Gliwice: Kolory Miasta – Zatorze – w cieniu Lipowej cz. 2
23 i 24 września w dawnej dzielnicy Horsta Bienka gościły XXI Gliwickie Dni Dziedzictwa Kulturowego. Miałam wielką przyjemność spotkać się z ciekawymi historii Zatorza na wycieczkach, których tematem przewodnim była zabudowa ulicy Lipowej. Pierwszą część zabytkowej architektury opisałam przed tygodniem. To teraz czas na następne architektoniczne niespodzianki tej ulicy.
Lipowa 36 – ekspresjonistyczna siedziba budowlańca
Nad skrzyżowaniem ul. Lipowej z ul. Opolską i Dąbrowskiego mijamy „zwyczajne” bloki mieszkalne z lat 30. ubiegłego wieku i… czeka nas zaskoczenie: modernistyczna, może w stylu art deco, willa przy ul. Lipowej 36. Na tle zabudowy Gliwic z lat 20. i 30. XX wieku ten budynek, wzniesiony w 1926 roku (wpisany do rejestru katastru budynkowego dopiero w 1932 roku), wyróżnia się oryginalnie rozwiązaną elewacją frontową. Elementem zaskakującym jest pionowe, dwukondygnacyjne triforium składające się z okien osadzonych w głębi „rozrzeźbionych” węgarów. Smukłe okna zamka wspólny, mocno wysunięty gzyms, podtrzymywany czterema słupkami z zaskakującą, jak na Gliwice, rzeźbiarską dekoracją – alegoriami różnych profesji. Osiem rzeźb trzyma atrybuty różnych zawodów.
Obecnie mieści się tam przychodnia lekarska, lecz dawniej była to willa braci Arthura i Hermanna Rösnerów, właścicieli firmy produkującej konstrukcje żelbetowe. Do nich należał również sąsiedni budynek nr 38 (który obecnie ma zmienioną formę dachu). Do dziś zachował się relikt łącznika w postaci słupów podtrzymujących zadaszenie przejścia pomiędzy domami nr 36 i 38. Autorem projektu budynków był Artur Rösner.
Ekspresjonistyczna willa miała być wizytówką jego umiejętności i świetnym przykładem „architektury reklamowej”. W tym jednym z najpiękniejszych obiektów z lat 20. i 30. XX wieku do dziś zachował się wystrój reprezentacyjnego holu, wysokiego na dwie kondygnacje i otwartego poprzez antresolę na piętro. Pozostały oryginalne metalowe kinkiety, boazeria licująca ściany holu i przepiękne, sygnowane przez Lazara z Raciborza, witraże. Warto wiedzieć, że to jedne z nielicznych sygnowanych przeszkleń witrażowych w Gliwicach!
Lipowa 48A i 48B – bliźniacze kamienice
Dwie takie same kamienice z 1905 roku zostały zbudowane dla dwóch sióstr, jednak to ich mężowie (sic!) zostali właścicielami budynków. Johannes Russ dostał numer 48A – to jego inicjały otaczają napis informujący o dacie budowy budynku. Dla Augusta Slenczka przeznaczono numer 48B. Fasady „bliźniaków” są rozczłonkowane dwoma pseudoryzalitami zwieńczonymi facjatkami. Powierzchnia ścian, licowana czerwoną cegłą, została ozdobiona detalem (również ceglanym), z niewielkimi tynkowanymi wstawkami. Ceramiczna secesja połączona z dekoracjami historyzującymi zwraca uwagę przede wszystkim przepiękną secesyjną stolarką zamykającą bramy wjazdowe. Zwłaszcza jedna, w kolorze seledynowym, urzeka przechodzących.
Lipowa 58 – secesja z kobietą w roli głównej
To następna secesyjna kamienica z ul. Lipowej z indywidualnie rozwiązaną fasadą (nie mamy tutaj typowych wzorów), której tak w zasadzie gliwiczanie nie znają… Lokalizacja poza śródmieściem oraz drzewa rosnące przy elewacji sprawiły, że piękno budynku sprzed 122 lat skutecznie umyka naszym oczom. Trudno ją nawet sfotografować!
Parcelę pod budowę kamienicy wydzielono w latach 1897–1898 i ten czas można uznać za początek inwestycji. W 1901 roku w tzw. matrykule wpisano przekształcenie użytku rolnego. Właścicielem gruntu był Robert Raczek i jego żona Magdalena z domu Ciupka. Rok później nieruchomość nabył Johann Piecha i w tym samym roku sprzedał Ignatzemu Wilczkowi, kupcowi z Petersdorfu (Szobiszowic). Do 1945 roku nie było już następnych zmian własności. W księdze rejestru budynkowego możemy przeczytać, że działka była zabudowana budynkiem frontowym i stajnią. Informacji o architekcie, projektancie próżno szukać. Czy to on zaproponował tak piękne, niebanalne rozwiązanie fasady ? Czy właściciel nieruchomości był fanem nowego stylu? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi.
Nie należy jednak tracić nadziei – w czasie oprowadzania w ramach GDDK wyjaśniła się np. sprawa tajemniczej górki, znajdującej się na wspólnej przestrzeni pomiędzy zabudową przy ul. św. Bronisławy, Lipowej i Czarnieckiego. Najróżniejsze hipotezy pochodzenia wzniesienia (czasami wręcz spektakularne) rozwiązała uczestniczka wycieczki, wyjaśniając że w latach 60. ubiegłego wieku to jej ojciec wraz z kolegami zadbał o zagospodarowanie wspólnego dziedzińca. Pojawiły się tam murki, piękne rośliny i … górka saneczkowa. Ile takich „zagadek” czeka jeszcze na rozwiązanie?
A przy okazji raz jeszcze serdecznie dziękuję Damianowi Recławowi, odpowiedzialnemu za tegoroczne Gliwickie Dni Dziedzictwa Kulturowego, za organizację całości i nieocenione merytoryczne wsparcie.
Ewa Pokorska-Ożóg – miejski konserwator zabytków
Info: UM Gliwice