KAROL GODULA – „ZBUNTOWANY ANIOŁ”
KAROL GODULA – „ZBUNTOWANY ANIOŁ” – artykuł dedykowany górnikom, ku pokrzepieniu serc o jednym z twórców górnośląskiego imperium przemysłowego
Nie do końca szanowany, częściowo zapomniany budowniczy górnośląskiego imperium przemysłowego
Skoro z taką łatwością przychodzi dziś marnotrawienie i dewastacja śląskiej gospodarki, przemysłu ciężkiego i wszelkich innych dóbr, to pewnie nie ludzkiemu umysłowi a tylko złym mocom ten potencjał przemysłowy do niedawna zawdzięczaliśmy…
Jedynie ten nie potrafi uszanować prezentu, kto sobie na niego nie zapracował – to stare śląskie przysłowie. Nie jest ono na szczęście regułą a tylko jednym z wielu przyczynków do stanu, w jakim się obecnie znajdujemy..
Żył na Górnym Śląsku człowiek, któremu zawdzięczamy rozwój nie tylko przemysłu ciężkiego. Człowiek ten podejrzewany o kramarzenie z diabłem, budował szkoły, osiedla familoków. Jedno z nich do dziś nosi jego ,,miano”. Karol Godula, magnat śląski, jako zarządca na dobrach hrabiego Ballestrema w błyskawicznym tempie pomnażał jego potęgę. ,,Diabeł z Rudy” żył w czasach, kiedy Górny Śląsk należał do jaśnie pana Fryderyka Wilhelma IV. Mowy być nie mogło, by ktokolwiek inny jak tylko władze pruskie, mógł imać się budowy zakładów pracy, fabryk czy kopalń. Godula, wyłamując się z tych reguł, już niebawem miał sam zbudować ,,wielkoprzemysłowe imperium” na Górnym Śląsku.
Długa jest i dramatyczna historia życia ,,Czarta z Rudy”. Pięknie opisuje tę osobę Jerzy Buczyński w książce, zatytułowanej Godulowa saga, warto także w poszukiwaniach o prawdzie i losach tego człowieka zasięgnąć wiedzy na stronach Towarzystwa Przyjaciół Drzew Ruda Śląska, tam państwo Podgórscy – równie pięknie jak Buczyński – opisują historię życia tego niezwykłego człowieka.
O Goduli spotkać można dziesiątki legend, mrocznych opowieści, klechd i przekazywanych z ust do ust wątpliwej wartości plotek. Buczyński jako pierwszy ukazał go w ludzkich barwach, a badacz historii Śląska, pan Adam Podgórski, ciągle doszukuje się nowych wątków z życia ,,Czarta z Rudy”.
Wielu mieszkańców Śląska w rozmowach często z gorzkim grymasem powiada, iż pewnie ten budowniczy naszego dostatku, który budował w jakże trudnych czasach potęgę gospodarczą Górnego Śląska, na widok dzisiejszego marnotrawstwa przewraca się w grobie.
Zwykle, opis bohatera rozpocząć należy od daty narodzin, tym razem będzie zupełnie inaczej, bo i osoba, którą chciałbym przedstawić jest szczególna. Jakby na przekór mowa na początku będzie o ostatnich chwilach życia magnata śląskiego; kuternogi, jednookiego ślepca, kastrata z oszpeconą szkaradnie twarzą, nazywanego również przez wielu dziwakiem, odludkiem snującym się bez celu polami, by nie napotkać na swej drodze człowieka.
