Czerwionka-Leszczyny

Śląski Kopciuszek” – niezwykła historia Joanny Schaffgotch

Joanna Grycik – a w przyszłości hrabina Joanna Schaffgotch, nazywana „Śląskim Kopciuszkiem”. Jedna z najciekawszych śląskich postaci kobiecych, wymieniana obok księżnej Daisy, Joanna Schaffgotch związana jest także z Czerwionką-Leszczynami. Przypominamy jej historię w Dniu Kobiet. Zachęcamy do lektury i odkrycia śladów hrabiny w naszej miejscowości.

0

Joanna Grycik przyszła na świat 29 kwietnia 1842 roku w Porębie koło Rudy Śląskiej. Jej nazwisko w dokumentach funkcjonuje w różnych wersjach: Grycik, Gryzik, Gryczik, Gryszczyk, Grzyzik. W pierwszych latach swojego życia wychowywała się w biednej, śląskiej rodzinie. Jej ojciec – Jan, był pracownikiem huty cynku Karola Goduli, bądź komornikiem pracującym dla niego (nie ma w tym względzie jednoznacznych informacji), matka – Antonia – służącą u Goduli. W 1845 roku, mając 42 lata ojciec Joanny zmarł, a matka nie zajęła się trzyletnią Joasią. Rok później, w 1846, dzieckiem zaopiekowała się Emilia Lukas – inna służąca Karola Goduli. Odtąd, pod jej czujnym okiem, Joasia miała także przyuczać się do roli służącej i w przyszłości zająć się tym samym, co jej opiekunka. Tak się jednak nie stało. Dzieckiem, wychowującym się w posiadłości, zainteresował się pan – Karol Godula.

O Goduli mówiono: „Demon z Rudy Śląskiej”, „Diabeł”, „Czart”, „Szarlatan”. Ludzie stronili od niego, on także nie szukał ich towarzystwa. Już za życia opowiadano o nim legendy. Twierdzono, że zawarł pakt z diabłem i zaprzedał mu swoją duszę. Bano się go, bo był postacią bardzo tajemniczą. W młodym wieku został napadnięty, dotkliwie pobity i okaleczony – wydłubano mu oko, postrzelono w nogę (przez co do końca życia kulał), prawdopodobnie stracił rękę lub była ona bezwładna, więc zawsze nosił ją zabandażowaną i unieruchomioną, miał także okropną szramę na twarzy. Był samotnikiem i milczkiem – chociaż posiadał liczne dobra ziemskie i pałace, mieszkał w drewnianym domku na terenie posiadłości. Dorośli straszyli nim dzieci, a nawet jego pracownicy niechętnie pozostawali sam na sam w jego towarzystwie. Nic dziwnego, że gdy Godula zainteresował się małą dziewczynką wszyscy byli zaskoczeni. Mówiono, że przez pewien czas przyglądał się bawiącej się dziewczynce i widząc jej inteligencję postanowił zapisać jej wszystko co miał. Inna wersja tej historii mówi o tym, że na decyzji Goduli zaważyło jedno wydarzenie. Pewnego dnia, gdy „Król Cynku” pracował w swoim domku przybiegła do niego mała Joasia i wręczyła mu bukiet kwiatów, które chwilę wcześniej zebrała na łące. Zaskoczenie Goduli było jeszcze większe, że dziewczynka, nie okazując strachu, poprosiła go, żeby opowiedział jej bajkę. Był przyzwyczajony do tego, że dzieci uciekały widząc go z daleka, bo był postacią wyjętą wprost z ich koszarów. Prosty i szczery gest dziecka do tego stopnia wzruszył wielkiego pana, że zapisał jej w testamencie właściwie wszystko co miał. Już za życia zadbał o jej edukację i zatrudnił dla niej nauczyciela.

