Knurów: „Miasto-sypialnia” nie brzmi dumnie, ale to żaden wstyd
#PrzemyśleniaAgnieszki
Utarło się o naszym mieście takie stwierdzenie, że Knurów to „sypialnia”. Kwestia traktowania danej miejscowości jako „miasta-sypialni” zazwyczaj odnosi się do sytuacji, w której mieszkańcy pracują w innych miejscowościach, a sami wybierają swoje miejsce zamieszkania głównie ze względu na dogodne warunki do życia, infrastrukturę czy atrakcyjność miejsca, natomiast codziennie dojeżdżają do pracy do innych, większych miast.
W kontekście Knurowa, który znajduje się na terenie aglomeracji śląskiej, faktem jest, że niektórzy jego mieszkańcy pracują w pobliskich większych miastach, takich jak Katowice czy Gliwice, które są ważnymi ośrodkami przemysłowymi, usługowymi i edukacyjnymi. W takim przypadku, Knurów jest postrzegany jako miasto-sypialnia, gdzie ludzie znajdują spokojne miejsce do mieszkania, ale korzystają z możliwości zatrudnienia i rozrywki dostępnych w sąsiednich obszarach.
Urodziłam się w Knurowie 45 lat temu i prawda jest taka, że w mieście zaszło wiele zmian – temu nikt nie zaprzeczy. Jedne były dobre, a inne mniej – jak to w życiu. Chciałabym jednak trochę więcej napisać na temat tej naszej „sypialni”, którą moim zdaniem sami sobie urządzamy.
Weźmy po lupę ostatni finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Knurowie, który odbył się w Art CK. Byłam tam od gwizdka do gwizdka i wiecie co? Była to super impreza, wspaniali ludzie, ale frekwencja…? No cóż, może nie była tragiczna, ale momentami pozostawiała wiele do życzenia. Ludzie, którzy byli bawili się naprawdę dobrze, bo to oni tworzą imprezy, a jak nie ma nas, to nie ma też imprez.
Zapraszając knurowian na „WOŚP” wielokrotnie usłyszałam: „a po co tam pójdę jak i tak nic ciekawego nie będzie” i wiele podobnych. Litości…. w Knurowie organizuje się każdego roku wiele imprez charytatywnych, które również stanowią dla wielu z naszych mieszkańców powód do komentarzy podobnych jak wyżej. Stowarzyszenie 'Cała Naprzód’, Fundacja 'Gram, Kibicuję, Pomagam’, Stowarzyszenie 'Kolorowe Damy’, Klub Biegacza 'Orły z Knurowa’ i wiele innych podobnych instytucji w przeciągu całego roku kalendarzowego organizują wiele wydarzeń, które są realizowane regularnie, a mimo to w większości przypadków właśnie Ci „krzykacze sypialniani”, nie uczestniczą, bo znów się nie opłaca, bo to kicz, bo mało ludzi, a mnie się nie chce.
Czego oczekujemy od naszego miasta? Festiwalu rangi Open’er? Przecież Dni Knurowa to temat rzeka, ponieważ dla wielu to tandeta i beznadziejna impreza. Do tego jest za głośno, a wydarzenie przenosi się między bloki i tam kontynuowane jest pijaństwo.
Jaki macie pomysł, aby „obudzić” Knurów? W dyskusjach internetowych pojawiają się kwestia dyskoteki, ale przecież całkiem niedawno było ich kilka na terenie miasta i przez brak lub nieodpowiednich klientów zostały one zamknięte. Z resztą ten trend jest obecny także u naszych większych sąsiadów jakim są Gliwice. Od kilku lat następuje zmiana preferencji społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży, która w znaczącym stopniu wpłynęła na popularność dyskotek. Ludzie najzwyczajniej w świecie zaczęli preferować inne formy rozrywki, a to co było popularne 15-20 lat temu, dziś już nie jest.
Słyszę też często, że nie ma u nas kawiarni czy dobrej restauracji. Z tym mogę bardzo polemizować, ponieważ od czasu do czasu bywam na „kawce na mieście” w różnych miejscach i są pustki. Więc niech każdy uderzy się w pierś i odpowie przy okazji sam sobie na pytanie jak często korzysta z takich lokali?
Jeśli chcemy coś zmienić, to zacznijmy od siebie. Wystarczy niewiele, bo tylko trochę naszego zaangażowania. Bywajmy na imprezach organizowanych przez ludzi, którym leży na sercu dobro innych, ale także dobro miasta. Mam wrażenie, że my nawet nie próbujemy zostawiać pieniędzy w Knurowie, ponieważ z góry zakładamy, że u kogoś jest lepiej, smaczniej, wygodniej. Wkrótce na basenie aQuaRelax odbędzie się impreza charytatywna na rzecz Laury Zawady – mamy szansę pokazać, że nam zależy i chociaż pokibicować uczestnikom tego wydarzenia.
Absolutnie, nie ma powodu, aby traktować określenie „miasto-sypialnia” w stosunku do Knurowa jako coś negatywnego czy wstydliwego. To po prostu pewien model urbanizacji, w którym mieszkańcy zamieszkujący dane miasto głównie mieszkają tam ze względów mieszkalnych, korzystając z dogodnych warunków życia, podczas gdy pracują w innych, większych miejscowościach. Nie zrobimy z Knurowa drugich Katowic, Gliwic, Rybnika… jest to po prostu niemożliwe. Mierzmy siły na zamiary. Tyle i aż tyle.
Pamiętajcie… nie narzekajmy, jeśli sami mamy wiele do zarzucenia sobie. Można nasz Knurów nieco „obudzić”, ale też wiele zależy od nas samych. Jeśli z naszej strony jedyną reakcją będzie internetowe marudzenie, to nic się nie zmieni…
Pozdrawiam,
Agnieszka Bogusz
Fot. Krzysztof Jojko (StudioKJ)