Karol Godula – ,,Król cynku”
Majątek tego człowieka pod koniec jego życia oszacowany został na 2 mln. talarów. W całości darował ów majątek w testamencie obcej dziewczynce, którą przygarnął pod swój dach, wykształcił a co najdziwniejsze w tym wszystkim – ów rzekomo pozbawiony serca i uczuć przyjaciel diabła, zaufał młodej dziewczynie – i jak zwykle w całej swojej karierze nie zawiódł się i tym razem. Młoda dziewczyna za sprawą przyjaciół Goduli cudem została ocalona od śmierci, bowiem rodzina Goduli zazdrosna o przekazany majątek, nastawała na jej życie. Młoda Joanka, wdzięczna staremu opiekunowi, w sposób niezwykle mądry i roztropny rozporządzała darowanym jej majątkiem. Najbliższa rodzina Goduli przegrała wszystkie procesy i zadowolić się musiała jedynie legatami w wysokości zaledwie 200 tys. talarów…
Karol Godula podkreślał, gdzie tylko mógł, swoją tożsamość. Znany jest epizod, który spowodował, iż ,,Diabeł z Rudy” posiadł dozgonną niechęć do pruskich władz. Incydent ten opisuje w swojej książce Jerzy Buczyński: Wilhelm IV podróżujący pociągiem, będąc w podróży służbowej miał zatrzymać się na krótko w miejscowości, gdzie oczekiwali na niego Karol Godula i licznie zgromadzeni na tę okoliczność mieszkańcy. Władca nie zrobił tego, pociąg nie zatrzymał się na stacji. Tego afrontu Godula zdzierżyć nie był w stanie, niechęć którą skrywał w sercu do tej pory, przerodzić się miała z tą chwilą w nienawiść. Wściekły, po powrocie do swojej chaty rozsypał złote talary z wizerunkiem władcy wokół biurka tak, by każdy, kto chciał spotkać się z śląskim magnatem, zmuszony był deptać po twarzy najjaśniejszego pana. (Krzysztof Buczyński, Godulowa saga, Czerwionka Leszczyny 2013, wyd. II). www.arw-vectra.pl
Niezrozumiałe były zachowania Goduli, jedno nie ulegało wątpliwości – czego się złapał zamieniał w złoto i dostatek. Był dobrym gospodarzem na swoim śląskim folwarku… Dziś śledząc poczynania tych, którym powinno zależeć na pomnażaniu naszego wspólnego dobra odnosimy wrażenie, że nie bardzo chcą albo z jakiegoś powodu nie mogą poczuć się gospodarzami na swojej polskiej – śląskiej ziemi. Warto przy tej okazji wspomnieć, iż Godula będąc już magnatem o trudnym do oszacowania majątku, posiadającym pałac, służbę ogromne połacie pól uprawnych, sam mieszkał w drewnianym domu zwanym ,,Czarnym Domem”, jadał jeden posiłek dziennie, którym było zsiadłe mleko i ziemniaki | (kiszka a kartofle), kiedy to gosposia zwracała mu uwagę, że nie przystoi wielkiemu panu ani tak mieszkać ani tak jadać – odpowiadał: „Kiedy sprawię, że poddani moi, górnicy i hutnicy posiadać będą pałace i podróżować będą w złotych karocach a na obiad jadać będą homary – i ja tego zaszczytu dostąpię”.
Surowy w ocenie, sprawiedliwy, godnie traktował swoich podwładnych, surowo też oceniał samego siebie, dając tym przykład innym. Gardził bylejakością, bumelanctwem, nie znał smaku alkoholu. Ten zimny, na pozór bezduszny człowiek, kuternoga z laską w dłoni, potrafił wściekły na drobnych pijaczków położyć w pył karczmę, przeganiając pijanych mężczyzn do domu z tego tylko powodu, że na dworze stała biedna kobieta, oczekująca na swojego męża a ten używał sobie z kamratami w najlepsze, za nic mając jej prośby i błagania (Godulowa saga, 2013, wyd. II).
Każdy talar przez niego wydany, stawał się zarzewiem przyszłych zysków, nawet darowizna którą przekazywał okazywała się trafionym w dziesiątkę interesem. (Testament i darowizna niewyobrażalnego majątku, przekazanego przygarniętej dziewczynce, okazały się kolejnym trafionym interesem, mała Joanka bowiem nie zmarnowała ni talara – a stając się niedługo potem hrabiną, pomnażała dobra, lokując jako wyczulona na piękno kobieta wszelkie pieniądze w kulturę na Śląsku (Godulowa saga, 2013, wyd. II).
Tragiczny finał wielkiego uczucia
Młody Godula, nie posiadający tytułów nie wywodzący się ze znakomitych rodów, zakochuje się bez pamięci w pięknej hrabinie, ta odwzajemnia swoje uczucie a rodzice przyszłej narzeczonej nie sprzeciwiają się ,widząc w Goduli godnego następcę na ich włościach, już wtedy bowiem Godula dał się poznać jako niezwykle sprawny organizator i dobrze zapowiadający się urzędnik.
Historia niczym z baśni, niestety z tragicznym zakończeniem
Konkurent, który zabiegał o względy hrabiny – w dodatku szczerze nie lubiący młodego Karola – opłacił rzezimieszków, by ci dokonali aktu zemsty.
Okaleczony przez płatnych zbirów na krótko przed mającym się odbyć ślubem, pozbawiony męskości, cudem uniknął śmierci, wszystko to jednak pozostawiło ranę w sercu, która nigdy się nie zabliźniła a gorycz spowodowana rozstaniem z ukochaną – na trwałe zmieniła jego stosunek do ludzi.
