Ciekawostki z ...

Okiem zwykłego mieszkańca / felieton Ariela /

Okiem zwykłego mieszkańca
/ felieton Ariela /
 
Barbórka – niegdyś ważne święto w PRL-u, dziś celebruje je „tylko” kilkadziesiąt tysięcy górników. Moja rodzina także obchodzi to święto. Wszak dziadek oraz ojciec pracowali w knurowskiej kopalni. Ja również mogłem zostać górnikiem, ale wybrałem inną drogę kariery zawodowej. Mogłem iść na łatwiznę i prześlizgnąć się na nazwisku ojca z ciekawą posadą na kopalni. Mogłem, ale zdecydowałem inaczej. Nie żałuję, a pracę górników szanuję. Są jednak rzeczy, których nie jestem w stanie zaakceptować.
W filmie Janusza Zaorskiego pt. Piłkarski Poker użyto sformułowania, że „węgiel to polskie sumienie”. Sumienie, które z biegiem czasu stało się traumą. Górnicy przez wiele lat żyli w przekonaniu, że żyje im się bardzo dostatnie. Transformacja polityczna w naszym kraju przyczyniła się do katastrofy ekonomicznej. Może użyłem mocnego słowa, ale tak to widzę. Nagle wiele zakładów pracy nie były dochodowe, a wraz z nadejściem demokracji odcięto pępowinę finansową z Państwa, która utrzymywały przy życiu. Tak było (i w sumie nadal jest) z górnictwem.
Od roku 1989 zamknięto sporo kopalń, które uznano za nierentowne. Kolejne rządy używało górnictwa jako „zakładnika” i karty przetargowej przy wyborach parlamentarnych. I zazwyczaj udawało im się wygrywać wybory, ale potem okazywało się, że słowa o ochronie miejsc pracy dla górników są rzucane na wiatr. O restrukturyzacji kopalń słyszałem już tak wiele razy, że można byłoby stworzyć serial na ten temat. Teraz są w modzie tarcze, więc może doczekamy się „Tarczy górniczej”?
Mimo, że od upadku komuny minęło 32 lata, to mam wrażenie, że kopalnie nadal mentalnie są w PRL-u. Państwowy parasol choć dziurawy, to nadal chroni za wszelką cenę kopalnie. Wiele branż musiało przejść na nowy model funkcjonowania, a górnictwo broni się przed tą zmianą rękami i nogami. Dzisiaj kopalnie powinny być jak poważne przedsiębiorstwo, które musi walczyć na rynku o swoje, a nie oczekiwać, że dostanie od Państwa, bo kiedyś dostawali i im się należy. Rynek weryfikuje to jak obracasz pieniędzmi i czy potrafisz robić biznes. Odnoszę wrażenie, że tylko jakoś nie dotyczy się to górnictwa.
To nie tak, że atakuję górników w moim felietonie. Oni są najbardziej poszkodowani w tej całej sytuacji, często wykorzystywani. Niestety, obrywają rykoszetem za tych, którzy odpowiadają za ten cały bajzel. Niech pracują, zarabiają. Nic mi do tego. Niestety jedyne co mogę im zarzucić, to często nie widzą nic poza czubkiem swojego nosa. A argument „zapraszam na dół jak coś nie pasuje” jest dla mnie zwyczajnie słaby. Nie chcę robić „wojenki” o przywileje, bo tutaj uważam, że im się należy. Szkoda, że zapomina się o innych zawodach, które nie są przyjemne, a muszą istnieć.
„Ryba psuje się od głowy” – każdy zna to powiedzenie. Nikt przez lata nie chciał wziąć odpowiedzialności za należytą transformację energetyczną w naszym kraju i dzisiaj jaka decyzja nie zostanie podjęta będzie ona miała przykre konsekwencje. Przespaliśmy ten moment by wygaszanie kopalń, przebranżowienie górników odbyło się w miarę bezboleśnie. Wiemy, kto za to odpowiada. Każdy rząd udawał, że robi cokolwiek, następcy nie mieli odwagi ruszać tematu, ponieważ straciliby władzę. Dzisiaj jedną nogą jesteśmy nad przepaścią, ale udajemy, że wszystko jest ok.
Związki zawodowe też mają swoje za uszami. Ich „walka” o pracowników, omamianie górników obietnicami, wykorzystywanie ich do swoich celów wcale nie poprawiają wizerunku górnictwa. Okazuje się potem, że walczą, ale o swój dobrobyt. Pamiętacie strajki sprzed kilku lat jak walczono o kopalnię Sośnica-Makoszowy? Strajków i demonstracji nie zauważyłem gdy zmieniła się grupa trzymająca władzę a kopalnię w Zabrzu ostatecznie zamknięto. Odpowiedzcie sobie sami dlaczego tak się stało.
Bycie górnikiem w przeszłości było prestiżem, a sam zawód traktowano z szacunkiem. Dzisiaj sporo się zmieniło w tej kwestii. Czy górnicy są sobie winni tej sytuacji? Raczej nie, ale otoczka wokół górnictwa jest delikatnie mówiąc kiepska. Odejście od węgla jest nieuniknione, a konkretnego – bezbolesnego – planu na wyjście z tej sytuacji nie widać. Szkoda, bo było sporo czasu na stworzenie takowego…
 
To był felieton „Okiem zwykłego mieszkańca”. Bo jestem zwykłym mieszkańcem Knurowa.
Pozdrawiam, Ariel Wojdowski
 
Fot. Canva