Przyszowice – styczeń 1945 – horrendum które kazano nam nazywać początkiem dobrego

0
3151


Przyszowice
na Górnym Śląsku to jedna z wielu miejscowości, które w szczególnie okrutny sposób zostały potraktowane w styczniu 1945 roku przez sowieckich „wyzwolicieli”. Spokoju nie zaznali mieszkańcy Przyszowic także wtedy gdy do głosu doszli urzędnicy tak zwanej polskiej Władzy Ludowej.
Na początku pojedyncze mordy, rozstrzeliwania, a później wywózki ludzi na wschód, głównie mężczyzn w sile wieku, których często zabierano bez możliwości pożegnania się z rodziną, tak było w przypadku Maksymiliana Harazima którego zabrano bezpośrednio z pola na którym kazano mu zakopywać zwłoki. Los sprawił, że przeżył całe to piekło „białych niedźwiedzi”, wszystko skrzętnie spisał, dzięki temu pozostał dowód jego drogi przez nieludzką ziemię – za to tylko, że był Ślązakiem.

Konieczne jest spisanie możliwie największej ilości ludzkich tragicznych zdarzeń z tamtego okresu, nie jest to sprawa ani łatwa, ani prosta, wiele z nich nie ujrzy światła dziennego, bowiem odeszli główni aktorzy tego potwornego spektaklu (odeszli zarówno ci których mianowano wtedy sędziami jak też, niewinnie przez nich skazani w myśl nieludzkiego prawa).
W wielu przypadkach rodziny i bliscy tych osób nadal wolą milczeć, często bywa też tak, jak relacjonuje swoją rozmowę z ojcem Alojzy Szewczyk; „ Nigdy nie mówił o pobycie w Rosji. Na rok przed śmiercią pytałem ojca o pobyt w łagrze, ale nie odezwał się ani słowem, tylko się rozpłakał”.( Cytat źródło (str. 1); Biuletyn informacyjny IPN Deportacje Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku. Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej – komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Oddział w Katowicach).

W tym samym materiale czytamy dalej; „Maksymilian Chrobok, pierwszy powojenny dyrektor kopalni „Knurów”, a w czasie wojny dowódca batalionu „Orzesze” w Inspektoracie Rybnickim AK. Za działalność w Podziemiu został aresztowany przez żołnierzy sowieckich w lutym 1945 roku i wywieziony do jednej z kaukaskich kopalń. Do kraju wrócił w listopadzie 1947 roku” .(wybrany cytat str.7)
Los zesłańca dzielili zarówno cywile jak byli żołnierze zarówno Armii Krajowej, Wehrmachtu jak i żołnierze gen. Andersa. Minęło kilkadziesiąt lat, pamięć mimo wielu prób zatajania, a później wręcz zakazu wspominania o tej mrocznej historii. Dzięki organizacjom, stowarzyszeniom działającym na terenie Śląska, a także ich rodzinom, pamięć o tych potwornych czasach odżywa, coraz więcej pojawia się materiałów na ten temat w prasie. Dzięki grupie młodych ludzi, dramatyczne wydarzenia które miały miejsce na terenie Przyszowic od czasu rozpoczęcia II wojny światowej do czasu „wyzwolenia” miejscowości przez Armię Radziecką zostały zapisane nie tylko jak się okazuje na kartach kroniki miejscowości, ale zrobiono o wiele więcej.

„Dwukrotnie wyzwoleni”
„Film powstał w 2012 roku wspomina reżyser Krzysztof Tomaszek (student Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, członek Towarzystwa Miłośników Przyszowic). Ten fabularyzowany dokument historyczny, bo tak chyba można nazwać ten materiał, został przez nas zrealizowany głównie z myślą o konkursie historycznym organizowanym przez ośrodek „KARTA”. Do wyboru były trzy tematy, my wybraliśmy „Pierwsze i ostatnie dni drugiej wojny światowej – kadry pamięci”. Film powstał jako wspólna praca Jakuba Kopeć, Kamila Kamienieckiego i Krzysztofa Tomaszek przy współpracy Dyrektor GBP Gierałtowice mgr. Lidii Pietrowskiej. Film początkowo trwał 1,5h i składał się z wywiadów wzbogaconych zdjęciami, fakty historyczne zostały odtworzone przez dwie grupy rekonstrukcyjne.
Nasz film, jako praca konkursowa zajął 1 miejsce w Polsce w kategorii praca grupowa. Gala rozdania nagród odbyła się 10 września 2012 roku na zamku Królewskim w Warszawie. Na gali obecny był Tadeusz Mazowiecki i Szef Kancelarii Prezydenta Komorowskiego. Należy dodać, że nie była to jedyna nagroda przyznana na tym konkursie za pracę której tematem były Przyszowice. Nadia Ougarete napisała wraz z koleżanką pracę pod tytułem „Jak jest wojna, to drzazgi lecą po obu stronach”. Praca ta otrzymała wyróżnienie na konkursie. Film który został zaprezentowany dziś z okazji rocznicy tragicznych wydarzeń w Przyszowicach jest wersją rozszerzoną dodaje Tomaszek, materiał ten jest dłuższy o 30 minut, są w nim zawarte dwa nowe wywiady, w sumie jest ich 11. chyba można powiedzieć, że jest to wspólne dzieło Krzysztofa Tomaszka i Roberta Nawrata”.

