Kraj: Pułapka edukacyjna – młodzi absolwenci muszą udawać, że się… uczą
Reforma edukacji sprzed ponad dekady sprawiła, że tegoroczni absolwenci szkół branżowych kończą naukę nawet w wieku 16 czy 17 lat, czyli zanim jeszcze osiągną pełnoletność. Problem w tym, że zgodnie z przepisami nie mogą w pełni legalnie podjąć pracy, a ich rodzice mogą zostać obciążeni karą za niewypełnianie obowiązku szkolnego.
Aby tego uniknąć, wielu młodych ludzi zapisuje się na kilka miesięcy do szkół wieczorowych – nie po to, by zdobywać wiedzę, ale by utrzymać status ucznia.
Sytuacja wynika z reformy systemu edukacji przeprowadzonej przez rząd PO-PSL, który obniżył wiek obowiązkowego rozpoczęcia nauki do szóstego roku życia. W konsekwencji część roczników ukończyła szkołę podstawową wcześniej niż poprzednie generacje. Początkowo system zakładał sześć lat podstawówki, trzy lata gimnazjum i trzy lata szkoły średniej.
Po kolejnej reformie, wprowadzonej przez minister Annę Zalewską w 2017 roku, przywrócono ośmioletnią podstawówkę i zlikwidowano gimnazja. W efekcie obecni absolwenci szkół branżowych kończą edukację w wieku 16 lub 17 lat, co sprawia, że nie spełniają jeszcze konstytucyjnego obowiązku nauki do osiągnięcia pełnoletności.
To oznacza, że choć zdobyli już zawód, nie mogą legalnie podjąć pełnoetatowej pracy na normalnych zasadach. Pracodawcy nie mogą podpisać z nimi standardowej umowy ani płacić im pełnej stawki. Wielu młodych ludzi, by uniknąć problemów, zapisuje się więc do szkół wieczorowych – nie po to, by się uczyć, ale by formalnie wypełnić obowiązek szkolny. W ten sposób przez kilka miesięcy „udają uczniów”, choć ich głównym celem jest możliwość normalnego wejścia na rynek pracy.
Sytuacja ta nie jest nowa, a problem był znany politykom od lat. Już w 2022 roku Barbara Nowacka, obecna minister edukacji, pytała ówczesnego ministra Przemysława Czarnka o możliwe rozwiązania tej sytuacji. Najprostszym wyjściem byłoby wprowadzenie wyjątku od obowiązku szkolnego dla 17-latków kończących szkołę branżową. Problem w tym, że – jak tłumaczą eksperci – wymagałoby to zmiany konstytucji.
Oburzenia nie kryją sami zainteresowani, którzy zwracają uwagę, że przez lata nie podjęto żadnych działań, by zapobiec tej sytuacji. Wysyłając do szkół sześciolatki, było wiadomo, że część z nich skończy naukę przed osiemnastką. Przez dekadę można było dostosować przepisy do tej rzeczywistości, ale tego nie zrobiono. Teraz młodzież jest zmuszana do zapisywania się na zajęcia, których nie potrzebuje, a w praktyce traci możliwość zarabiania przez wiele miesięcy.
Problem nie jest marginalny – w tym roku dotyczy blisko 17 tysięcy młodych ludzi. Jeśli nic się nie zmieni, w kolejnych latach sytuacja będzie się powtarzać. Pozostaje pytanie, czy ktoś w końcu podejmie próbę naprawienia systemu, czy też młodzi absolwenci nadal będą zmuszani do fikcyjnego przedłużania nauki?
Info: PAP