KnurówNewsy

Kolejna odsłona Szkolnej Ekspedycji za nami! – materiał Anniki Geitz

Tym razem odwiedziliśmy Chiny. Nasza przygoda rozpoczęła się na dworcu w Katowicach. Co prawda opóźnieniem, ale zostaliśmy dobrej myśli. W pociągu niektórym udało się jeszcze zasnąć, a pozostali śpiewali albo w inny sposób starali się umilić sobie czas jazdy.  Na dworcu w Warszawie przywitała nas pani Małgorzata Surdel – nauczycielka języka niemieckiego w Zespole Szkół w Pilchowicach – z nadzieją, że ktoś ma jeszcze dla niej miejsce w plecaku. Gdy byliśmy już na zewnątrz, czekaliśmy na autobus, którym dotarliśmy na Lotnisko Chopina. Przy odprawie nie było żadnych problemów i po krótkim czasie nadszedł moment, by wsiąść do samolotu. Lot był bardzo spokojny i wszyscy pozwoliliśmy sobie na drzemkę po nieprzespanej nocy. Wkrótce wylądowaliśmy w Amsterdamie. Przejście z jednego miejsca na drugie wymagało trochę czasu. Przed następnym lotem mieliśmy przerwę, więc uznaliśmy, że jeszcze się przejdziemy po lotnisku, gdyż czekała nas długa podróż do Pekinu. Rozpoczynał się dla nas już drugi dzień, a co niektórzy bardzo mało spali. Po dziesięciu godzinach szczęśliwie wylądowaliśmy, lecz nasza droga jeszcze się nie kończyła. Busem dojechaliśmy na dworzec, aby zakupić bilety na pociąg. Następnie poszliśmy coś zjeść. Było to dla nas ogromnym wyzwaniem, bo musieliśmy się nauczyć jak prawidłowo trzymać pałeczki. Na szczęście ludzie, którzy siedzieli przy stole obok, trochę nas podszkolili. Wieczorem wyjechaliśmy ze stolicy. W pociągu poznaliśmy miłego chińczyka. Nie potrafił posługiwać się językiem angielskim, dlatego porozumiewaliśmy się przez translatora. Dowiedzieliśmy się, że rysuje karykatury i pochwalił nam się zdjęciami i obrazami, które miał przy sobie. Byliśmy zafascynowani.

W Datong w pierwszej kolejności zwiedziliśmy Groty Yungang. Były przepiękne i niektóre posągi były bardzo wysokie. Kilka rzeźb przykuwało naszą uwagę, ponieważ ich twarze się rozsypywały. Dowiedzieliśmy się, że to przez zanieczyszczone powietrze, lecz pomimo wszystko miało to swoją historię i swój urok. Drogę powrotną do hostelu pokonaliśmy także przez mur obronny starego miasta. Widoki były cudowne i pomiędzy wieżowcami oraz innymi wysokimi budynkami widzieliśmy także typowo chińskie budowle. Na murze znajdowały się różne figury z bajek, które ludzie rozstawiali na Chiński Nowy Rok. Przez następne dni zwiedzaliśmy Datong i spróbowaliśmy nowych potraw. Niedaleko naszego hostelu stały małe pojazdy. Przy jednym z nich pani zrobiła nam do jedzenia coś, co wyglądało bardzo podobnie do tortilli. Ciasto rozprowadziła po okrągłej, gorącej płycie, a następnie rozbiła jajko i dodała sałatę oraz ostre przyprawy.

Następnym miastem w planie było Pingyao. Pierwszego dnia poszliśmy na targ. Byliśmy w szoku, widząc ilość skuterów stojących obok. Prawie wszędzie, gdzie spojrzeliśmy mogliśmy je zobaczyć. Mieliśmy okazję spróbować owoców jujuby nadzianych na patyku. Smakują one jak zielone jabłko i truskawka w jednym. Stare Miasto narodowości Han z okresu dynastii Ming i Qing w Pingyao zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO w 1997r. Ma ono już ponad 2700 lat, lecz zachowało dawny charakter, uliczki a także mieszkalne budynki, które wyglądają niemal tak samo, jak kiedyś. W pewnym momencie podbiegły do nas chińskie dzieci i zaczęły witać radośnie po angielsku. Ich uśmiechy nie znikały z twarzy – były takie szczęśliwe i podekscytowane. Kolację zjedliśmy w tym samym miejscu, gdzie śniadanie. Jedzenie było przepyszne i strasznie ostre, lecz zalety były takie, że później wszyscy bez problemów potrafili oddychać nosem.

