Ciekawostki z ...InformacjeKnurówNewsy

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy na naszych łamach kilka koncepcji zagospodarowania terenu Centrum Handlowego „Merkury” udostępnionych przez Lokatorsko – Własnościową Spółdzielnię Mieszkaniową w Knurowie. Oczywiście publikacje wywołały lawinę komentarzy zarówno pozytywnych jak i tych negatywnych.

Według mnie, plac na tzw. „Merkurach” miał i nadal ma ogromny potencjał, by stać się w przybliżeniu „ryneczkiem”, gdzie w godzinach popołudniowych można byłoby napić się dobrej kawy, zajadając się przy okazji smacznym deserem, a wieczorową porą spotkać się ze znajomymi popijając schłodzonego drinka. Zamiast tego jest wybrukowana przestrzeń, która kompletnie nie zachęca do spędzania tam wolnego czasu.

Tyle razy narzekamy, że w Knurowie nie ma gdzie wyjść na miasto, a fajnych lokali jest jak na lekarstwo. Z tą drugą kwestią bym polemizował, ponieważ jest kilka ciekawych punktów gastronomiczno-barowo-kawiarnianych, ale są wręcz „porozrzucane” w różnych miejscach Knurowa i np. nie posiadają swojego ogródka, a miejsc wewnątrz nie ma zbyt wiele.

Pojawiły się pierwsze wizualizacje, a wraz z nimi głos „ekspertów”, którzy starają się na siłę wpoić pozostałym mieszkańcom, że takowa inwestycja jest niepotrzebna, nie ma racji bytu, a najlepiej to zaorać w cholerę ten plac i zrobić parking poziomowy najlepiej z zieloną infrastrukturą. A już najlepsze były komentarze, że Gmina zapomniała o starszych dzielnicach miasta i zajmuje się tworzeniem Rynku. Ba! Nawet nowemu Prezydentowi Tomaszowi Rzepie się oberwało za ten pomysł.

Kolejny raz na tacy wyłożyło się kilku komentujących, którzy nie mają bladego pojęcia o czym jest mowa i chociażby podstawowej wiedzy. Uruchomił się w ich głowach protokół „nie wiem, ale się wypowiem” i rzucili się w sekcje komentarze. Nie ważne, że ich słowa są kompletną bzdurą i nieprawdą, grunt, że „ławkowi eksperci” zabrali głos i jest fajnie. Najważniejszą sprawą jest fakt, że „Merkury” należą do Lokatorsko – Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Knurowie, a nie do Gminy więc jest to jakby nie patrząc teren prywatny. Zarządca zamierza go zmodernizować, podnieść jego estetykę, jakość i stworzyć „coś” dla ludzi.

No i oczywiście pojawił się następny problem, no bo jak można zamknąć taki plac dla samochodów osobowych, prawda?! Słuchajcie, ja wiem, że miejsc parkingowych w całym mieście brakuje, ale naprawdę odnoszę wrażenie, że niektórzy gdyby tylko mogli, to wjechaliby swoim pojazdem w sam środek sklepu podczas zakupów, na pocztę pod samo okienko by odebrać list polecony, a do kościoła to nawet pod ołtarz podjechać na liturgię. Możliwe, że domu parkują na środku w salonie, by przypadkiem nie mieć zbyt daleko, gdyby trzeba było gdzieś za chwilę pojechać. Zrobiliśmy się tak leniwi, że kilkuminutowy spacer do samochodu to największa tragedia świata i wysiłek ponad nasze możliwości.

Nie chcę się rozwodzić w kwestii parkingów, bo to temat rzeka i już kiedyś o tym pisałem, ale jak czytam przeróżne „teorie” komentujących, aby w mieście pojawiły się piętrowe budowle, by móc zostawić tam swój pojazd to ironicznie się uśmiecham. Nam jest trudno zostawić samochód przy targowisku (gdzie zawsze jest jakieś miejsce) mieszkając na osiedlu 1000-lecia, bo jest zwyczajnie za daleko, Nie próbujcie mi wmówić, że byłoby inaczej, każdy wie jaką mamy mentalność. Podejrzewam, że piętrowy parking byłby ekstra płatny, a to byłby główny powód, by z niego nie korzystać.

Chcąc z „Merkur” zrobić „Ryneczek” plac musi zostać zamknięty dla ruchu drogowego – nie widzę innej możliwości – w innych miastach jest przecież podobnie. Chciałbym, aby to miejsce stało się wizytówką miasta, ponieważ teraz jedynie chce się z stamtąd uciekać z krzykiem. No okej, może przesadzam, ale na tę chwilę, nie jest zbyt kuszącą opcją, by spędzać tam czas.

Na „Merkurach” powinno tętnić życie. Ten plac nie będzie drugim Rynkiem w Gliwicach, ale powinniśmy wykorzystać jego potencjał, który został gdzieś niewykorzystany przez lata. Nie martwcie się na zapas o potencjalnych najemców, bo jeśli coś jest dobre, to klienci tam trafią bez problemów i żaden szlaban tego nie zmieni. Jest spora szansa, że to miejsce będzie się rozwijać i zarabiać na siebie. Ja już oczyma wyobraźni widzę fajną cukiernię, manufakturę wina, uroczą knajpkę, smaczną restaurację, muzyczka w tle i pełen chillout.

Puśćmy trochę wodze fantazji, uśmiechnijmy się i odpowiednio do tego modelujmy nasze marzenia… to nic złego 🙂 Kibicujmy temu projektowi, ponieważ Knurów i jego mieszkańcy zasługują na takie miejsce. „Ryneczek” w naszym mieście jest bardziej możliwy do realizacji niż kajaki na zalewie „Zalanym” 😉

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski