Sport i rekreacja

Sierakowice: Concordia Knurów vs Start Sierakowice 1:0 (0:0)

6 kolejka.
Start Sierakowice – Concordia Knurów 0:1 (0:0)
0:1 – 83′ Grzegorz Górka (as. Marek Gola)

żółte kartki:
Start: Sławomir Andrzejaszek, Piotr Gliński
Concordia: Dariusz Jasiński

Concordia Knurów: Damian Misiak – Dawid Piórkowski, Mateusz Kwoska, Mateusz Gola, Marcin Bociek, Tomasz Ferdyan (90’ Michał Nowosielski), Marek Kocur (46’ Grzegorz Krusiński), Adrian Kominiak (65’ Mateusz Wende), Dariusz Jasiński (46’ Marek Gola), Grzegorz Górka (90’ Daniel Antonowicz), Patryk Nalepa (75’ Mateusz Malinowski).
Ławka rezerwowych: Krzysztof Górka (br)
Trener: Zbigniew Matuszek
Masażysta: Paweł Mołdoch
Kierownik: Robert Hałas

Start Sierakowice: Mateusz Czechyński – Piotr Gliński, Sebastian Marcinek (45’ Piotr Różowski), Grzegorz Wszołek, Mariusz Sikora (45’ Łukasz Urbańczyk), Jan Urbaniec (80’ Arkadiusz Nowak), Jarosław Piewko, Wojciech Antoniuk, Sławomir Andrzejaszek, Marcin Wroński, Łukasz Janczarek (65’ Radosław Geniusz).
Ławka rezerwowych: Grzegorz Kwiatkowski (br), Marcin Kampe.
Trener: Marcin Wroński
Opieka medyczna: Sebastian Kubiok
Kierownik: Grzegorz Kwiatkowski

Kiedy przed spotkaniem nasza kadra rozeszła się po boisku by zapoznać się z murawą, można było odnieść wrażenie, że w granicach placu gry niewiele pozostało miejsca dla gospodarzy. Bynajmniej nie dlatego, że było nas tak wiele, a raczej ze względu na specyficzne gabaryty tego boiska. Większość chłopaków robiła sobie pamiątkowe zdjęcia okolicy narożnika boiska, gdzie linie autowe niemal zlewały się z tą wyznaczającą pole karne. Kiedy nasz trener z niedowierzaniem odmierzał orientacyjną odległość bramki od narożnika, ze strony gospodarzy padła ironiczna propozycja wynajęcia colsztoka, wszak boisko jest przecież dopuszczone warunkowo do gry. Obyło się bez, a zakończyło na ledwie kilku Kroko-Matuszkach. Wymiary boiska to niewątpliwie atut w meczach u siebie zespołu Startu. Trudno tu rozwinąć przysłowiowe skrzydła przyjezdnym, preferuje ono bardziej walkę siłową niż finezję gry w piłkę nożną. Z pewnością łatwiej się na tej murawie bronić niż przeprowadzać oskrzydlające i szybkie ataki. Nie jest to próba jakiegoś przytyku w stronę Gospodarzy, a jedynie próba zobrazowania sytuacji. Nie inaczej jak w przypuszczeniach działo się od pierwszego gwizdka arbitra. Walka, walka i jeszcze raz walka, w powietrzu, w “stójce” i w parterze. Sytuacje podbramkowe nie łechtały spragnionego goli oka kibica, bo po prostu było ich niewiele po obu stronach. Walka natomiast powodowała, że z każdą minutą coraz to większe emocje towarzyszyły boiskowym wydarzeniom i niekoniecznie mam tu na myśli te pozytywne. W całym spotkaniu sędzia pokazał trzy żółte kartki, gdyby wyciągał kartoniki nieco częściej, może w kulminacyjnych minutach meczu byłoby nieco spokojniej, a na pewno przestronniej. Kiedy wydawało się, że „bitwa” zakończy się bezbramkowym remisem, który obie ekipy uznałyby za niesatysfakcjonujące rozwiązanie, nadeszła 83 minuta meczu. Wtedy to akcja zapoczątkowana przez Mateusza Wende dotarła w pole karne gospodarzy, piłka trafia pod nogi Marka Goli, któremu mimo kilku prób nie udaje się w ogromnym tłoku oddać strzału na bramkę i wycofuje ją do naszego kapitana. Grzegorz Górka oddaje strzał, a piłka po raz dziesiąty za jego sprawą wpada w tym sezonie do siatki rywali. Była to też już szósta asysta Marka. Radość ze zdobytej bramki nie do opisania, chyba największa jaka towarzyszyła dotychczas 24 celnym trafieniom zespołu w sezonie. Siedem ostatnich minut to nieustające próby miejscowych, by doprowadzić do wyrównania. Nie daliśmy się jednak złamać, a przy okazji otwartej już gry gospodarzy udało się wyprowadzić kilka groźnych kontrataków. Ostatnim akcentem był stały fragment gry dla Startu, po którym sędzia odgwizdał koniec zawodów. Gospodarze uznali to jednak za próbę faworyzowania naszej ekipy, bowiem uznali, że w polu karnym nasz zawodnik zagrał ręką. Fakt ręka była, co zauważył również sędzia, z tą różnicą, że zagrał nią zawodnik z Sierakowic. Jak opisać to co działo się chwilę później? Zawodnicy Startu postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość i to niekoniecznie w sposób przystający dyscyplinie sportowej jaką jest piłka nożna. Oberwało się również naszemu masażyście, który wraz z trenerem próbowali odciągnąć naszych zawodników od niezdrowych emocji jakie zapanowały na boisku. Ostatecznie udało się zgromadzić w całości, choć nieco poturbowaną ekipę w okolicach naszej ławeczki, gdzie przeczekaliśmy, aż emocje opadną, a drużyna Startu zacznie brać pomeczowy prysznic – zimny prysznic. A, by się nie nudzić odtańczono radosne kółeczko z jeszcze radośniejszym śpiewem na ustach.

Take spotkania jak te, budują w nas coraz to większe poczucie własnej wartości. Młody, niedoświadczony w większości piłki seniorskiej zespół Concordii, z każdą minutą zalicza przyśpieszoną lekcję dorastania. Porażka w poprzedniej kolejce z Kozłowem nie podcięła nam skrzydeł, a wręcz przeciwnie, te dopiero się rozrastają. Obecnie są na tyle duże, że pozwoliły wzbić się z tego przypominającego lotniczy pas startowy boiska i odlecieć do Knurowa z podręcznym bagażem 3 cennych punktów.

Info: Concordia Knurów