Okiem zwykłego mieszkańca/ felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Dziesięć lat temu pewien amerykański uczony stwierdził, że szczyt zdolności intelektualnych i emocjonalnych rodzaj ludzki ma już za sobą. Profesor Liam Wilson uznał, że na skutek procesu ewolucji ludzie stają się coraz głupsi. Inni naukowcy mówią wprost: inteligencja wśród ludzi ma trend spadkowy i z każdym pokoleniem jest tylko gorzej. Jeśli dodamy do tego postęp technologiczny, który spowodował rozleniwienie w naszych umysłach i wyeliminował potrzebę bycia mądrym, to wydaje się, że lepiej nie będzie.
Nie wiem kim jest Liam Wilson i czy w ogóle taka osoba istnieje, ale zapewne zaciekawił Was pierwszy akapit. Faktem jest, że wiele instytucji naukowych na całym świecie przeprowadziło szereg badań i eksperci biją na alarm: głupiejemy, a rozwój zarówno urbanistyki jak i technologii uprościł pewne aspekty życiowe, ale nie zrobił nam dobrze na głowę. Ponoć jesteśmy mniej inteligentni niż ludzie z XIX wieku. Czy grozi nam intelektualny upadek?
Coś niestety jest na rzeczy. Przestajemy czytać ze zrozumieniem, ponadto rzadko pochłaniamy treści od deski do deski. Wolimy wręcz z tekstu wyciąć tylko fragment, który nie dość, że jest wyrwany z kontekstu, to dodatkowo źle go interpretujemy i nie oddaje on prawdziwego przesłania oraz zamysłu autora. Nasza uwaga jest rozproszona i bardziej zadowala się opcją graficzną niż tekstową. Dziś rozbudowane wypowiedzi są rzadkością, wolimy SMS-y czy wszelakie komunikatory, gdzie można używać skrótowców by przekazać jakąkolwiek informację.
Przeraża mnie nasze społeczeństwo i to, co się z nim aktualnie dzieje. Wygoda obecnych czasów powoduje, że nie musimy się wysilać umysłowo. Gdziekolwiek chcemy dojechać, cokolwiek policzyć, znaleźć… wszystko to mamy na dosłowne „kliknięcie palcem”. Coraz mniej rzeczy wymaga od nas pomyślenia. Są przecież aplikacje, które ułatwiają nam życie, ale też skłaniają do zachowań aspołecznych. Z trudem nam obecnie przychodzi wykonanie połączenia telefonicznego by zamówić taksówkę czy jedzenie z baru. Wolimy kliknąć w ikonkę, wpisać adres w odpowiednią rubrykę, zapłacić przelewem i sprawa załatwiona. Dziś nie musisz pamiętać numeru telefonu by zadzwonić do rodziców, znajomych czy zgłosić awarię, masz przecież smartfon, w którym jest wszystko zapisane. I tutaj sam się łapię, że nie ćwiczę swojej pamięci. Gdyby ktoś mnie porwał, a nie miałbym przy sobie komórki, to niestety nie pamiętam numeru do żony czy ojca, aby mogliby się z nimi skontaktować porywacze. Z jednej strony śmieszne, z drugiej już niekoniecznie…
Stoję ostatnio na przystanku autobusowym na Centrum Przesiadkowym „Szpitalna” i czekam na swój „dyliżans”. Obok mnie, dość nerwowo i z pewną dozą zakłopotania krąży wokół wiaty młoda dziewczyna. Na oko mogła mieć 16-18 lat, ale w tych czasach trudno dobrze wytypować. W każdym razie po jakieś chwili podchodzi ona do mnie i pyta, za ile będzie jakikolwiek autobus do Gliwic, ponieważ rozładował się jej telefon a tablice SDIP były wyłączone i nie wie, o której przyjedzie. Byłem nieco zaskoczony pytaniem i odpowiedziałem jej, że rozkład jazdy wisi obok i może sprawdzić. Możecie mi wierzyć lub nie, ale ta czynność ją przerosła. Oczyma wyobraźni widziałem te koła zębate w jej głowie, które próbują się poruszyć i uruchomić możliwość logicznego myślenia. Z dwa razy pochodziła do tej tablicy upewniając się czy dobrze odczytała godzinę odjazdu autobusu. W końcu sam uruchomiłem swoją aplikację i powiedziałem jej, że za dwie minuty będzie jechała linia M105. Dopiero wtedy się uspokoiła, a mnie cała ta sytuacja przeraziła…
Na przykładzie mojej firmy mogę stanowczo stwierdzić, że bardzo ciężko znaleźć pracownika, dla którego analityczne myślenie nie stanowi problemu. Nawet nie chodzi o młode osoby, ale także te w moim wieku jak i starsze. Proces produkcyjny w moim zakładzie nie jest jakiś skomplikowany, w zasadzie jest w pełni zmechanizowany i skomputeryzowany. Mimo to, wykonanie kilku prostych czynności i ich zapamiętanie okazuje się barierą nie do pokonania. Ostatnio doszło do sytuacji, gdzie pracownik przez blisko godzinę produkował wadliwe części, a sama maszyna nie działała prawidłowo. Zapytany przez przełożonego dlaczego nie reaguje odpowiedział, że produkcja i kontrola to zbyt wiele obowiązków dla niego, a instrukcja stanowiskowa jest dla niego niezrozumiała.
Gdybyście zobaczyli jak „łopatologicznie” pod względem treści są przygotowywane takowe dokumenty. Napisane są tak prostym językiem, że prościej się nie da. Obrazki, pełno zdjęć oraz opis procesu „krok po kroku”, tak by wszystko było jasne i zrozumiane. Trochę w myśl zasady, że weźmiesz przypadkowego człowieka z ulicy i będzie wiedział co ma robić. Sam podobne instrukcje tworzyłem i strasznie irytowała mnie ta szczegółowość, ale dzisiaj rozumiem, dlaczego one tak wyglądają. Niestety, jak pokazuje powyższy przykład nadal są zbyt „skomplikowane”…
Obiektywnie patrząc, żyje nam się coraz lepiej i coraz prościej. Nowe technologie są przydatne, ale kuszą nas do bycia bezproduktywnymi. Do tego stajemy się też mniej kreatywni, tracimy zdolność koncentracji. Nie zapamiętujemy informacji na dłużej, nie umiemy też łączyć jednej informacji z drugą. Nie mamy prawdziwej wiedzy. Zabawne jest, gdy widzę użytkownika internetu, który zadaje pytanie w mediach społecznościowych oczekując natychmiastowej odpowiedzi zamiast wykorzystać do tego wyszukiwarkę Google. Ta druga opcja wymaga jednak zaangażowania, może okazać się czasochłonna i samemu musisz znaleźć brakujące dane. Tak więc wolimy poczekać, aż nadejdzie komunikat, że ktoś odpowiedział na nasze pytanie.
Nie jestem przeciwnikiem rozwoju technologicznego, bo przecież sam używam wielu tych dobrodziejstw. Nie dałem się jednak całkowicie temu pochłonąć, ponieważ wiem, że skończyłoby się to dla mnie marnie. Ze wszystkiego trzeba korzystać z rozsądkiem, a bycie współczesnym Amiszem nie jest takie złe. Technologie same w sobie nie powodują spadku inteligencji wśród ludzi, ale to od nas samych należy decyzja jak mocno pozwolimy na to, aby doszło do zaniku tych cech, które kiedyś uchodziły za niezbędne do przeżycia i funkcjonowania.
Na koniec moich wywodów, wyobraźcie sobie, że przenosimy się w czasie o 20-30 lat w przeszłość. Bylibyśmy w stanie zaaklimatyzować i poradzić sobie – z dzisiejszego punktu widzenia – z powolnością tamtego świata? Sam się często zastanawiam, jak współczesny człowiek bez ogólnodostępnej sieci, postępu technologii poradziłby sobie w życiu…
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva