Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /
Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
Powiem Wam coś szczerze. To co ostatnio ostatnimi czasy zrobiła reprezentacja Polski w piłce nożnej skutecznie zniechęciło mnie do jej oglądania. Już nie chodzi o wyniki, bo przegrać można, ale jeśli nie ma w tym jakiegokolwiek stylu, ambicji, zaangażowania, a królują afery, kłótnie o premie oraz różne podobne, to jak mawia klasyk „ktoś pomylił odwagę z odważnikiem” i powinien chyba zmienić wykonywany zawód lub oddać pensję na cele charytatywne. Z pewnością przyniosłoby to więcej korzyści niż to, co zaprezentowali nasi reprezentacji na zielonej murawie.
Nie mamy szczęścia też do portugalskich trenerów. Jeden okazał się siwym bajerantem, natomiast drugi był podstarzały i pomarszczony. Gdzieś przez chwilę także dałem się oszukać, że Fernando Santos będzie lekiem na całe zło w naszej kadrze narodowej, ale gość przyjechał sobie do naszego kraju dorobić do zbliżającej się emerytury i niezbyt się przy tym napracować. Nie tylko trener jest tutaj winny, bo przecież to piłkarze biegają na boisku i oni mecze wygrywają, remisują czy przegrywają. Tylko problem w tym, że od zeszłorocznego mundialu w naszej reprezentacji było wszystko, ale najmniej było piłki nożnej.
Z ciekawości obejrzałem kilkukrotnie wywiad z Robertem Lewandowskim. Odnoszę wrażenie, że „Lewy” powinien zmienić ksywkę na „Kapitan Wymówka”. Zastanawia mnie też, że przecież Pan Piłkarz, który bardzo wiele osiągnął w swojej karierze nie potrafi podejść do dziennikarzy czy kibiców na czas i przyjąć na klatę to wszystko, co się ostatnie dzieje wokół kadry. Lewandowski wiele zrobił na naszej piłki, ale najzwyczajniej w świecie nie nadaje się na kapitana, a jego czas powoli mija. Wieku nie oszukasz, biologii również. Nigdy też nie uważałem „Lewego” za autorytet w szatni, ponieważ w mojej opinii kapitan to musi być człowiek, który potrafi wstrząsnąć zespołem w trudnych momentach czy wyjść do rozwścieczonych fanów. Jedyne co Robertowi wychodziło to ucieczka przed jakąkolwiek odpowiedzialnością.
Nie wiem kto zostanie nowym selekcjonerem, ale mam nadzieję, że będzie to trener, który rozpocznie przebudowę kadry narodowej. Czas się pożegnać z kilkoma nazwiskami na stałe, a z niektórymi kadrowiczami przeprowadzić solidną, męską rozmowę. Wolę oglądać młokosów, którzy pewnie też przegrają kilka spotkań, ale zmiana pokoleniowa musi nastąpić czym prędzej. Nawet kosztem awansu na wielką imprezę jaką są Mistrzostwa Europy. Niektórzy sami z siebie powinni wiedzieć kiedy należy ze sceny zejść.
Jak zapewne wiecie w sobotę nasi siatkarze zostali drugi raz w historii Mistrzami Europy. Panowie „piłkarze” powinni im buty czyścić. Nie jestem fanem siatkówki, ale nawet laik zobaczy jak nasi reprezentacji w piłce siatkowej walczą, ile zaangażowania wkładają w każdy mecz obojętnie czy za rywala mają kogoś z niższej półki czy też drużynę z tzw. „topu”. Oni skupiają się na grze, nie myślą o tym czy Premier da im jakąś premię lub inną nagrodę. Siatkarze też miewają kryzys formy, nie zdobywają medali na każdym turnieju, ale kibic wie jedno – zawsze będą emocje i walka na całego. Nawet jak zawiodą, to odpadają w fazie pucharowej, a piłkarze? Tak bardzo mi tęskno za czasami, gdzie trenerem był Adam Nawałka, choć on sam stał się ofiarą swojego sukcesu z 2016 roku.
Póki co podziwiam tych, który nie małe pieniądze płacą by zobaczyć mecz naszej piłkarskiej reprezentacji. Wiem, że ludzie mają różne słabostki czy fetysze, ale żeby zapłacić za usługę typu rozczarowanie na zamówienie? To bardzo ciekawe zjawisko społeczne i można byłoby referat naukowy napisać na ten temat. Od kilku lat oglądamy tylko regres począwszy od betonowych działaczy na piłkarzach kończąc. Tych pierwszych nie bardzo interesują wyniki, a bilans finansowy więc się cieszą, że co mecz znajdują się naiwniacy, którzy płacą krocie i przyjeżdżają na Stadion Narodowy w Warszawie „wspierać” reprezentację. Teraz dołączyli do nich Ci drudzy, którzy od dłuższego czasu pojawiają się na zgrupowaniach by „odbębnić” swoje i wrócić do klubu, gdzie na co dzień gra i trenuje.
Wiem, co powiecie: nie moja kasa, więc co mi do tego? Ja nawet już bardzo obojętnie podchodzę do transmisji telewizyjnej, po prostu coraz bardziej spływa po mnie informacja, że akurat w danym dniu jest mecz. Po trzykroć wolę niższe klasy rozgrywkowe, gdzie często dzieje się o wiele więcej, a nie muszę za tę rozrywkę płacić nie wiadomo jak wysokiej kwoty, a sami aktorzy występujący w tych spektaklach zazwyczaj sami do tego interesu dokładają…
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva