Ciekawostki z ...

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Powitaliśmy Nowy Rok. W powietrzu jeszcze czuć zapach noworocznej euforii, wielkiego entuzjazmu i postanowień, z którymi mamy nadzieję kroczyć ramię w ramię przez najbliższe 365 dni. Jak długo to potrwa? Zależy tylko i wyłącznie od nas samych. No i w sumie nic prekursorskiego nie napisałem, bo każdy może śnić o potędze, ale musimy wykonać jakiś rzeczywisty ruch w tym kierunku aby ją osiągnąć. W przeciwnym razie na utopijnej wizji temat się zakończy.

Rzadko robię podsumowania, a tym bardziej postanowienia. W pierwszym przypadku bezcelowy i bezideowy wydaje mi się powrót do przeszłości, zaś w drugim wolę być realistą, ewentualnie pesymistą, który się miło rozczaruje. Zrobię jednak mały wyjątek od reguły, ponieważ ostatnie dwanaście miesięcy były dla mnie wyjątkowe. Po pierwsze, właśnie w 2022 roku miałem zawrzeć związek małżeński. Było wiele niepewności i pytań związanych z samą organizacją tego wyjątkowego wydarzenia w moim życiu. Pojawiały się obawy czy przypadkiem sytuacja pandemiczna ponownie nie wymknie się spod kontroli i czy wszystko się uda według zaplanowanego scenariusza.

Ślub odbył się na Stadionie Miejskim w Knurowie. Jestem dość emocjonalnie związany z tym miejscem. Moją wtedy jeszcze narzeczoną nie musiałem jakoś zbyt długo przekonywać, żeby akurat na tym obiekcie zorganizować takie wydarzenie. Podobnie jak ja jest kibicem piłki nożnej i także chciała wyjść poza schemat budynku urzędu. Miało być wyjątkowo i było. Data zawarcia związku małżeńskiego też nie była przypadkowa, ponieważ w tym dniu swoje 99-lecie istnienia obchodziła Concordia Knurów, w której z krótką przerwą ponownie pracuję. Dostaliśmy wiele pytań dlaczego nie rok później, na 100-lecie klubu? Zgodnie uznaliśmy, że z okazji „setki” to Concordia jest najważniejsza, a nie dwóch mieszkańców miasta z taką a nie inną fanaberią.

Rok 2022 był bardzo intensywny dla mnie, ale ta cała intensywność to była moja świadoma decyzja. Rozpoczęło się od podjęcia ponownej współpracy z knurowską Concordią, gdzie zostałem stadionowym spikerem. Następnie za namową fantastycznej grupy ludzi, których poznałem podczas jednej z akcji charytatywnych postanowiliśmy założyć stowarzyszenie, gdzie staramy się pomóc osobom potrzebującym a także organizować imprezy, podczas których odbywają się zbiórki. Nadal w wielu sprawach raczkujemy i pewnych rzeczy się uczymy, ale chyba z kopyta, wyłamując drzwi weszliśmy do świadomości mieszkańców. Do tego intensywnie włączyłem się w zbiórkę finansową dla rodzeństwa Pietrykowskich, by mogli pojechać na Mistrzostwa Europy do Budapesztu. Efekt? Justyna i Dawid przywieźli ze stolicy Węgier łącznie trzy medale w tym dwa złote. Nasza znajomość tak się rozwinęła, że zostałem poproszony o pomoc w organizacji I Memoriału im. Eugeniusza Mehlicha. Było to spore wyzwanie, ponieważ nigdy jeszcze nie miałem okazji współtworzyć tak dużego eventu.

W minionym roku otrzymałem także nagrodę w gminnym konkursie „Knurów – Dobre Przykłady”. Gdy przeczytałem argumentację wyboru mojej osoby, to właśnie wtedy sobie uświadomiłem w jaką ilość rzeczy się zaangażowałem i sam zacząłem się zastanawiać ile trwa moja doba. Póki co, energii mi nie brakuje i mam jeszcze wiele pomysłów oraz projektów, które chciałbym w przyszłości zrealizować. Napisałem także ponad 45 felietonów. Z jednych jestem zadowolony bardziej, z drugich trochę mniej, bo zawsze mogłem coś lepiej napisać. Wiecie jak to jest, dopiero po fakcie do głowy często przychodzą najlepsze myśli i słowa, które dopełniłyby treść. Udało się także przeprowadzić kilka ciekawych wywiadów i przypomnieć parę faktów historycznych z życia naszego miasta.

Po co o tym wszystkim piszę? Zapewne ktoś stwierdzi, że robię sobie autoreklamę, jestem narcystyczny i oczekuję oklasków. Macie prawo tak stwierdzić i nie mnie to oceniać. Dziennie muszę się mierzyć z fałszywymi tezami, że otrzymuję krocie za moją działalność, a w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie, ponieważ nie mam tego z tytułu żadnej gratyfikacji finansowej. Od tego mam pracę na etacie, a nie działalność społeczną. Moim wynagrodzeniem jest moje dobre samopoczucie i świadomość, że robię coś fajnego (tak mi się przynajmniej wydaje).

Łudzę się trochę, że dam komukolwiek przykład, że można być zwykłym mieszkańcem i jednocześnie mieć wpływ na wiele rzeczy, które dzieją się w mieście. Gdybym głębiej sięgnął pamięcią, to znalazłbym taki okres w swoim życiu, gdzie po pracy zakładałem kapcie, zasiadałem w fotelu i moim maksimum życiowym było krytykowanie i komentowanie spraw w internecie twierdząc, że jestem nieomylny a wszyscy inni są w błędzie. Te czasy minęły jednak bezpowrotnie. Mam nadzieję, że kilka osób po przeczytaniu moich wypocin znajdzie w sobie motywację by energię, którą marnuje w sekcji „komentarze” skieruje w stronę aktywnych działań. Takie postępowanie zapewne przyniesie więcej pożytku niż ciągłe próby deprymowania osób, które udzielają się w różnych strefach życia publicznego.

Dlatego, życzę Wam aby ten 2023 rok stworzył nowe perspektywy. Otworzył zaryglowane wcześniej drzwi, które do tej pory omijaliście szerokim łukiem. Wykreował i urzeczywistnił nowe nadzieje. Rozpakował i stawiał na stole dodatkowe możliwości, nowe koncepcje, sposoby i pomysły. Życzę Wam żebyście wykorzystali swój potencjał do zmian i działań oraz znaleźli swoją strefę inspiracji. Selektywnym marudzeniem świata nie uzdrowimy, a innych takim zachowaniem możemy tylko zdemotywować.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
Fot. Canva