#KnurowskieCiekawostki: Angelika Suchocka – „Cała Naprzód”
#KnurowskieCiekawostki
Choć w logotypie mają sympatycznego ślimaka, to starają się działać z szybkością błyskawicy. Ich misją jest niesienie wsparcia osobom znajdującym się w trudnej sytuacji zdrowotnej i finansowej, głównie poprzez przygotowywanie i realizację charytatywnych imprez kulturalnych oraz sportowych, z których dochód przeznaczają na pomoc tym osobom. Ich wsparcie polega przede wszystkim na prowadzeniu terapii i zakup sprzętu medycznego.
W tej instytucji jest osoba, o której mówi się, że jest „nie do zdarcia” i drzemie w niej wulkan energii. Od kilku lat aktywnie działa w życiu „Całej Naprzód”. Choć sama potrzebuje pomocy, to pomaga też innym. Przed niczym się nie cofa jeśli trzeba pomóc drugiej osobie, tak jak całe Stowarzyszenie Cała Naprzód.
Zapraszamy na rozmowę z Angeliką Suchocką – podopieczną i koordynatorką biura Stowarzyszenia Cała Naprzód, która opowie o swojej działalności, wolontariacie, problemach, które przyniosła ze sobą pandemia i projektach, które zostaną zainicjowane w naszym mieście.
➡️IKNW: Angelika, jak długo działasz w Stowarzyszeniu „Cała Naprzód”?
– Angelika Suchocka: Ze stowarzyszeniem jestem związana od 7 lat. Trafiłam do Całej Naprzód ponieważ znałam partnerkę życiową ówczesnego prezesa Łukasza Gorczyńskiego – Julię, która prywatnie jest moją przyjaciółką. Gdy okazało się, że jestem chora na stwardnienie rozsiane SM i będę potrzebować finansowego wsparcia, od razu zaoferowali mi pomoc. Rozpoczęła się zbiórka na moje leczenie, a ja naturalnie zaczęłam pomagać w innych działaniach organizacji. Najpierw zostałam wolontariuszką – przez rok realizowałam różne mniejsze i większe zadania związane m.in. ze Skupem Kultury, Niedzielną Ligą Futsalu i Hałasem Miasta. Są to flagowe inicjatywy Całej Naprzód, dzięki którym pozyskujemy środki dla podopiecznych. To co z początku było tylko moim „zajęciem pozalekcyjnym” z czasem stało się moim zawodem. Obecnie jestem zatrudniona w biurze organizacji i koordynuję wiele działań i imprez, które realizujemy. Utrzymuję także kontakt z innymi podopiecznymi. To nie jest tak, że spłacam w ten sposób jakiś dług. Po prostu lubię to robić i odnalazłam się tutaj zawodowo.
➡️IKNW: Istniejecie już 12 lat, jak odnajdujecie w sobie dalszą siłę aby pomagać?
– Patent tkwi w tym, że my się po prostu przyjaźnimy. Oficjalnie mamy zarząd – prezesa i wiceprezesów, dwójkę pracowników (w tym mnie), wolontariuszy i podopiecznych. Ale tak naprawdę nie przywiązujemy większej wagi do tych funkcji i każdy wykonuje solidnie swoją działkę roboty, bo głupio byłoby nawalać wobec najbliższych kolegów. To, że nie jesteśmy wielką korpo-organizacją uważam za atut. Dzięki temu znamy swoje wzajemne potrzeby i oczekiwania. Nie musimy trzymać się ścisłych ram działania, a to wyzwala kreatywność niezbędną w efektywnym pomaganiu potrzebującym. Wszyscy świetnie się znamy, tworzymy zgraną załogę o czym świadczy choćby to, że bardzo często przebywamy ze sobą także poza pracą w Całej Naprzód. Cały czas przyświeca nam hasło „Niepełnosprawni – pełnosprawni w zabawie”. Staramy się pomagać nie tylko finansowo, ale także być dla siebie wsparciem jako kumple, którzy mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji.
➡️IKNW: Ciężko jest znaleźć ludzi do wolontariatu? Jakie cechy powinien mieć dobry wolontariusz?