Dwa dni później wybraliśmy się dalej, czyli do Xi’an. Jedną z największych atrakcji turystycznych w Chinach jest Terakotowa Armia, która znajduje się w okolicach miasta. W pierwszej krypcie znajduje się około 6000 posągów żołnierzy i koni naturalnych rozmiarów, lecz wszystkich rzeźb jest około 8000. Armia została przypadkowo znaleziona w 1974r. przez trzech chłopów kopiących studnię. Każda figura ma inny wyraz twarzy, by określić, że ludzie nie są tacy sami. Posągi odwrócone są plecami do grobu pierwszego cesarza chińskiego Qin Shi Huangdi, by go chronić. Niektóre z nich uległy zniszczeniu, dlatego znalezione przez archeologów szczątki są sklejane znów w całość. W ostatni dzień w Xi’an przeszliśmy się przez dzielnice muzułmańskie obok meczetu. Znajdowały się tam nie tylko stragany z pamiątkami, lecz także z regionalnymi potrawami. Niestety musieliśmy odmawiać ludziom, którzy zachęcali nas do zakupu, z powodu braku czasu. Gdy wróciliśmy do hotelu Jano’s spakowaliśmy plecaki.

No i wreszcie… Pekin! Po kolejnej podróży w pociągu pierwszy dzień przespaliśmy. Następnego dnia nasza wycieczka rozpoczęła się na Placu Tiananmen. W pierwszej kolejności weszliśmy do mauzoleum, gdzie w trumnie leżał Mao Zetong. Dla niektórych nie był to pewnie przyjemny widok. Później ruszyliśmy w kierunku Zakazanego Miasta, które leży w centrum Pekinu i zostało wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1987r. Był to dawny pałac cesarski dynastii Ming i Qing. Każdy budynek wyglądał prawie tak samo, jednak różniły się od siebie w tajemniczy sposób. Zakazane Miasto zobaczyliśmy nie tylko przekraczając piękne, ozdobione bramy, ale również z góry wchodząc na wzniesienie. Było większe niż nam się wydawało. Widoki nas zafascynowały i oczarowały.

Kolejnego dnia pojechaliśmy do Badaling i po tak długim czasie doczekaliśmy się na ten moment, by stanąć na Murze Chińskim. Wrażenia były niesamowite tak samo jak panorama, którą ujrzeliśmy. Czasem się zastanawialiśmy czy ktoś nie postawił obrazu przed nami – góry wyglądały jak namalowane, lecz gdy zobaczyliśmy jeżdżące samochody na ulicy ciągnącej się w głąb, mieliśmy pewność, że to co widzimy faktycznie jest prawdziwe.. Pokonując strome ścieżki muru mieliśmy małe utrudnienie z powodu silnego wiatru, który pchał nas na boki. Nie powstrzymało nas to. Byliśmy zbyt zajęci, by spełnić swoje marzenie, że nabraliśmy wystarczająco sił, by dotrzeć do celu. Będziemy z zachwytem wspominać te chwile.

Dzień później pojechaliśmy na stadion „Ptasie Gniazdo”, gdzie odbyły się Igrzyska Olimpijskie w 2008r. Siedzieliśmy na widowni, patrząc jak ludzie korzystają z atrakcji zimowych takich jak lodowisko albo górka wykonana ze sztucznego śniegu, z której dzieci radośnie zjeżdżały. Kilka osób z grupy poszło na samą górę widowni, gdzie wysokość i przede wszystkim wielkość stadionu budziła zachwyt i pełen podziw. W drodze do metra przechodziliśmy jeszcze obok basenu, który wyglądał jakby ktoś dokleił do budynku bańki mydlane.

Ostatni dzień w Pekinie rozpoczęliśmy od zwiedzania Świątyni Nieba. Cesarza Chin uważano za Syna Niebios oraz pośrednika między Niebem a Ziemią. Co rok w Świątyni były odprawiane modły w czasie zimowego przesilenia. W środku wszystko było ozdobione różnymi wzorami i kolorami. Później poszliśmy kupić ostatnie pamiątki, po czym nadszedł moment, aby się spakować.

Czas, by wracać do domu! Kolejna długa podróż za nami. Gdy już ujrzeliśmy rodzinę i przyjaciół byliśmy przeszczęśliwi, że bezpiecznie wróciliśmy. Cieszymy się, że możemy się z wami podzielić naszymi wrażeniami i z niecierpliwością czekamy na kolejną wyprawę.

Autor: Annika Geitz

 

 

Szkolna ekspedycja ! – okiem Karoliny Markiewicz