Knurów: Matki bierne zawodowo chcą się aktywizować, ale brakuje miejsc gdzie mogłyby to zrobić
Knurów:
Matki bierne zawodowo chcą się aktywizować, ale brakuje miejsc gdzie mogłyby to zrobić
Kiedy powstawał rządowy program „500+” pojawiło się tyle samo zwolenników co przeciwników tego rodzaju świadczenia wychowawczego. Pierwsi twierdzili, że podniesie to dzietność i poprawi statystyki demograficzne, drudzy bili na alarm, że kobiety zaniechają aktywności zawodowej. Niestety, bardziej uwypuklił się ten drugi schemat. Do tego doszedł hejt na duże rodziny, gdzie matka z piątką dzieci stała się dla wielu osób tzw. „rodziną z konkretną sumą”. Do kobiet, które postawiły w tym czasie na macierzyństwo przyklejono niesprawiedliwą łatkę, że nie chcą pracować i wolą żyć z zasiłku.
Dla kobiety urodzenie i wychowywanie dziecka zwykle wiąże się z długą przerwą w życiu zawodowym. Powrót nie jest łatwy, ponieważ często po powrocie do pracy, szybko ją tracą, a wielu pracodawców w dalszym ciągu uważa, że kobieta z dziećmi nie jest dobrym pracownikiem. Od kilku lat w Polsce można zauważyć systematyczny wzrost liczby kobiet biernych zawodowo. Rezygnują one z pracy ze względu na spore bariery jak konieczność opieki nad dziećmi z odpowiednim połączeniem obowiązków służbowych. Niska elastyczność i fragmenty etatów wciąż są rzadko spotykanym rozwiązaniem u wielu pracodawców.
Jak z tym problemem radzą sobie matki? Aby zwiększyć swoje szanse na rynku pracy, inwestują w podniesienie swoich kwalifikacji w postaci licznych kursów czy szkoleń oferowanych m.in. przez projekty finansowane ze środków unijnych. Inne np. odkrywają drzemiący w sobie talent ze sfery rękodzieła. Tak stało się u Justyny Wrzosek z Knurowa, która zgłosiła się do naszej redakcji. Pani Justyna od kilku miesięcy tworzy różnego rodzaju ozdoby wiszące, upominki okolicznościowe, torby, poduszki i wiele innych. Jej prace można było niedawno podziwiać w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Knurowie oraz w Centrum Handlowym „Forum” w Gliwicach. Teraz chciałaby swoje zdolności zaprezentować na szerszą skalę zachęcając inne matki do podobnej aktywności -„Przez całe swoje dorosłe życie pracowałam, nigdy nie unikałam żadnej formy zatrudnienia. Teraz niestety nie mogą podjąć stałej pracy na etat ze względu na małe dziecko. Od jakiegoś czasu zajmuje się tworzeniem różnego rodzaju ozdób i sprawia mi to wielką frajdę, ale niestety materiały kosztują, a ja nie mogę sobie pozwolić aby świadczenia jakie dostaję na dzieci przeznaczać na ich zakup. Rękodzieło nie jest takim przedsięwzięciem by zaryzykować i mieć pewność, że będę miała jutro za co zrobić zakupy”- opowiada.
Justyna Wrzosek także spotkała się z hejtem w związku z pobieraniem „500+” -„Nie ominęły mnie uszczypliwe komentarze osób, które w ostentacyjny sposób wyrażały swoją opinię na mój temat. Było to dla mnie i moich dzieci bardzo krzywdzące ponieważ każdy kto mnie zna wie, że wiele razy stawałam wręcz na głowie by zapewnić moim dzieciom normalne życie”. Pani Justyna jest matką piątki dzieci i wspólnie ze swoim partnerem Tomaszem stara się stworzyć dobry dom dla swojej rodziny. Jak sama mówi, nie chce by ludzie mówili, że żyje z „socjalu”, za „nieswoje”. Chce aktywizować się zawodowo, ma pomysł na siebie, ale mimo wielu prób wciąć zderza się ze ścianą. W czym tkwi problem? Pani Justyna chciałaby aby w Knurowie powstało miejsce, gdzie mogłaby zorganizować warsztaty, podczas których zaprezentuje jak tworzy swoje ozdoby ale nie tylko -„Marzy mi się lokum, do którego będzie mógł przyjść każdy mieszkaniec naszego miasta w tym matki takie jak ja, które nie mogę podjąć się pracy zawodowej, ale chciałyby się aktywizować, wyjść do ludzi, nauczyć się czegoś nowego, zaprezentować swój talent i dorobić do domowego budżetu. Wierzę, że takich osób jest wiele, ale prawdopodobnie się wstydzą, boją się, że będą wytykane palcami.”
Wsparcia dla matek z dziećmi, stworzenie grupy, aktywizacja i wspólne działania w takich sferach życia jak zawodowa, artystyczna, czy emocjonalna – tak wyobraża sobie to miejsce Pani Justyna. Powstanie takiego miejsca, to szansa dla matek by podbudować pewność siebie, poznania nowych osób, chęć dokształcenia się, zdobycia nowych umiejętności czy zwyczajne „wyrwanie” się z domu. -„Nie oczekuję, że ktoś da mi przysłowiową rybę. Żeby miało to przynieść pozytywne rezultaty wystarczy wędka i pokazanie jak się z niej korzysta, a wiele osób takich jak ja sobie poradzi. Chcę być dobrze zrozumiana, żeby nikt nie pomyślał, że wyciągam ręce po pieniądze. Wystarczy aby znalazło się dla nas lokum oraz materiały by móc zacząć pracować i tworzyć warsztaty. To byłaby także szansa aby przypomnieć ludziom, że są takie zawody jak krawcowa, że można też stworzyć arcydzieła z gliny i inne podobne. No i najważniejsze, to pokazać matkom, że nie są one skazane na wykluczenie ze względu na macierzyństwo. To, że nie mogą podjąć pracy na etat nie oznacza, że mają tylko siedzieć w domu i nie mogą się realizować. Dajmy im nadzieję, że może być inaczej.” – mówi Pani Justyna.
W wielu miastach w Polsce realizowane są różnego rodzaju projekty adresowane do kobiet, które chcą wrócić na rynek pracy lub chcą odgrywać istotną rolę w życiu społecznym. Powstają kluby, fora czy grupy wsparcia, które pozwalają otworzyć się matkom na nową rzeczywistość. Nie chcą być szufladkowane i traktowane stereotypowo jako osoby dysfunkcjonalne w społeczeństwie.
AW
Fot. Archiwum prywatne Justyny Wrzosek