Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Od dobrych kilkunastu dni obserwujemy festiwal obiecanek więc wszystko wskazuje na to, że zbliżają się wybory. Tym razem parlamentarne czyli takie, w trakcie których obywatele Polski w drodze głosowania wybierają swych przedstawicieli do dwuizbowego parlamentu jakim jest Sejm i Senat. To nastąpi dokładnie 15 października więc kandydaci i kandydatki wyruszyli w teren by przekonać wyborców, że to właśnie jemu/jej należy się mandat na zbliżającą się nową kadencję.
Na terenie naszego miasta pojawiło się pełno plakatów, banerów czy bilbordów. Mam z tym jeden mały problem. Trochę irytuje mnie, gdy widzę całą tablicę wręcz zawaloną plakatami z wizerunkiem tylko jednego kandydata. Wiem, że podczas kampanii wyborczej większość stosuje się do zasady „wszystkie chwyty dozwolone”, ale uważam, że jest to „lekka” przesada. Gdybym był wyborcą nieprzekonanym czyli takim, który nie wie na kogo zagłosuje, to fakt wyżej przedstawiony raczej by mnie zniechęcił niż sprawił, że zdecyduję się oddać głos akurat na tego kandydata. Jakiś umiar powinien być w wieszaniu materiałów wyborczych na tablicach czy słupach ogłoszeniowych. To jest moje odczucie i abstrahuję od tego, kto z jakiej partii startuje, bo jeśli nawet plakaty byłyby z ugrupowania, z którym ja sympatyzuje, to zajęcie całej przestrzeni jednym rodzajem plakatu zwyczajnie mnie odpycha. Robi się pewnego rodzaju przesyt, który powoduje reakcję odwrotną od założonej.
Lubię się zatrzymać przy takowych tablicach ogłoszeniowych, zazwyczaj można znaleźć tam informacje o jakimś mniejszym wydarzeniu, chęci sprzedaży/kupna czy po prostu dowiedzieć się, że ktoś zmarł. Obecnie takich ogłoszeń nie znajdziemy, bo wszystko jest zaklejone plakatami z wizerunkiem kandydatów. Co gorsza, trwa malutka wojenka, ponieważ jedni „zasłaniają” kontrkandydata swoim posterem. Wiele tych materiałów jest niszczonych, zrywanych i najczęściej leżą pod owymi tablicami czekając na to, aż ktoś je posprząta. Z chęci reprezentowania lokalnej grupy społeczności robi się śmietnik w mieście i mam nadzieję, że tak samo ochoczo będzie on doprowadzony do porządku jak pojawiają się plakaty na tablicach.
Wiele gmin w Polsce wypuściło specjalne komunikaty o tym, gdzie można rozwieszać banery i plakaty. Samowolka spowodowała, że część z nich stwarza zagrożenie ograniczając widoczność na drodze jak np. te zawieszone na barierkach przy skrzyżowaniach. Odnoszę wrażenie, że montaż plakatów czy banerów jest tak chaotyczny, że nie ważne gdzie one się pojawią, ale ma być ich dużo bez żadnego ładu i składu.
Inną sprawą jest, że praktycznie wszystkie materiały wyborcze są takie same. Chyba jeszcze nie znalazłem takiego, który by mnie zaintrygował czy zaciekawił. Sztaby pełne specjalistów od wizerunku, a „reklama” nadal leży. Plakaty, banery czy bilbordy powinny zachęcać, przyciągać, a one są takie jakieś… bezpłciowe. Moim zdaniem młodych osób nie zmobilizujemy ani nie zainteresujemy takim archaicznym podejściem i formą promocji. Przecież walczymy o ich przyszłość w tym kraju, a tak przynajmniej przekonują politycy, prawda?
Do wyborów pozostały trzy tygodnie. Do tego czasu usłyszymy jeszcze wiele propozycji fantastycznych reform, różnych programów z plusem w nazwie oraz wypłynie zapewne niejedna afera. Nastroje jakie są w Polsce każdy widzi. Nie będę nikomu sugerował jak ma zagłosować, bo to sprawa indywidualna. Mogę jedynie zachęcić, aby wybrać się 15 października na spacer odwiedzając przy okazji swój lokal wyborczy. Oddając swój głos dajemy sobie legalne prawo by przez następne lata „marudzić” na rządzących.
Warto iść na wybory, choć zapewne pojawią się opinie, że to nie ma sensu, a mój głos nie ma znaczenia. Jest wręcz przeciwnie i lepiej samemu wybrać, niż mają to zrobić inni. Jeśli masz wątpliwości, na którą partię polityczną zagłosować, to w internecie jest wiele „narzędzi” w formie testów, dzięki którym możemy sprawdzić swojego poglądy i porównać, do którego ugrupowania jest nam najbliżej. Warto zrobić kilka różnych, by upewnić się, że nie są one zmanipulowane.
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva