InformacjeKnurów

Knurów: Gryzonie rządzą osiedlem? Mieszkańcy biją na alarm!

Syczenie silnika, przekręcony kluczyk w stacyjce i… nic. Mechanik zagląda pod maskę i diagnoza jest jednoznaczna – przegryzione przewody. Taki scenariusz w Szczygłowicach powtarza się coraz częściej. Mieszkańcy ulicy Kołłątaja mają dość – ich samochody stają się celem szczurów, które bez skrupułów niszczą instalacje, chowają się w ciepłych zakamarkach i pozostawiają po sobie ślady swojej obecności.

„Nasze auto jest już trzeci raz u mechanika!” – alarmuje Pani Sylwia, mieszkanka osiedla – „Szczury nie tylko gryzą kable, ale traktują auta jak swoje terytorium. Wszędzie ich pełno, a nikt nie chce pomóc w rozwiązaniu problemu” – mówi rozczarowana.

Nie tylko ona zmaga się z tą plagą. Mieszkańcy zgodnie twierdzą, że populacja szczurów w ich okolicy rośnie w zastraszającym tempie. Gryzonie buszują po śmietnikach, biegają między blokami, a nocą słychać ich chrobotanie w piwnicach.

Problem nie jest nowy. Gmina prowadzi regularne akcje deratyzacji – wiosenną oraz jesienną. Te działania jednak nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Mieszkańcy są sfrustrowani, bo mimo wyłożonych trutek szczury wciąż panoszą się po osiedlach.

Specjaliści podkreślają, że walka z gryzoniami nie ogranicza się tylko do rozstawienia pułapek. Kluczowe jest utrzymanie czystości – nie tylko w domach, ale i na terenach wspólnych. A z tym bywa różnie. Resztki jedzenia rozrzucone na trawnikach, przepełnione śmietniki i niezabezpieczone odpady to prawdziwy raj dla szczurów.

„Ludzie często wyrzucają jedzenie na trawniki, myśląc, że dokarmiają ptaki. W rzeczywistości karmią szczury” – zwraca uwagę jeden z mieszkańców.

Gryzonie wiosną stają się bardziej aktywne – to okres ich wzmożonego rozrodu. Jeśli nie zostaną podjęte skuteczniejsze działania, populacja może wzrosnąć o kolejne kilkadziesiąt procent.

Czy sytuacja wymknie się spod kontroli? Mieszkańcy czują się pozostawieni sami sobie, a szczury nie mają zamiaru się wyprowadzać.