet bym rzekł pośmiewiska dla moich kolegów i koleżanek z klasy, ponieważ moje teksty nie były najwyższych lotów delikatnie mówiąc (śmiech). Ale od czegoś trzeba było zacząć. Jak to się dalej potoczyło? Spotykaliśmy się wieczorami z kolegami i do różnych bitów rapowaliśmy, śpiewaliśmy, a zdarzało się nam nawet prezentować swoje możliwości na różnych imprezach. Kiedyś zostałem poproszony przez znajomego o pomoc przy naprawie samochodu osoby, której kompletnie nie znałem. Podczas naprawy zaczęliśmy rozmawiać, powiedziałem co robię w wolnym czasie i tym sposobem osoba, której pomogłem zapoznała mnie z innym raperem z Knurowa z Ninja SPK. Spotkaliśmy się, przesłuchał moje materiały, ale uznał, że jest to „słabe” (śmiech). Wziął mnie pod swoje skrzydła, dał wiele cennych wskazówek i włączył mnie do ekipy.
➡️IKNW: Odnajdujesz się przede wszystkim w hip-hopie. Zajmowałeś się tylko tym gatunkiem, czy też były próby z innymi?
– Miałem kiedyś propozycje dołączyć do… kapeli metalowej. W przeszłości sporo słuchałem tego rodzaju muzyki, jeździłem nawet na koncerty. Mogę zdradzić, że wówczas byłem mocno przesiąknięty tą subkulturą. Do dnia dzisiejszego słucham np. Nocnego Kochanka. Moja przygoda z tym zespołem zaczęła się jeszcze w czasach gdy występowali pod anglojęzyczną nazwą Night Mistress. Zdarza mi się jeszcze wrócić do utworów Huntera czy Frontside. Szanuję polską muzykę rockową. To był ciekawy etap w moim życiu, ale poszedłem w hip-hop i nie żałuję.
➡️IKNW: Odnoszę wrażenie, że scena hip-hopowa bardzo prężnie rozwija się w naszym mieście. Zgadasz się z tą opinią?
– To nie tak… jesteśmy po prostu bardziej zauważalni niż kiedyś, bo sam hip-hop w Polsce wyszedł z podziemia i ukierunkował się w stronę mainstreamu. Co do pytania… uważam, że kiedyś było nas więcej. „Starzy wyjadacze” już nie nagrywają, porapują coś, ale wyłącznie dla siebie. Z oldschoolowej sceny pozostali chłopaki z ASK, Ninja SPK, Butle Solo czy Hudini. Są jeszcze małolaci, którzy próbują swoich sił, ale sporo pracy przed nimi.
➡️IKNW: Razem z chłopakami z ASK Squad wypuściliście niedawno utwór pt. „Styl KNW”. Czym się charakteryzuje „knurowski styl”?
– Wierz mi, że Knurów to specyficzne miasto. Znajdziesz tutaj wiele dziwnych typów. W naszym mieście, żeby coś osiągnąć musisz mieć tzw. „cojones”. Ten styl powstał w głowach chłopaków z ASK, którzy siedzą w tych klimatach końcówki lat 90-tych i wiele widzieli, usłyszeli. Na swój sposób utożsamiają się z tym miastem. Knurowski styl to prezentacja każdego z nas z osobna, wszystkich miejskich raperów z różnego pokolenia. No i najważniejsze: swojego miasta nigdy się nie wyrzekniesz.
➡️IKNW: Hip-hop wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim z wulgaryzmami i dość specyficznymi podkładami muzycznymi. Czy słusznie słuchacze odbierają Waszą twórczość jako wulgaryzację języka? Czy może lepiej to nazwać pierwiastkiem bezpośredniości?
– Wulgaryzmy w języku polskim z jakiegoś powodu istnieją. Nie powinno się ich używać jako znaków interpunkcyjnych. Wulgaryzmy jednak „podkreślają” znaczenie jakieś sytuacji. Ma ona wtedy inny, większy wydźwięk. W utworach hip-hopowych przekleństw raz jest więcej raz mniej, a są przecież kawałki, w których nie znajdziemy ani jednego wulgaryzmu. Jest to język ludzi dla ludzi, hip-hop to nie muzyka którą obejmie cenzura.
➡️IKNW: Skąd czerpiesz inspiracje do swoich utworów? Wzorujesz się na którymkolwiek raperze?
– Nie wzoruje się na żadnym raperze, mam swój styl. Moją inspirację czerpię z mojego życia. Narcystycznie powiem, że sam dla siebie jestem inspiracją. Jeśli założę na uszy słuchawki, poczuję bit w sercu, to słowa same układają się w głowie. Przychodzi mi to z łatwością.
➡️IKNW: Czym zajmuje się Rapum, gdy nie jest raperem?
– Na co dzień pracuje jako logistyk w drukarni wieloformatowej. Każdy z nas jakoś na chleb musi zarabiać…
➡️IKNW: Rapum to nie tylko rap. Karol Rzepa w przeszłości uprawiał sport. Co to było?