– Zaczynając od końca – dobry wolontariusz powinien być przede wszystkim dobrym człowiekiem. Ważne, aby był wszechstronny i odnajdywał się w różnych zadaniach, choć czasem korzystamy także ze specjalistycznego wsparcia naszych pomocników. Wolontariusz nie może liczyć na natychmiastową nagrodę. Powinien być nastawiony przede wszystkim na zdobywanie doświadczenia, ale jednocześnie musi być asertywny, żeby nie przyjąć na siebie zbyt dużo obowiązków, których potem nie da rady zrealizować. Czas pandemii oczywiście ograniczył aktywność wolontariuszy. Dotyczy to wszystkich organizacji. Jednak w normalnych warunkach nie ma specjalnego kłopotu ze znalezieniem chętnych. Ludzie lubią pomagać. Gdy raz zrobią coś dla innych, często wracają, bo to trochę uzależniające. Pewną wymierną motywacją dla młodych ludzi jest to, że uczniowie – wolontariusze dostają na świadectwach dodatkowe punkty za swoją aktywność. Ale to tylko dodatek. Najważniejsza jest radość z tego, że udało się komuś pomóc.
➡️IKNW: Wolontariat w Waszej organizacji to nie tylko zbiórka finansowa. W jaki sposób wolontariusz może pomóc Waszym podopiecznym lub stowarzyszeniu?
– Każdy chętny z otwartą głową i dobrymi chęciami znajdzie coś dla siebie. Najwięcej pracy jest przy przygotowaniu finału Skupu Kultury – największego charytatywnego kiermaszu kulturalnego na Śląsku. Potrzebujemy wtedy na przykład pomocy w pracy w magazynie, gdzie segregujemy książki, płyty, filmy i inne dzieła kultury. Wolontariusze obsługują także stoiska na gliwkickim Rynku w dniu finału. Natomiast na bieżąco, w ciągu roku potrzebujemy pomocy przy kwestowaniu podczas naszych imprez, załatwianiu drobnych spraw typu transport, czy rozklejanie plakatów. Marzą nam się wolontariusze fizjoterapeuci, którzy nieodpłatnie, na przykład w ramach praktyk rehabilitowaliby naszych podopiecznych.
➡️IKNW: Czyli każdy może dołączyć do Waszego zespołu?
– Tak! Stowarzyszenie Cała Naprzód to nie jest zamknięta instytucja, Jesteśmy grupą osób, które lubią działać, chcą się dobrze bawić i chcą przy tym pomagać. Jeśli ktokolwiek chciałby robić wydarzenia, organizować imprezy a przy tym wspierać osoby potrzebujące, to zapraszamy do nas! Służymy pomocą i wsparciem, tak jak w przypadku Jakuba Nosiadka, który jest pomysłodawcą i autorem projektu „Wrota Leukodii”. Także zapraszamy serdecznie każdego kto ma jakiś fajny pomysł, a nie ma możliwości zrealizowania go w pojedynkę. Zapraszamy każdego kto lubi pomagać innym oraz każdego, kto po prostu chciałby działać w szeroko pojętej dziedzinie wydarzeń społeczno – kulturalnych.
➡️IKNW: Potrafisz policzyć ile zorganizowaliście już eventów charytatywnych?
– Pewnie dałoby się to zrobić, ale staramy się stawiać na jakość, a nie chwalić się tabelkami. Na pewno było tego kilkaset natomiast najważniejsze jest to, że każda kolejna impreza wzmacnia naszą dobrą opinię i społeczne zaufanie do Całej Naprzód.
➡️IKNW: Wielkim echem w Polsce obiła się akcja zbierania funduszy na najdroższy lek na świecie, którego potrzebował Franek Surdel z Knurowa. „Cała Naprzód” bardzo mocno zaangażowała się w zbiórkę. Jak wspominasz tę całą historię?
– Istotnie była to nasza najgłośniejsza zbiórka. Historia Franka poruszyła serca ogromnej ilości ludzi. Z okresu największego zagęszczenia działań pamiętam, że do naszego biura ustawiały się wtedy kolejki ludzi chcących włączyć się w tę akcję. Telefony nie milkły, byłam zmęczona i szczęśliwa – piękny stan. Natomiast przy okazji chcę zaznaczyć, że wszyscy nasi podopieczni są dla nas tak samo ważni. Zarówno Ci, którzy mają medialne przebicie, jak i Ci, którzy po cichu zbierają grosz do grosza na zabezpieczenie podstawowych środków koniecznych do życia z chorobą lub niepełnosprawnością. Każdy człowiek to inna historia. Nie zapominajmy o tych, którzy są najcichszymi bohaterami opowieści pod tytułem „Cała Naprzód”.
➡️IKNW: Wspomniałaś wcześniej o programie „Wrota Leukodii” autorstwa knurowianina Jakuba Nosiadka do którego dołączyliście. Nie tak dawno zorganizowano w naszym mieście „Ślimakowe Ciuchobranie” pod Waszym szyldem. Jest szansa, że część Waszych projektów zostanie „przeniesione” na nasze knurowskie podwórko?
– Z pewnością! Przede wszystkim wspieramy bardziej lub mniej oficjalnie coraz więcej osób z Knurowa. Dla nas jako organizacji miejsce zamieszkania nie ma żadnego znaczenia, ale wiemy z doświadczenia, że mieszkańcy danej społeczności chętniej wspierają osoby w potrzebie, które znają, które są z tej samej okolicy. Wtedy chętniej się angażują, pewnie nieraz utożsamiają… Aby zebrać środki na leczenie, na godne życie w chorobie warto organizować akcje. Więc siłą rzeczy będziemy chcieli uczestniczyć w życiu kulturalnym Knurowa i jego mieszkańców. W końcu niemal połowa ekipy Całej Naprzód to knurowianie. Bardzo chcielibyśmy tu działać, organizować czas mieszkańcom. Mamy nadzieję, że niebawem usłyszycie o nas w dwóch zupełnie różnych wydarzeniach. Ale na tym etapie nie mogę nic więcej powiedzieć, ponad to, że jedno wydarzenie będzie sportowe a jedno związane z kulturą i to na naprawdę dobrym poziomie! Knurowska wersja Skupu Kultury nadal jest kwestią bardzo otwartą, a dzięki dobrze działającemu wolontariatowi jest to także bardzo realna wizja, choć niestety nadal pozostaje tylko w sferze planów!
➡️IKNW: Na stronie internetowej stowarzyszenia (www.calanaprzod.org) możemy zapoznać się z Waszymi podopiecznymi. Z czym oni się zmagają? Co udało się do tej pory dla nich zrobić i gdzie jest największa trudność?
– Trudno byłoby tutaj opisać wszystkie przypadki z osobna. Zainteresowanych szczegółami zapraszam właśnie na naszą stronę. Ujmując to ogólnie – wśród naszych podopiecznych są dzieci zmagające się z niepełnosprawnością ruchową i intelektualną, a także chorobami rzadkimi. Opiekujemy się także dorosłymi niepełnosprawnymi, cierpiącymi na nowotwory i przywiązanymi już na zawsze do łóżek z powodu postępujących chorób lub wypadków. Tak jak mówiłam wcześniej – każdy jest dla nas tak samo ważny. Robimy to, co odpowiada potrzebom naszych podopiecznych. Przede wszystkim zbieramy pieniądze na leczenie i rehabilitację, ale udzielamy także pomocy rzeczowej przekazując środki higieniczne, sprzęt do rehabilitacji lub ułatwiający codzienne funkcjonowanie. Ważnym elementem naszej działalności jest możliwość zbierania 1% podatku na konkretnych potrzebujących. Środki te mogą oni wykorzystywać na zabezpieczenie swoich bieżących potrzeb. Od czasu gdy uzyskaliśmy taką możliwość stając się organizacją pożytku publicznego, organizujemy co roku specjalną kampanię medialną mająca na celu zebranie jak największych kwot. Mamy to wszystko oczywiście udokumentowane, „otabelkowane” i „oexcelowane”, ale najważniejsze jest to, że naszym podopiecznym dzięki Całej Naprzód po prostu łatwiej żyć bo zdejmujemy z nich choć nieco zmartwień, których i tak im nie brakuje. Co do trudności, oczywiście uciążliwa jest biurokracja i formalności związane z działaniami charytatywnymi ale jednocześnie są to elementy niezbędne do tego, aby nie zdarzały się przypadki oszustw i nadużyć dlatego bez gadania wykonujemy wszystkie obowiązki, które narzuca nam prawo.
➡️IKNW: Organizujecie różne akcje kulturowo-sportowe połączone z akcjami charytatywnymi: Hałas Miasta, Skup Kultury, Niedzielna Liga Futsalu czy Wolontariat Akcyjny.
– Wspominałam już o Skupie Kultury – zapraszam wszystkich na Wielki Finał, którego już nie możemy się doczekać! Hałas Miasta to festiwal muzyczny odbywający się zwykle na ul. Średniej w Gliwicach. Tuż obok Rynku. Lokalne zespoły przez cały dzień robią spore „larmo”, a efektem całego zajścia jest solidna zbiórka środków dla naszych podopiecznych. Niedzielna Liga Futsalu to największa charytatywna inicjatywa tego typu w Polsce. Organizujemy cykliczne rozgrywki halowe drużyn amatorskich i profesjonalnych. Środki z wpisowego przekazujemy naszym podopiecznym. NLF się rozrasta i jesteśmy z niego bardzo dumni. Zapraszamy na halę, aby zagrać, pokibicować i wesprzeć Całą Naprzód! Natomiast wolontariat akcyjny to doraźna pomoc podczas kwest na wydarzeniach nieorganizowanych bezpośrednio przez nas. Często „podpinamy się” pod wartościowe imprezy i inicjatywy i tam zbieramy pieniądze do puszek. Organizatorzy cieszą się, że ich inicjatywy zyskują dobroczynny walor. Krótko mówiąc – staramy się być wszędzie tam, gdzie jest szansa zainteresować ludzi naszymi działaniami i zebrać środki dla naszych podopiecznych.
➡️IKNW: Początek 2020 roku to czasy pandemii koronawirusa, który mocno storpedował Waszą działalność. Jak mocno odczuliście ten okres? Dzisiaj można powiedzieć, że świat wrócił „jako tako” do normy, także ten dotyczący wolontariatu.
– Oczywiście nasze flagowe inicjatywy zostały zablokowane. Imprezy kulturalne i sportowe nie mogły się odbywać, ale ani przez chwilę nie „stękaliśmy” z tego powodu. Uznaliśmy, że to doskonały czas na rozwój naszej działalności w internecie – coś co i tak musielibyśmy z czasem rozwinąć i udoskonalić. Zyskaliśmy ponad rok na naukę, który dobrze wykorzystaliśmy zbierając niezbędne doświadczenie w „klikaniu zbiórek” na różnych portalach pomocowych. Teraz wszystkie nasze imprezy wróciły do życia, a nasi podopieczni w ogóle nie odczuli, że cokolwiek się zmieniło. Naszym zadaniem jest pomaganie, a nie przejmowanie się takimi drobiazgami jak pandemia. Ludzie, których wspieramy na co dzień zmagają się z gorszymi problemami. Bierzemy z nich przykład i robimy swoje.
➡️IKNW: Sama też jesteś podopieczną stowarzyszenia. Od kilku lat walczysz z chorobą a mimo to pomagasz innym…
– Tak, bo mogę. W tej chwili obecnej mój stan zdrowia pozwala mi na mniej więcej normalne funkcjonowanie. Jasne, zmagam się z jakimiś niedoskonałościami, ale wiem, że to nić w porównaniu do innych naszych podopiecznych. Tak naprawdę, to ta praca z tymi ludźmi jest dla mnie ogromnie ważna, terapeutyczna w jakiś sposób, ale co najważniejsze – jestem w roli przedstawiciela organizacji i w roli osoby podopiecznej. To pozwala mi zawsze patrzeć na wszystko co się dzieje, na każde działanie Całej Naprzód od razu z dwóch perspektyw. Przy podejmowaniu ważnych decyzji, moje zdanie jako osoby, która korzysta ze wsparcia ze strony PFRONu czy jakiejkolwiek innej systemowej instytucji, jest bardzo ważne. Jako osoba niepełnosprawna, myślę, że mogę może troszkę lepiej zrozumieć z jakimi problemami systemowymi zmagają się nasi podopieczni.
➡️IKNW: Bohaterowie naszych czasów nie noszą peleryn – czy zgadasz się z tą opinią?
– Jak dla mnie, mogą nosić co tylko chcą (śmiech). Natomiast mówiąc serio – bohaterstwo to zdecydowanie za mocne określenie na to, co robią organizacje charytatywne w Polsce. My po prostu uzupełniamy niewydolny system opieki nad słabszymi. I tak jak nie ma obowiązku bycia bohaterem, tak istnieje powinność dbania o drugiego człowieka, choćby dlatego, że nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy zmuszeni poprosić o pomoc.
➡️IKNW: Czujesz się takim bohaterem?
– Zdecydowanie nie. I to nie jest żadna kurtuazja czy sztuczna skromność, serio. Bohaterstwo kojarzy mi się z ryzykiem, a ja nie ryzykuję przecież niczego w mojej pracy. Niczego specjalnie nie poświęcam poza wolnym czasem, który spędzam przecież z przyjaciółmi w świetnej atmosferze. Moją definicję bohaterów wypełniają nasi podopieczni i ich rodziny. Paradoksalnie nie poddając się i walcząc o siebie ryzykują wiele. Na przykład to, że kiedyś nie starczy im środków na dalsze leczenie i funkcjonowanie, a mimo to robią swoje. Nikt, kto jest względnie zdrowy i sprawny nie wyobraża sobie jak wygląda chociażby dzień osoby poruszającej się na wózku. Prawdziwi bohaterowie są niewidoczni.
Rozmawiał Ariel Wojdowski
Fot. Angelika Suchocka