Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
No i nastał wyczekiwany przez wiele osób 2024 rok i jak to zazwyczaj bywa, snujemy plany, kreujemy marzenia i takie tam podobne. W sumie normalka, bo przecież co dwanaście miesięcy oczekujemy od siebie i nie tylko wielkich zmian. Jedni z uporem maniaka dążą do realizacji swoich postanowień, a drudzy szybko rezygnują i akceptują swój los. Rok 2024 będzie jednak pod pewnym względem wyjątkowy i na pewno ciekawy.
Po wieluuuuu latach swoją działalność na knurowskiej strefie zainauguruje pierwsza firma. To ważny krok w rozwoju gospodarczym naszego miasta i szansa dla mieszkańców Knurowa by podjąć pracę na „miejscu” bez konieczności uciążliwego dojazdu do innej gminy. Po cichu liczę, że to dopiero początek życia tego miejsca. Osobiście pracuję na podobnej strefie tyle, że w Zabrzu i pamiętam jak zatrudniłem się w 2019 roku, to oprócz hali mojego zakładu w sąsiedztwie były tylko dwie podobne konstrukcje. Minęło kilka lat i nie ma już żadnej wolnej działki na terenie zabrzańskiej strefy, a „pustynia” zamieniła się w kolonię fabryk. Mam nadzieję, że podobnie będzie u nas i kilku malkontentom, którzy urodzili się chyba tylko po to by narzekać szybko wytrąci się argumenty z dłoni.
2024 rok to także wybory samorządowe. Ponownie udamy się do urn, aby wybrać władze naszego miasta na kolejną kadencję. Choć oficjalnie terminu wyborów jeszcze nie znamy, to odbędą się one w kwietniu. Kampanii wyborczej co prawda jeszcze nie ma, ale od kilku tygodni można zauważyć wzmożone działanie osób i grup zaangażowanych w „temat”. Od kiedy mocniej działam w strukturach społecznych Knurowa zauważyłem jak bardzo lokalna polityka działa na wyobraźnię pewnych ludzi. Jestem więcej niż pewien, że zbliżająca się kampania będzie jedną z najbardziej brudnych, brutalnych i wstrętnych w dziejach naszego miasta. Już teraz możemy zauważyć, że tutaj wszystkie chwyty i ciosy będą dozwolone, nawet te poniżej pasa byleby zniszczyć danego kandydata. Nie zdziwię się, jak niektórzy będą w stanie nawet wejść w sferę prywatną drugiego człowieka tylko po to, aby osiągnąć swój polityczny cel. Pierwsze próby już się w sumie rozpoczęły…
Mam nadzieję, że się bardzo pomylę i kandydaci postawią na merytoryczną dyskusję oraz rzeczowe działanie na rzecz miasta. Szczerze? Bardzo w to wątpię, ponieważ wiem do czego są zdolni ludzie w imię zdobycia stanowiska. Festiwal nienawiści mieliśmy już okazję oglądać podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, a teraz będziemy świadkami nowej, lokalnej wersji. Obrzucania się błotem pewnie nie unikniemy, ale liczę na to, że nie będzie to myśl przewodnia zbliżających się wyborów.
Jak wiecie bardzo łatwo jest oczernić drugą osobę, ale o wiele trudniej jest przyznać się do błędu i przeprosić. Oby takich sytuacji było jak najmniej, bo to nie prowadzi kompletnie do niczego, a można komuś zniszczyć życie i opinię. Jestem świadomy, że świat polityki, zarówno tej dużej jak i małej nigdy nie był przyjemnym miejscem, ale pewnych zasad powinno się przestrzegać. Czas pokaże czy kandydaci postawią na promocję swojej osoby i swoich poglądów oraz pomysłów czy też będziemy obserwować walkę dzieci z piaskownicy.
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Krzysztof Jojko (StudioKJ)