W ”Maszkietach” wspominano Żołnierzy Wyklętych
W ”Maszkietach” wspominano Żołnierzy Wyklętych
Z okazji Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych w knurowskich ”Maszkietach” zorganizowano spotkanie dla mieszkańców Knurowa, miłośników historii i tych wszystkich dla których 1 marca jest czymś ważnym, o czym Polacy powinni pamiętać.
Wykład wygłosiła pani Maria Szreter nauczyciel historii (fragment tego wykładu udostępnimy). Ciekawe historie związane z losem mieszkańców naszego rejonu w czasach wojennych opowiedział Tadeusz Puchałka. Do dyskusji która się później wywiązała po wykładach włączył się m.in. profesor Stachurski, Tomasz Kamiński i pan Sikorski z Gazety Polskiej.
Na koniec była okazja zobaczyć film dokumentalny o Żołnierzach Wyklętych.
Fragment wykładu pani Marii Szreter w ”Maszkietach”.
Wiedza na temat Żołnierzy Wyklętych z roku na rok rośnie, na jednym ze zdjęć zaprezentowaliśmy książkę którą można nabyć w księgarni w C.H.Merkury. Informacje dla tych którzy nie mają wiedzy na ten temat mogą niekiedy być szokujące ale to jest część naszej historii z którą nie wszyscy potrafią się pogodzić a muszą z nią żyć.
Ciekawą historię człowieka który się z tym zmagał przez całe swoje życie opowiedział ks.dr.hab Piotr Krakowiak podczas Mszy św w kościele pw.św. Cyryla i Metodego upamiętniającej wydarzenia 1 marca.
Historia ta była o losie człowieka który po kompanii wrześniowej trafił do sowieckiego łagru, potem przeszedł cały szlak z Armią Andersa w Afryce, walczył jako cichociemny, by wyladować na koniec w Anglii. Wahał się czy wracać po wojnie do Polski, wrócił ostatnim statkiem i został od razu zarejestrowany jako człowiek potencjalnie niebezpieczny przez aparat UB. Życie w tej nowej Polsce miał już od początku bardzo skomplikowane, nie mógł zdobyć dobrej pracy bo był postrzegany jako wróg władzy ludowej.
Nauczył się więc rzeźbić bo to już wcześniej robił w sowieckich łagrach. Robił to coraz lepiej, aż zaczął tworzyć nawet ołtarze.
Wyszkolił całkiem dobrych rzemieślników i jeden z takich ołtarzy zamówiono z Niemiec, a że nie mógł wyjechać bo był wrogiem władzy ludowej, wysłał tam swojego zastępcę.
Zastępca sprzedał ołtarz ale pieniędzy nie przywiózł, oszukał go.
Stracił więc rodzinę, popadł w chorobę i przestał się odzywać, nikt nie wiedział dlaczego?
Miało to jednak szczęśliwy koniec dzięki wolontariuszkom które cierpliwie przy nim siedziały i go obserwowały.
W końcu nie wytrzymał i się zapytał? Co Wy tu robicie?
Otworzył się, opowiedział im swoją historię. Później odwiedzili go tacy sami jak on, żołnierze którzy przeszli podobny szlak, dostał żołnierską czapkę i była to dla niego największa nagroda, szczerze się rozpłakał. Umarł po tygodniu, ale już nie w samotności i w poczuciu opuszczenia.
materiał video na naszym fanpage
www.facebook.com/video.php?v=858868777499675