Mała Joasia nie cieszyła się jednak długo obecnością swojego opiekuna, chociaż jego opiekę miała odczuwać właściwie do końca życia. Wkrótce później Godula ciężko zachorował i wyjechał do Wrocławia na leczenie. Zabrał ze sobą z dworu służącego oraz Emilię Lukas z małą Joasią. Godula, czując, że umiera postanowił zabezpieczyć przyszłość Joasi. Dzień przed śmiercią sporządził przed komisją sądową testament. Kiedy go otworzono, zszokował wszystkich. 50 tysięcy talarów zapisał do podziału swoim pracownikom, krewnym – 200 tysięcy, jednak prawdziwe bogactwo przypadło sześcioletniej dziewczynce. Joanna Grycik odziedziczyła po Karolu Goduli – 4 kopalnie galmanu i połowę udziału w kolejnej, 6 kopalni węgla, oraz 4 majątki ziemskie: Szombierki-Orzegów, Bobrek, Bujaków oraz Chudów-Paniówki.

Ostatnia wola Goduli rozwścieczyła jego krewnych, którzy zaślepieni chęcią zysku, zorganizowali, nieudany zamach na życie dziewczynki. W tej sytuacji, jej opiekunowie wyznaczeni przez Godulę – adwokat i przyjaciel Goduli, Maksymilian Schaffler oraz gospodyni Emilia Lukas postanowili, zgodnie z wolą zmarłego, umieścić dziewczynkę w szkole Urszulanek we Wrocławiu. Po zakończeniu nauki Joanna zamieszkała w willi Schafflera, który w 1858 roku postarał się o to, aby król pruski Fryderyk Wilhelm IV, nobilitował ją, nadając jej tytuł szlachecki oraz nazwisko Grycik von Schomberg Godula. Przebywając we Wrocławiu u Schafflera Joanna poznała hrabiego Hansa Ulryka von Schaffgotsch, który rozpoczął starania o jej rękę. Ich ślub odbył się w 1858 roku w kościele Najświętszej Maryi Panny w Bytomiu. Chociaż ich małżeństwo było z góry zaplanowane, to jednak okazało się bardzo udane.

Po ślubie Joanna i Hans Ulryk przez pewien czas mieszkali we Wrocławiu, później przenieśli się do wyremontowanego pałacu w Kopicach. Nazywano go często „pałacem na wodzie”, ze względu na malownicze stawy, które otaczały go, tworząc baśniowy krajobraz. Pałac w Kopicach, dziś w bardzo złym stanie, był owego czasu spektakularnie piękną posiadłością.

Warto zwrócić uwagę na szereg pozytywnych cech przypisywanych Joannie. Mimo swojego niskiego pochodzenia, błyszczała na salonach. Osobiście zarządzała majątkiem odziedziczonym po śląskim potentacie cynkowym, który to majątek, pomnożyła. Co ciekawe, w 1895 roku nabyła m.in. kopalnię połączoną z kilku mniejszych zakładów funkcjonujących na terenie dzisiejszej Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny, która niebawem została nazwana kopalnią „Dębieńsko” i znalazła się w rękach koncernu „Zjednoczone Huty Królewska i Laura”. Joanna posiadła sztukę połączenia szczęśliwego życia rodzinnego z zarządzaniem ogromnym majątkiem i do tego angażowaniem się w działalność społeczną.

Hrabina nie zapomniała bowiem o swoim pochodzeniu. Zawsze, gdy przebywała w Rudzie czy Szombierkach ubierała kolorowy śląski strój, a na głowę wieniec z polnych kwiatów.

Joanna i Hans Ulryk wybudowali liczne kościoły, szpitale, sierocińce, ochronki i szkoły, wspierali finansowo artystów. Joanna nie pominęła ich także w swoim testamencie – zastrzegła w nim, aby spore sumy po jej śmierci zostały przeznaczone na cele charytatywne. Zmarła 21 czerwca 1910 roku w Kopicach, Hans Ulryk pięć lat później. Pochowano ich w rodzinnym mauzoleum. Po II wojnie światowej ich szczątki były kilkakrotnie wyciągane z grobów i bezczeszczone. Ostatecznie zostały one pochowane w skromnej mogile obok mauzoleum. Do dziś na grobie palą się znicze i składane są świeże kwiaty, lecz historię „Śląskiego Kopciuszka” pamiętają nie tylko mieszkańcy Kopic.

Korzystano z książki Jerzego Buczyńskiego „Godulowa Saga” oraz Gminnego programu opieki nad zabytkami. Fot. „Dama z harfą” – figura Joanny Schaffgotsch na Wzgórzu Uniwersyteckim w Opolu.

info: Czerwionka-Leszczyny.pl