Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Internet zapłonął. Znani wśród młodej grupy odbiorców influencerzy są zamieszani w aferę pedofilską ze swoimi fankami. Opublikowany w zeszłym tygodniu film autorstwa Sylwestra Wardęgi obnażył tajemnice najpopularniejszych YouTuberów. Okazuje się, że niejaki Stuu, Boxdel, Kruszwil, Kamerzysta i kilku innych spotykali się z nieletnimi dziewczynami, które częstowali alkoholem i prawdopodobnie innymi używkami. Ponadto składali im niemoralne i bezpośrednie propozycje. Jak dotąd nie wiadomo czy doszło do kontaktów seksualnych, ale sam fakt, że chodzi o 13, 14 czy 15-letnie dziewczyny i ich relacjach z dorosłymi mężczyznami sprawia, że cała sprawa jest obrzydliwa.
Część tych rzeczy miało mieć miejsce około dziesięć lat temu, więc dzisiaj pewna grupa dziewcząt stały się przez ten czas kobietami. Oglądając film Wardęgi przez głowę mi przeszła myśl, że ktoś próbuje na kimś zarobić dobrą kasę, ale z każdą minutą materiału, ta myśl się oddalała. W sumie świat artystów YouTubowych zazwyczaj określałem jako dość płytki i mało ambitny. Tam rządzi kasa, poklask, fame i sztuczność. Wartości wybitnych tam nie dostrzegałem, więc zazwyczaj nie zagłębiałem się w tym temacie. Po wybuchu afery musiałem najpierw poznać wszystkich „bohaterów” tej sagi. Same pseudonimy tych ludzi niewiele mi mówiły, ponieważ jeśli oglądam cokolwiek na YouTubie, to zupełnie innych twórców, którzy w mojej opinii prezentują o wiele bardziej ciekawszych treściach.
Głównymi odbiorcami filmików autorstwa ludzi zamieszanych w sprawę są właśnie dzieci i choć dzisiejsze nastolatki w wieku 13 czy 14 lat wyglądają bardziej dojrzale niż za moich czasów młodzieńczych, to nadal są jednak tylko dziećmi. Zapatrzone w swoich internetowych idoli mogłoby zrobić wszystko w imię tego, by zostać zauważone, ponieważ młodzi ludzi potrzebują atencji. Nie piszę tego by zasugerować, że to one pchały się influencerom do tzw. „wyra”, choć nie byłbym jakoś mocno tym faktem zdziwiony. Prawdopodobnie jest coś na rzeczy, ponieważ w niedzielny wieczór pojawił się kolejny film w tej sprawie afery „Pandora Gate” niejakiego Konopskiego, który i ten wątek poruszył. Od razu się przyznam, że pobieżnie go zobaczyłem, więc nie będę się do niego teraz odnosił.
Nie mam dzieci, ale czasami staram się podążać za trendami i od czasu do czasu oglądam materiały, którymi zachwycone są obecne nastolatki. Pomijam tych twórców, którzy po prostu transmitują jak uczestniczą w grach komputerowych, ale są także zupełnie inne, bardzo „odważne” contenty. Tam aż kipi od seksu oraz erotyzmu i to jest myśl przewodnia w tych filmach. Często możemy się też spotkać z idiotycznymi wyzwaniami lub naśmiewaniem się z drugiej osoby ze względu na jej wygląd czy status społeczny.
Mniejsza jednak o to, co dany twórca prezentuje. YouTuberzy stali się niczym znani rock’n’rollowcy, którzy wykorzystywali swoją sławę i po koncertach porywali do pokoju chętne fanki i oddawali się obustronnej przyjemności. Tylko tutaj według klasyka ktoś pomylił odwagę z odważnikiem i zapomniał, że potencjalna kopulacja z osobą nieletnią jest przestępstwem. Teraz „artyści” ratują się oświadczeniami, idiotycznymi tłumaczeniami na zasadzie „jo nie chcioł, jo nie wiedzioł”. Widocznie ich wydzielina czyli nasienie zalała mózg i przysłoniła zdrowy rozsądek. Mając tyle kasy, sławę i rozpoznawalność zapewne mogliby mieć prawie każdą dziewczynę, nawet tą z wyższych sfer, ale oni wolą oglądać się za nieletnimi. Zaraz się okaże, że co drugi YouTuber, który tworzy treści skierowane do dzieci jest pedofilem! Czy to nie jest przerażające?
Kiedyś nastolatki zakochiwały się np. w swoich nauczycielach. Tajemnicą też nie jest, że młode dziewczyny wolały starszych kolegów niż rówieśników. Jak cofam się pamięcią, to przypominam sobie, że było to dla nas – chłopaków – bardzo przykre i wręcz upokarzające. Ponoć świat poszedł do przodu, ale najwyraźniej zboczył bardzo z toru…
Wybiło szambo i nikt nie wie, co należy teraz zrobić, a Państwo nie ma odpowiednich narzędzi by sprawą się zająć, ponieważ sami politycy zrobili sobie z tego „show”. Nie bagatelizuję tego obrzydliwego zjawiska jakim jest krzywdzenie dzieci seksualnie przez dorosłych, ponieważ przypadki przedstawione w filmie Wardęgi powodują, że jest mi niedobrze. Gdzie w tym wszystkim są rodzice? Interesujecie się jakie treści Wasze dzieciaki oglądają w internecie? Rozmawiacie z nimi jakie zagrożenia czyhają na nie w otchłani wirtualnej rzeczywistości? Pytaliście kiedykolwiek jakie mają autorytety lub na kim się wzorują i kto im imponuje?
Mam znajomych, którzy są rodzicami nastoletnich dzieci i wiem, że ich latorośla były bądź są do teraz np. zachwycone osobami, które dzisiaj są zamieszane w aferę. Nie wiem jaka myśl im narodziła się w głowach, gdyby okazało się, że akurat to ich dziecko otrzymywało niemoralne teksty od takiego influencera. Czy dopuszczają także taką możliwość, że np. ich córka wysyła intymne zdjęcia do jakiekolwiek internetowego „celebryty”?
Myślę, że jako społeczeństwo powinniśmy sobie zrobić rachunek sumienia z tego, co oglądamy, ponieważ często do sławy niektórych ludzi przyczyniamy się właśnie my. Wiele osób nie zaistniałoby gdyby nas nie pociągało to, co widzimy, a co za tym idzie? Mamy konsekwencje. Często przyjmujemy wszystko optymistycznie tak jak to wyglada na pierwszy rzut oka i łatwo nas oszukać, bądź tłumaczymy sobie to coś słowem „rozrywka”.
Świat internetu jest zepsuty, zatruty i mało ambitny. Liczą się tylko lajki, suby, popularność, atencja. Nawet kosztem dobrego imienia. Nawet ta cała afera powoduje, że jeden na tym traci, a drugi zyskuje w zasięgach i zarobkach. Zaryzykuję stwierdzenie, że 80% YouTuberów to patologia, którzy żerują na zaniedbywanych emocjonalnie dzieciach, które kiedyś wychowywałaby ulica na osiedlu. Dzisiaj tą ulicą są pato-social media.
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva