NewsyRegion

ZTM: Komunikację miejską też trzeba odmrozić. ZTM osiąga maksimum możliwości

Komunikację miejską też trzeba odmrozić. ZTM osiąga maksimum możliwości

 

Wraz z ogłaszaniem kolejnych etapów znoszenia ograniczeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa, wciąż nie podjęto decyzji o złagodzeniu restrykcji dotyczących dopuszczalnej liczby pasażerów, którzy mogą jednocześnie przebywać w jednym pojeździe komunikacji miejskiej. Brak decyzji w tej sprawie, przy jednoczesnym odmrażaniu życia społecznego i gospodarczego, może mieć bardzo poważne konsekwencje. Dlatego też Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia zwróciła się do Premiera z apelem, by w rządowym harmonogramie uwzględnić pilnie również ten obszar. W tej chwili możliwości i rezerwy Zarządu Transportu Metropolitalnego oraz przewoźników, z którymi organizator transportu współpracuje, wyczerpują się. Jeśli nie zostaną podjęte decyzje o znoszeniu ograniczeń, to organizacja transportu zbiorowego w takim wymiarze, w jakim oczekują tego pasażerowie, może stać się niedługo niemożliwa. 

 

Każdego dnia na ulice Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii i 12 miast z nią sąsiadujących, wyjeżdża około 1 500 autobusów, tramwajów i trolejbusów. Obsługują one ok. 450 linii i zatrzymują się na prawie 7 000 przystankach. W ciągu roku pokonują ponad 100 mln kilometrów, co pozwoliłoby im okrążyć Ziemię na szerokości równika prawie… 2 500 razy. Średnio w miesiącu notowanych jest ponad 20 mln przejazdów, co w skali roku wynosi ok. 250 mln.

 

Te liczby pokazują skalę przedsięwzięcia, jaką jest organizacja transportu publicznego w Metropolii. Decyzja Ministra Zdrowia o tym, że w pojeździe może znajdować się jednocześnie tyle osób, ile wynosi połowa miejsc siedzących, radykalnie ograniczyła możliwości, którymi dysponują Zarząd Transportu Metropolitalnego oraz ok. 40 operatorów, którzy współpracują z organizatorem transportu. Liczba pasażerów, którzy mogą znajdować się na pokładzie, spadła nie o połowę, a o ponad 75 proc. To oznacza, że może z niego teraz skorzystać tylko co czwarta osoba, która podróżowała nim przed ogłoszeniem stanu epidemii.

Całość komplikuje również brak uwzględnienia specyficznej konstrukcji pojazdów komunikacji miejskiej. Zwróciła na to uwagę również Unia Metropolii Polskich, która wystosowała apel ws. zwiększenia limitu liczby pasażerów w komunikacji miejskiej.

 

Ta specyfika polega na tym, że w miejskich autobusach, tramwajach i trolejbusach liczba miejsc siedzących jest mniejsza niż pozwalałaby na to całkowita powierzchnia pojazdu. Wynika to z potrzeby dostosowania ich do godzin szczytów porannych i popołudniowych, a tym samym do zapewnienia możliwie dużej liczby miejsc stojących, by móc rozładować ruch pasażerski w tych godzinach. Obostrzenie dotyczące maksymalnej liczby osób, mogących jednocześnie przebywać w autobusach, tramwajach i trolejbusach, w ogóle nie uwzględniało miejsc stojących, których zazwyczaj jest od dwóch do trzech razy więcej niż siedzących. 

 

Dlatego też Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia zaapelowała do Premiera, by – wraz z podejmowanymi przez rząd decyzjami o odmrożeniu życia społecznego i gospodarczego, znoszeniu ograniczeń dotyczących przemieszczania się, co w konsekwencji będzie skutkowało wzrostem mobilności Polaków – złagodzeniu uległy również restrykcje dotyczące komunikacji miejskiej.

 

Przewoźnicy Zarządu Transportu Metropolitalnego powoli dochodzą do granic swoich możliwości, by zapewnić funkcjonowanie komunikacji w takim wymiarze, w jakim oczekują tego pasażerowie. Brak tych decyzji może w konsekwencji niestety doprowadzić do tego, że część kursów będzie musiała zostać odwołana, bo trzeba będzie wzmocnić inne, priorytetowe połączenia. Zapewnienie ciągłości kursowania w takiej sytuacji może być zagrożone. Zwłaszcza uwzględniając możliwy wzrost absencji wśród kierowców zawodowych i motorniczych, gdy nakładane na nich będą mandaty karne z powodu niemożności pogodzenia zwiększonego zapotrzebowania pasażerów z obowiązującymi przepisami prawa.

 

W tej sytuacji rozwiązaniem byłoby złagodzenie przepisów poprzez dopuszczenie, by liczba pasażerów w komunikacji miejskiej, wynosiła połowę z dostępnych wszystkich miejsc – siedzących i stojących – w danym pojeździe. Dzięki temu np. do jednego, 12-metrowego autobusu, mogłoby wsiąść ponad 40 osób, a nie jak teraz – tylko 14. To trzy razy więcej, a w skali całej Metropolii stanowi naprawdę sporą różnicę. 

 

Zarząd Transportu Metropolitalnego od samego początku robi wszystko, by w tej trudnej sytuacji minimalizować niedogodności dla pasażerów oraz pogodzić ze sobą oczekiwania podróżnych, możliwości przewoźników i rządowe obostrzenia. Wprowadzone zmiany były konieczne, aby uruchomić dodatkowe kursy lub zapewnić dostępność długich, przegubowych pojazdów na liniach, z których aktualnie najczęściej korzystają mieszkańcy. Od połowy marca pracownicy ZTM wprowadzili ponad 450 zmian w rozkładach jazdy, a w ciągu miesiąca od wprowadzenia rządowych ograniczeń wykonali ok. 30 tys. kontroli związanych tylko z napełnieniem pojazdów – najwięcej 2 kwietnia, kiedy było ich ponad 2100.

 

W Metropolii podkreślają, że bez podjęcia jakichkolwiek działań, zmierzających do złagodzenia wprowadzonych przez rząd restrykcji, sytuacja może być coraz trudniejsza. W krytycznym momencie może nie być innej możliwości, jak zdecydowane ograniczenie kursowania autobusów, tramwajów i trolejbusów, by móc zapewnić przestrzeganie obowiązujących aktualnie przepisów. 

 

Epidemia koronawirusa w liczbach ZTM:

  • Prawie 30 tys. kontroli związanych z napełnieniem autobusów, tramwajów, trolejbusów w ciągu miesiąca
  • Co najmniej 80-procentowy spadek dochodów ze sprzedaży biletów w kwietniu
  • Ponad 200 linii objętych zmianami, czyli prawie połowa z 450. Wprowadzone zostały ograniczenia na niektórych liniach, aby móc zwiększyć częstotliwość kursowania na trasach, z których najczęściej korzystają mieszkańcy
  • Na liniach autobusowych wprowadzono 355 zmian, tramwajowych – 82, a trolejbusowych – 16
  • Suma pokonanych kilometrów w ostatnim miesiącu spadła jedynie o ok. 6 proc. w porównaniu do wcześniejszych planów
  • Liczba dostępnych miejsc w pojazdach komunikacji miejskiej spadła nie do połowy, ale do 25 proc. Gdyby ograniczenia zostały złagodzone, mogłoby z niej skorzystać nawet drugie tyle pasażerów, co teraz 

info: ztm