Ciekawostki z ...Knurów

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /

Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Zapewne w Waszych domach trwają ostatnie gorączkowe przygotowania i średnio Was interesuje co jeden z drugim pismakiem napiszą, z czym się zgadzają, a co im się nie podoba. Możliwe, że mój dzisiejszy felieton przejdzie bez echa, ale zaryzykuję, a co mi tam!

Nie jestem osobą wierzącą, nie zaliczam się także do tradycjonalistów, ale obchodzę Wigilię i Boże Narodzenie. Brzmi to niedorzecznie a jedno powinno wykluczać drugie. Mam tego pełną świadomość. Lubię przyrządzać karpia, zapach innych potraw, prezenty pod choinką. Z atmosferą bywa różnie, nie zawsze jest idealna, zdarzają delikatne konflikty podczas przygotowań jak i przy świątecznym stole. Wszystko przez niepotrzebną presję aby udowodnić wszystkim, że święta w naszym wydaniu są jedyne i niepowtarzalne.

Zaczyna się wieczerza i wszystko zwalnia. Jeszcze chwilę wcześniej dobrowolnie z pełnym przyzwoleniem braliśmy udział w świątecznej gonitwie z innymi ludźmi i sami ze sobą. Po co? Każdy chciałby wiedzieć a i tak ostatecznie nie wiadomo. Od teraz naszym największym zmartwieniem jest co w danej chwili nałożyć na swój talerz. Może rybka? Kapusta z grzybami? Pierożki zasmażane? Kurczę, jeszcze serniczek! Dołożę do tego jeszcze śledzika, bo nie może się przecież zmarnować. Ja po dwudziestu minutach mam dość. Oczyma to bym jeszcze jadł, ale ostatecznie daje sobie spokój.

Tyle dni przygotowań, szaleństw zakupowych, wyścig z czasem podczas gotowania. Wszystko po to, by po kilkudziesięciu minutach umierać z przejedzenia. Wszelkie ciasta i inne słodkości po dwóch dniach już nam nie smakują, czerstwieją szybciej niż można się było spodziewać i ostatecznie kończą na dnie kosza na śmieci. Pozostałe dania, którym poświęciliśmy przecież mnóstwo czasu i na co wydaliśmy sporo pieniędzy, wydają się jakby niepotrzebne, zbędne, całkowicie bezużyteczne. Chociaż ja tam smażonego karpia mogę jeść kilka dni, specjalnie nie jadam go przez cały rok, żeby nabrać na niego dużą ochotę.

Jeśli dojdziemy do wniosku, że kupiliśmy za dużo, a przygotowanych dań nie damy rady zjeść, to mamy teraz pole do popisu. W naszym mieście uruchomiono pierwszą lodówkę społeczną, dzięki której możemy podzielić się nadmiarem pożywienia. Znajduje się ona w okolicy budynku Polskiego Czerwonego Krzyża przy ulicy Wilsona i jest czynna całą dobę. Zamiast jedzenie wyrzucić, możemy się nim podzielić z potrzebującymi. Pamiętajmy, aby było ono zamknięte w hermetycznych opakowaniach, odpowiednio opisane z datą przydatności!

Każdy święta przeżywa na swój idealny sposób. Nie musimy się nikomu z niczego tłumaczyć. Ważne, żeby żyć w zgodzie ze sobą samym. Jedni tradycje pielęgnują a drudzy modyfikują, ale jednocześnie nie pozbawiają ich magii i wspaniałości. Zróbmy wszystko by nadchodzące święta nie wyglądały jak nasze życie codzienne. Pełne ciągłego pościgu za czymś, trudnych relacji, niepotrzebnego stresu. Jesteśmy teraz bardzo indywidualistyczni, pooddzielani w swoich pozamykanych światach. A jeśli już się otwieramy, to tylko po to, by wszystkim dookoła udowodnić, że to nam się powodzi, a inni powinni zazdrościć. W świętach nie chodzi o bogato udekorowany dom czy wystawną kolację, ale o uważność skierowaną na drugiego człowieka. Maryja i Józef po narodzinach Jezusa nie przyjęli przecież gości w pięknym, wysprzątanym domu, ale we własnej nędzy. Powinno nam to dać sporo do myślenia.

Na zakończenie mojego felietonu chciałbym Wam, Drodzy Czytelnicy założyć życzenia. Życzę chłodnej głowy, mądrych decyzji, mniej malkontenctwa i uszczypliwości w komentarzach. Życzę także uważności, by nie przegapić czegoś co może być ważne i interesujące. Szanujmy autonomię, by nie przywyknąć do zła i cynizmu. Dajcie sobie prawo do bycia niedoskonałym. Nie pozwólmy by masa oczekiwań nas przerosła i przytłoczyła. Życie to nie reklama w telewizji. Budujmy przestrzeń pełną wzajemności i człowieczeństwa. Przeżyjcie po prostu te święta na swój ulubiony sposób, nie ważne czy pojechaliście na narty, do ciepłych krajów czy spędzicie je w zaciszu domowym.

WESOŁYCH ŚWIĄT!

I nawzajem 🙂

To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski