Budny: „Historia klubu motywuje mnie do ciężkiej pracy”
Wczoraj ( 7-07-2015 ) Concordia Knurów wznowiła treningi i tym samym rozpoczęła okres przygotowawczy przed nowym sezonem. Tuż przed pierwszymi zajęciami udało nam się przeprowadzić wywiad z trenerem Michałem Budnym.
Początek przygody z Concordią z pewnością nie był dla Pana łatwy. Przejmował Pan drużynę rozbitą, jednak udało się utrzymać zespół w IV lidze. Biorąc pod uwagę wszystkie trudności, możemy to uznać za sukces czy jednak porażkę, że do końca spoglądaliśmy w tabelę?
Tak, to prawda, problemów było sporo. Ale wszystkie udało się rozwiązać i myślę, że teraz będziemy mogli spokojnie pracować. 12. miejsce dające utrzymanie to raczej rezultat wcześniej wypracowanej zaliczki punktowej i za to przede wszystkim zawodnikom należą się słowa uznania. Koniec końców szczęście się do nas uśmiechnęło i uniknęliśmy baraży. Dlatego to był nasz drobny sukces, bo zawodnicy po zawirowaniach wokół klubu potrzebowali odpoczynku.
Miał Pan sześć meczów, by przekonać zarząd, że to Pana metody dadzą nam sukces w sezonie 2015/2016. Czym przekonał Pan Prezesa Michalewicza oraz członków zarządu, by postawili właśnie na Pana?
Trudne pytanie i w zasadzie najlepiej odpowiedziałby na nie Prezes Michalewicz i członkowie zarządu. Z mojej perspektywy uważam, że udało mi się troszeczkę skonsolidować zespół w trudnym dla klubu okresie. Zagraliśmy sześć meczów w niespełna miesiąc i przy tym natężeniu spotkań trudno było cokolwiek poprawić podczas treningów. Pracowaliśmy w rytmie regeneracja, rozruch, mecz. Nie był to jednak stracony czas, wykorzystałem go na bliższe poznanie zawodników i ocenę ich możliwości. Może dlatego, że jestem bogatszy o tę wiedzę powierzono mi zadanie budowania drużyny na nadchodzący sezon.
Odetnijmy się jednak od tamtego sezonu, czas myśleć o przyszłości. Ma Pan wyznaczony plan minimum na nową kampanię? O co będziemy walczyć?
To z kolei zbyt wcześnie postawione pytanie, wszystko zależy od tego jakich zawodników uda się sprowadzić. Trzech, których bardzo chciałem widzieć w barwach Concordii wybrało grę w wyższych klasach rozgrywkowych, z pozostałymi rozmawiamy. Chciałbym jak najszybciej zamknąć kadrę i wyznaczyć sobie wspólnie z zarządem i drużyną cel sportowy, ale z doświadczenia wiem, że wartościowych zawodników często zgłasza się do rozgrywek za pięć dwunasta, więc pewnie przed tym sezonem też tak będzie. Aczkolwiek na dobrego zawodnika warto poczekać.
Ma Pan cały okres przygotowawczy dla siebie. Drużyna powinna zacząć grać i myśleć według schematu narzuconego przez sztab trenerski. Jaka to będzie Concordia?
Szkoda, że nie jest to zimowy okres przygotowawczy tylko letni, który jest bardzo krótki – pracy jest bowiem mnóstwo. 11 lipca mamy zaplanowane testy motoryczne i po nich będziemy mądrzejsi, ale te ostatnie mecze pokazały, że fizycznie zespół wygląda fatalnie. Czeka nas sporo pracy nad organizacją gry. Sfera mentalna również pozostawia wiele do życzenia, lecz mam już pomysł, jak nad tym elementem pracować. Na szczęście umiejętności techniczne są u chłopaków na bardzo wysokim poziomie, co zresztą nie jest zaskoczeniem, bo w Concordii zawsze grali bardzo dobrze wyszkoleni zawodnicy. Chciałbym im wpoić ciężką pracę w defensywie, bo liczba straconych bramek była w minionym sezonie zatrważająca. Moje drużyny zawsze cechowało duże zaangażowanie, determinacja i walka o korzystny wynik do ostatniej minuty. Kibice – których bardzo brakowało nam w końcówce sezonu – wybaczą porażkę, jeśli będą widzieć, że zespół zostawił na murawie serce i zdrowie. O ofensywę się zbytnio nie obawiam, bo tacy zawodnicy jak Spórna, Mawo, Gajewski czy Młynek potrafią wygrać mecz w pojedynkę.
Pracował Pan w kilku klubach m. in. w Gwarku Tarnowskie Góry czy MLKS-ie Woźniki. Czy Concordia różni się czymś od tych zespołów. Coś Pana zaskoczyło?
Gwarek dał mi szansę debiutu w seniorskiej piłce, z Woźnikami odniosłem historyczne sukcesy, mam w Tarnowskich Górach i Woźnikach wielu przyjaciół i zawsze będę darzył te kluby sentymentem i wielkim szacunkiem. Concordia jednak zdecydowanie przewyższa te kluby swoją tradycją. Z byłych zawodników klubu można by z powodzeniem stworzyć zespół grający co roku o mistrzostwo Polski. Każdy kibic pamięta gola Piotra Jegora strzelonego Realowi Madryt czy efektowne parady Jerzego Dudka w finale Ligi Mistrzów oraz jego osiągnięcia na szczeblu międzynarodowym. Bramkę Krzysztofa Zagórskiego w meczu z Zagłębiem Lubin, gdy po rozpoczęciu gry od środka mijał przeciwników niczym Diego Maradona, będę pamiętał do końca życia. Ponadto w klubie pracowali naprawdę wspaniali trenerzy. No i kibice, w IV lidze jest niewiele zespołów, które mogą liczyć na tak fantastyczny doping. Liczę, że w nadchodzącym sezonie będą oni naszym 12. zawodnikiem. Historia i medialność klubu tym bardziej motywują mnie i zawodników do ciężkiej pracy. Rzadko też spotyka się na tym poziomie taką ilość sprawnie funkcjonujących grup młodzieżowych, w przyszłości pozwoli to znacząco zaoszczędzić na wydatkach transferowych. Wiadomo, że wychowanek jest bardziej przywiązany do klubu, szybciej przyswaja jego etos, co korzystnie wpływa na atmosferę w drużynie. Absolutnie mnie to nie zaskoczyło, ja o tym zawsze wiedziałem, więc gdy zadzwonił prezes Michalewicz z propozycją objęcia zespołu nie zastanawiałem się nawet minutę, przełożyłem nawet od dawna planowaną artroskopię, bo Concordia to klub, któremu się nie odmawia. Dziękuję za wywiad.
info: ksconcordia.com.pl