Przez wszystkie lata na posępnej, szpetnej twarzy, przeoranej bliznami, raz tylko zagościł uśmiech i spadły na ziemię ogromne łzy, łzy szczęścia i wielkiej rozpaczy zarazem.
Wszystko to miało miejsce u schyłku życia, kiedy to na kolana usiadła ,,Czartowi z Rudy” biedna dziewczynka. Była to pierwsza osoba, która szczerze odpowiedziała ,,Niy panoczku, jo se wos niy boja” – 4-letnia wtedy Joanka stała się niejako owocem nigdy nie zapomnianej i nie spełnionej miłości. Dziewczynka na krótko stała się jego szczęściem, darowanym mu z pewnością nie przez czarne moce. Oto biedna wdowa, nie mając możliwości wyżywienia licznej rodziny, oddała Goduli dziewczynkę pod opiekę i wychowanie.
Joasia i Godula
Jest to opowieść o darze jaki jeden człowiek ofiaruje drugiemu. Dar ten nie kończy się lecz uruchamia cały ciąg pozytywnych wydarzeń. W tym przypadku mała Joanka Gryzik obdarowała Karola Godulę. Co było dalej? Myślę, że większość zna dalszy ciąg opowieści – opowieść ta nadal nie dobiegła końca
„Diabeł z Rudy”, który był właścicielem kopalń, hut, fabryk, osiedli robotniczych, jeszcze raz zainwestował – łożąc na utrzymanie i wykształcenie obcego dziecka – i po raz ostatni już po jego śmierci okazać się miało, iż zrobił kolejny ,,dobry interes”.
Już niebawem ,,Śląski Kopciuszek”, jak nazywano młodą Joannę, otrzymał z rąk Fryderyka Wilhelma IV tytuł szlachecki, co pozwoliło jej na zaślubiny z ukochanym hrabią i tak oto hrabina Joanna Schaffgotsch von Schomberg-Godula, nie marnując ani talara z darowizny, zawartej w testamencie – dalej pomnażała zyski, inwestując w kulturę na Górnym Śląsku…
8. listopada 1781 roku
W rodzinie leśniczego Józefa Goduli i Franciszki z domu Hanik, w Makoszowach koło Zabrza na świat przyszedł jako czwarte dziecko chłopczyk, o którym marzyła cała rodzina. Na imię (miano) dano mu Karol. Siostry Karola: Marianna, Johanna i Franciszka, jakie cechowała raczej spora dawka obojętności dla brata, pod koniec życia miały stać się jego śmiertelnymi wrogami. Jak się okazuje – i ten życiowy bój stał się zwycięstwem Goduli.
Urodzony niedaleko Zabrza, zmarł 6. lipca 1848 roku we Wrocławiu. Tam skończyła się droga górnośląskiego magnata, a zaczęła – otoczona wiankiem miłości i wielkiego uczucia – droga jego przybranego ukochanego dziecka, tam narodziła się wielka miłość, która tym razem zakończyła się szczęśliwie.
Powoli kończy się krótka opowieść o niezwykłym człowieku. Celowo odwrócony „do góry nogami” tekst – miał pokazać, jak bardzo nieznane i przybrane w niesamowite formy, często wymyślone przez mieszkańców, podatnych na słowne przekazy, było życie człowieka, co na początku budował potencjał rodu Ballestremów, a później sam stał się niekwestionowanym władcą przemysłowego imperium.
„Czart z Rudy”, dzięki któremu jak grzyby po deszczu powstawały nowe zakłady, fabryki, kopalnie – budował ten potencjał na przekór władzom, tak niechętnym przede wszystkim Ślązakom. Karol Godula – ,,Zbuntowany anioł” – diabeł z sercem anioła. Dobry przykład na powrót gospodarskiej ręki, dziś tak bardzo nam wszystkim potrzebnej.
Należy podkreślić, iż poszukiwania prawdy o życiu tego człowieka ciągle trwają. Nadal wiele opisów opartych jest na legendzie Goduli. Prawdą jest, że budował potęgę gospodarczą Górnego Śląska, kochał i doznał wielu krzywd czy upokorzeń, także w gronie najbliższych sobie osób. Tak czy inaczej postacie Goduli jak i ,,Śląskiego Kopciuszka”, zasługują na pamięć. Godulowe silva rerum, to praca zbiorowa napisana inaczej i o tej publikacji także należałoby wspomnieć.
Opracowano na podstawie: Jerzy Buczyński, Godulowa saga, Czerwionka Leszczyny 2013,
Agencja Reklamowo Wydawnicza VECTRA. www.arw-vectra.pl ,
www.rudaslaska.naszemiasto.pl , www.siepomaga.pl .rtpd.eu
Tadeusz Puchałka