W czwartkowy wieczór 26 stycznia, mieszkańcy, a także członkowie organizacji i stowarzyszeń działających na terenie Gminy Gierałtowice w tym członkowie Zarządu Koła Związku Górnośląskiego z Gierałtowic oraz przedstawiciele Gminy Pilchowice a także członkowie zarządu Ruchu Autonomii Śląska z Żernicy, zebrali się na parafialnym cmentarzu by złożyć wieńce i wiązanki kwiatów W dowód pamięci zapalić znicze, zmówić modlitwę na zbiorowej mogile mieszkańców Przyszowic.
Spotkanie którego organizatorem było Towarzystwo Miłośników Przyszowic odbyło się w miejscowej sali restauracji „Artus” z okazji 72 rocznicy styczniowych wydarzeń (1945) i wkroczenia „wyzwoleńczej”Armii Radzieckiej. Zebranych na sali gości powitał Prezes stowarzyszenia pan Andrzej Biskup.
Spotkanie rocznicowe stało się okazją do prezentacji dokumentu filmowego wiernie odtwarzającego tamte wydarzenia. Po projekcji był czas na wspomnienia i dyskusje. ( Głos zabrał między innymi Radny Gminy Gierałtowice Marek Błaszczyk. Dziękując młodemu reżyserowi za to, że podjął się tego trudnego zadania, dokumentując przyszowskie wydarzenia na taśmie filmowej, życzył Tomaszkowi a także grupie młodych pasjonatów lokalnej historii dalszych sukcesów. Podkreślił, że nie wolno nam na tym poprzestać, należy wszystko rzetelnie opisać, publikować i przekazywać młodemu pokoleniu).

Warto dodać, że na sali obecne były osoby udzielające wywiadów i występujące w filmie, niestety kilka osób odeszła od nas na zawsze. Obecni byli na spotkaniu bliscy i rodziny, tych którym przyszło zaznać piekła Syberii, kopalń Donbasu i wielu podobnych miejsc zwanych potocznie „nieludzką ziemią”.
Na sali widać było wielu młodych ludzi, to koledzy i koleżanki reżysera tłumaczył pan Zaremba członek Towarzystwa Miłośników Przyszowic, ale to także nasi przyjaciele.
„Tragedia Górnośląska”, to jak widać nie jeden, a kilka postępujących po sobie bolesnych dramatów mieszkańców tej ziemi, podczas toczącego się spotkania podkreślano wielokrotnie ten bolesny problem.

Na początku zerwany szlaban graniczny przez Niemców (1939), niedługo potem „Marsz Śmierci”, którego byli świadkami mieszkańcy Przyszowic, o którym to, także wspomniano w filmie, a na koniec tak zwana wolność która przyszła ze wschodu, a wraz z nią gwałty, grabieże i krajobraz spalonej ziemi, który pozostawiali po sobie wyzwoliciele z gwiazdą na czapkach. W równym stopniu cierpieli wtedy, Żydzi, Polacy, Ślązacy, Niemcy.
Pamiętamy o radzieckich żołnierzach którzy zginęli na naszej ziemi, wspominali mieszkańcy Przyszowic, nie sposób jednak zapomnieć krzywd których doznaliśmy. (z karabinem rzucano się na kobiety, bezbronne dzieci). – Usunąć z serca nienawiść, po tym co przeszli mieszkańcy Śląska, to bardzo trudne, z pewnością spotkania na których mówi się całą prawdę o tamtych trudnych czasach, pozwalają na właściwe zrozumienie bolesnej historii tej naszej małej ojczyzny. Pamiętać to nasz obowiązek.

Relacja : Tadeusz Puchałka