– Na początku mojego życia nie rozstawałem się pływaniem. Mogę się pochwalić tytułami mistrza Śląska w sztafecie. Z racji, że bardzo szybko urosłem jak na swój wiek, to pojawiały się częste dolegliwości w postaci skurczów, musiałem zrobić sobie przerwę od pływania. W trzeciej klasie gimnazjum poznałem moją kochankę, jedną z największych moich miłości życia czyli futbol amerykański. Moją przygodę z tym sportem rozpocząłem od nieistniejącej już drużynie Thunder Lions. Był to klub to połączony z drużyn Rybnik Thunders oraz Gliwice Lions. Później przeszedłem do jednej z najlepszych ekip w kraju czyli Tychy Falcons. Była to jednak nieszczęśliwa miłość, ponieważ zakończyła się ona poważną kontuzją. Zerwałem więzadło przednie krzyżowe w kolanie podczas meczu z Lowlanders Białystok, czołową drużyną w Polsce. Mimo odniesionej kontuzji był to fantastyczny czas i jestem wdzięczny kolegom z drużyny, każdemu trenerowi, który mnie prowadził, że miałem okazję uprawiać ten sport. Śmiało mogę powiedzieć, że futbol amerykański ukształtował mnie jako człowieka.
➡️IKNW: Można Cię spotkać często na akcjach charytatywnych. Nie tylko jako artystę występującym na scenie ale także jako wolontariusza. Lubisz pomagać?
– Pomaganie mam we krwi od najmłodszych lat. Mój ojciec organizuje Dni Integracji, jest współzałożycielem TKKF Szczygłowice, stworzył szkółkę, bo chciał aby dzieciaki aktywnie spędzały czas. Jeździłem na różnego rodzaju rekolekcje, oazy rodzin by pomagać innym. Moja matka pracuje na co dzień w Caritas, więc zostałem tego nauczony, że należy pomagać. Dla mnie największą satysfakcją z udzielonej pomocy jest uśmiech osoby, która tej pomocy potrzebowała. Wtedy ja się cieszę jeszcze bardziej.
➡️IKNW: Słuchasz swoich kawałków, które wydałeś w przeszłości? Żałujesz zwrotki którą napisałeś lub jakiegoś wersu? Coś byś zmienił?
– Jeśli chodzi o moją pierwszą twórczość, kawałków nagranych kiedy zaczynałem, to żałuję wszystkich, że ujrzały światło dzienne (śmiech). Nieskromnie powiem, że obecne utwory, które tworzę od 2020 roku mają zupełnie inny poziom. Gdy dzisiaj do nich wracam, to odkrywam nowy sens tych utworów i wtedy dopiero sam siebie doceniam. Odnoszę wrażenie, że moja muzyka przepowiada to, co u się u mnie wydarzy. A ja tworzę od serca, a potem sam sobie interpretuję swój własny kawałek. Dzisiaj cieszę się muzyką, którą nagrywam.
➡️IKNW: Jak Twoi bliscy reagują na Twoją twórczość?
– Cieszą się, że tworzę. Rodzina pojawiła się nawet na moim koncercie. Nie są to ich „klimaty”, ale nie wytykają mnie palcem, nie krytykują. Akceptują to co robię, a to jest najważniejsze.
➡️IKNW: Marzy Ci się jakiś festiwal, gdzie chciałbyś zagrać swój koncert?
– Marzy mi się występ na SBM Fesitval, gdzie hip-hop łączy ludzi. Chciałbym wystąpić także na Hip Hop Kemp czy na Open’er Festival. Każdy artysta chce zagrać na dużej scenie, nie oszukujmy się. To, że ja lubię muzykę, którą tworzę to jedno, ale najważniejsi są Twoi słuchacze, Twoi fani. Jeśli widzisz jak oni się bawią się przy Twojej muzyce, czerpią energię płynącą z Twojej twórczości, to sam jako artysta doznajesz ekstazy. Gdy kiedykolwiek uda mi się zagrać koncert przed tak dużą publicznością będę ogromnie zaszczycony i zrobię swoją robotę jak najlepiej potrafię. To jest moje marzenie…
➡️IKNW: Wydasz wkrótce płytę o nazwie „Flower Vibe”. Skąd pomysł na taką nazwę i co znajdziemy na Twoim krążku?
– Na płycie znajdzie się trzynaście utworów o innej tematyce, w innym stylu. Jedne kawałki są bardziej uliczne, drugie w klimacie R&B czy nawet mumble rap. Dlaczego taka nazwa? Tworzyłem w różnych nastrojach stąd „Vibe”, a „Flower”? Mam tatuaż na klatce piersiowej w postaci kwiatka, a ten przedstawia park przy „starym” kościele. W tym parku jest nasza ławka, gdzie z chłopakami od dzieciaka się spotykaliśmy. To taki nasz symbol. Do dzisiaj się tam spotykamy i wspominamy młodzieńcze lata.
➡️IKNW: Jakie plany na przyszłość?
– Aktualnie chcę wydać swoją pierwszą płytę, a potem koncertować by pokazać się szerszej publiczności. Na pewno usłyszycie mnie w Knurowie, może nawet już wkrótce więc serdecznie zapraszam. W planach jest już nagranie kolejnego krążka w innych klimatach niż pierwszy.
Rozmawiał Ariel Wojdowski
Fot. Archiwum prywatne Karola Rzepy