Ciekawostki z ...Knurów

Knurów: #LokalneCiekawostki – rozmowa z Dawidem Pietrykowskim

Wiele osób uprawiających sport w młodym wieku marzy o tym, aby w przyszłości stanąć na podium w zawodach by odebrać medal i wysłuchać hymn państwowy. Zanim do tego dojdzie, sportowiec musi spędzić wiele godzin na morderczych treningach udoskonalając swoje umiejętności, technikę i szlifując swój talent. Do sportowego sukcesu potrzeba także motywacji, ambicji, sumienności i trochę szczęścia. Nie każdy sportowiec zostanie mistrzem w swojej dyscyplinie, ale każdy powinien dążyć do osiągnięcia jak najlepszego wyniku.

W swojej dotychczasowej karierze może pochwalić się wieloma medalami i tytułami mistrzowskimi na krajowym podwórku. Podczas wakacji dostał szansę występu w pierwszych międzynarodowych zawodach. Niewiele brakowało, a w ogóle by w nich nie wziął udziału. Jak się domyślacie, sprawa rozbijała się o pieniądze na zagraniczny wyjazd, a w zasadzie o ich brak. Jednak dzięki przychylności sponsorów i osób prywatnych mógł pojechać w sierpniu do Budapesztu.

Zapraszamy na rozmowę z Dawidem Pietrykowskim, Mistrzem Europy w wyciskaniu sztangi leżąc, który opowie m.in. o tym dlaczego wybrał Trójbój Siłowy, niespełnionej karierze piłkarskiej i rywalizacji z utytułowaną siostrą.

IKNW: Na wstępie poproszę Cię o przedstawienie swojej osoby naszym Czytelnikom.

Dawid Pietrykowski – Mam na imię Dawid, jestem wielokrotnym Mistrzem Polski, obecnym Mistrzem Europy w wyciskaniu sztangi leżąc w kategorii do 120kg. Na co dzień uprawiam trójbój siłowy.

IKNW: Mogłeś zostać piłkarzem, trenowałeś swego czasu w Concordii Knurów. Co się wydarzyło, że porzuciłeś futbol na rzecz sztangi?

– Doznałem kontuzji kolana, a konkretniej mówiąc zerwałem więzadła. Ten uraz spowodował, że musiałem zrezygnować z gry piłkę. To był trudny dla mnie czas, ponieważ „zasiedziałem” się przez kilka miesięcy, nie miałem co ze sobą zrobić, bo nawet nie mogłem za bardzo biegać. Rodzice zobaczyli gdzieś ogłoszenie, że trwa nabór do klubu Eugen Knurów i stwierdziłem, że warto spróbować tam swoich sił. Chciałem się sprawdzić i z ciekawości zobaczyć co to w ogóle jest. Był pierwszy trening, drugi, potem trzeci… i tak już zostałem (śmiech).

IKNW: Postanowiłeś zostać trójboistą. Jak wyglądały Twoje początki z tą dyscypliną sportu?

– Od samego początku bardzo mi się podobało. Zaczynałem od małych ciężarów, potem stopniowo dawkowano mi większe. Już po dwóch miesiącach treningów pojechałem na swoje pierwsze zawody. Jak dobrze pamiętam były to Mistrzostwa Śląska w Chorzowie. Wynik nie był jakiś rewelacyjny, ponieważ zająłem czwarte lub piąte miejsce ale było to dla mnie wielkie przeżycie.

IKNW: Czy sport, który uprawiasz, wiąże się z jakimiś codziennymi wyrzeczeniami?

– Brakuje mi czasu na niektóre rzeczy (śmiech). Od kiedy trenuje pewne przyjemności i nie tylko odeszły po prostu na bok. Rzadziej spotykam się ze znajomymi, czasami zdarzy się, że na naukę jest mniej czasu. Jednak jak spojrzę ile przez te wszystkie lata osiągnąłem w tym sporcie to myślę, że warto było. I jest nadal (śmiech).

IKNW: W swojej krótkiej karierze możesz już pochwalić się wieloma osiągnięciami. Co czuje młody człowiek, który w swoim debiucie w zagranicznych zawodach jakim były Mistrzostwa Europy zdobywa złoty medal?

– To był totalny szok. Nie docierało do mnie, że zająłem pierwsze miejsce i zostałem Mistrzem Europy. Od tamtej pory, żyjąc sobie na co dzień i trenując, czuję w sobie taką wielką dumę. Byłem i zdobyłem – dla mnie jest coś wielkiego.

IKNW: Niewiele brakowało, a w ogóle byś na te mistrzostwa nie pojechał…

– Tak, wszystko brak odpowiednich środków finansowych. Czułem takie rozdarcie wewnętrzne, że pojawiła się ogromna szansa na wyjazd zagraniczny i sukces sportowy, a mogę z niej nie skorzystać. Na szczęście dzięki sponsorom i wspaniałym ludziom, którzy mnie otaczają udało się zebrać odpowiednią kwotę i pojechać do Budapesztu. To oni w dużej mierze przyczynili się do zdobycia przeze mnie tego złotego medalu. Dziękuję wszystkim, którzy dołożyli w tej inicjatywie swoją cegiełkę. Gdyby nie oni, to w ogóle by mnie tam nie było i odsłuchał bym Mazurka Dąbrowskiego…

IKNW: Trójbój Siłowy to wciąż mało popularny sport w naszym kraju. Czego najbardziej brakuje tej dyscyplinie w porównaniu do innych?

– Moim zdaniem brakuje zainteresowania z różnych stron. Wciąż bardzo mało osób wie co to jest za sport. Tutaj leży problem, bo gdyby trójbój siłowy był bardziej nagłośniony to i zawodników było więcej, a także sama otoczka byłaby inna.

IKNW: Tą samą dyscyplinę sportu uprawia Twoja siostra Justyna, która może pochwalić się tytułami mistrzyni Europy i wicemistrzyni Świata. Rywalizujecie ze sobą czy wzajemnie sobie kibicujecie?

– W miarę możliwości wspieramy się, wiadomo jak to rodzeństwo, to też zdarza się nam dogryzać. Dzięki temu też motywujemy się do lepszych wyników. Justyna jest bardziej utytułowana ode mnie, ale myślę, że zasłużyła na to swoją ciężką pracą. Zawsze będę ją wspierał przy okazji od czasu do czasu dogryzając (śmiech).

IKNW: Wkrótce odbędzie się I Memoriał im. Eugeniusza Mehlicha w Knurowie. Jakie wiążesz nadzieje z tym wydarzeniem?

– Mam wielkie nadzieje, że to będzie świetna impreza sportowa w naszym mieście. Chcemy pokazać mieszkańcom Knurowa pokazać na własne oczy co to za dyscyplina sportu, w której zdobywamy medale w różnych zawodach rangi mistrzowskiej. Fajnie gdyby zobaczyli i poczuli jakie emocje nam towarzyszą, ile w tym wszystkim jest pasji i zaangażowania. Memoriał ma być mega wydarzeniem na dużą skalę. Trener Mehlich na to zasłużył. Oczywiście wszystkich Czytelników zapraszam 5 i 6 listopada na halę sportową MOSiR w Szczygłowicach, bo naprawdę warto!

IKNW: Jaką osobą był dla Ciebie trener Eugeniusz Mehlich?

– Wielkim autorytetem. Dzięki niemu wiele się nauczyłem i sporo osiągnąłem. To trener Mehlich spowodował, że pokochałem trójbój siłowy i mogę się realizować. Nie ukrywam, że na starcie mojej przygody z tą dyscypliną sportu, niewiele o niej wiedziałem. Im dłużej jednak pracowałem z trenerem Mehlichem, to coraz bardziej się wkręcałem. Dla mnie trener Mehlich był, jest i będzie wielką osobą.

IKNW: Jakie ryzyko pociąga za sobą trójbój siłowy? Jesteś często narażony na kontuzje?

– Kontuzje zdarzają się w każdej dyscyplinie sportowej. W sporcie siłowym jakim jest trójbój urazy są wpisane w ryzyko zawodowe, ciężko ich uniknąć.

IKNW: Jakie są Twoje rekordy siłowe?

– W wyciskaniu leżąc w stylu klasycznym 140kg, w specjalnym sprzęcie 205kg i chce ten wynik pobić, ponieważ oznaczało by to rekord Polski, 160kg w przysiadzie i 170kg w martwym ciągu.

IKNW: Gdybyś miał zachęcić do trójboju siłowego, co być powiedział Czytelnikom?

– Warto przyjść na trening trójboju siłowego, bo można zakochać się w tym sporcie. Możemy przy okazji poprawić swoją sylwetkę, budowę ciała, do tego mamy lepsze samopoczucie. Częste treningi nauczą nas systematyczności i zmotywuje nas do lepszej organizacji swoim czasem. Wcześniej wspominałem, że mam mało wolnego czasu, ale to właśnie uprawianie tego sportu spowodowało, że muszę teraz wszystko sobie odpowiednio zaplanować co mam w danym dniu zrobić.

IKNW: Jakie plany na przyszłość ma Dawid Pietrykowski?

– Pobijać kolejne rekordy Polski, a potem także Europy czy Świata. Mam jeszcze także wiele medali i pucharów do zdobycia. Największym marzeniem jest pojechać na Mistrzostwa Świata więc proszę, trzymajcie kciuki za mnie!

Rozmawiał Ariel Wojdowski

Fot. Europejska Federacja Trójboju Siłowego